Rozdział czwarty

135 36 0
                                    

Rozdział czwarty

Enzo

Stałem w oknie i sączyłem szkocką, gdy drzwi do gabinetu otworzyły się, a na podłodze rozbrzmiały ciche kroki. Nie musiałem się nawet odwracać, by wiedzieć doskonale do kogo należą. Alesso zawsze miał charakterystyczny chód, ni to podskok ni to spacer. Odbijał pięty o wiele mocniej niż normalni ludzie, co było dziwaczne. Oczywiście jeśli tylko chciał, potrafił poruszać się tak cicho, że prędzej bym usłyszał muchę niż jego.

- Nie bawisz się na przyjęciu?

Nie odpowiedziałem zbyt skupiony na postaci w kwiecistej sukience. Mimo szpilek na nogach, które bez wątpienia wbijały się w trawę poruszała się z gracją i udało jej się pokonać drogę od namiotu do podestu bez żadnego potknięcia. Ale nawet to nie pozwoliło jej się wtopić w tło. Włosy miała upięte w coś co przypominało warkocz opleciony u podstawy jej czaszki, a od góry wplotła wianek z delikatnymi ozdobami. Była zbyt krzykliwa i kolorowa jak na mój gust, przez co też odznaczała się w tłumie bezbarwnych, mono kolorystycznych kreacji. Większość zaproszonych kobiet miała klasyczne, koktajlowe sukienki w przeróżnych odcieniach czerwieni, szarości i beżu. Clara Visconti w swojej kwiecistej kreacji i kwiatami we włosach wyglądała jak zagubione dziecko hipisów. Uśmiechała się, ale bez problemu potrafiłem dostrzec w tym sztuczność. 

- Ach, już rozumiem – powiedział mój brat stając obok mnie i patrząc w tą samą stronę. – Obserwujesz swoją narzeczoną?

- Można tak powiedzieć – przyznałem i zmrużyłem oczy.

Obserwowałem, śledziłem, chciałem ją poznać zanim przedstawi mi ją ojciec. I niestety moje przypuszczenia nie zostały bez pokrycia.

- Zniknęła wcześniej w domu – powiedział Alesso stając obok mnie i obserwując mnie kątem oka. – Ale o tym pewnie wiesz.

Skinąłem głową i uśmiechnąłem się lekko. Była głupiutka i naiwna, a w dodatku sądziła, że nikt nie przejrzy jej gry. Szukała toalety? Dobre sobie. Jakim cudem ominęła ochronę wciąż pozostawało dla mnie tajemnicą, ale jakoś jej się do udało. Później miałam zamiar z nimi odbyć pogawędkę, bo naprawdę ciężko było ją przegapić. Ja nie miałem tego problemu, bo jak tylko zobaczyłem, że wchodzi do domu ruszyłem za nią. Nie spodziewałem się jednak, że tak brawurowo na mnie wpadnie. Moje usta lekko wygięły się w uśmiechu, który szybko zasłoniłem szklanką z alkoholem. Bawiło mnie samo wspomnienie tego jak pokracznie wyglądała w swojej kwiecistej sukience, gdy leżała na ziemi i masowała tyłek. Była zawstydzona i odrobinę przerażona, ale to dobrze. Jeśli będzie się bała łatwiej będzie nią manipulować, a potrzebowałem jej uległej.

- I jak pierwsze wrażenie?

- Nijakie – powiedziałem i spiąłem się widząc jak mój ojciec podchodzi wraz z jej ojcem do nich. – Dowiedziałeś się o co chodzi?

- Owszem.

To w końcu zwróciło moją uwagę i oderwałem wzrok od nieszczęsnej kobiety, która nieświadomie pakowała się w piekło. Gdyby zależało to tylko ode mnie w życiu bym nie dopuścił do tego spotkania. Ani nawet do zakiełkowania pomysłu o tej farsie, ale niestety nie miałem wiele do gadania. Od mojego jawnego sprzeciwu wciąż zależało zbyt wiele, dlatego trzymałem się całej swojej samokontroli i nadal grałem swoją rolę. Każdego dnia od ponad dwudziestu lat.

- I?

- Visconti ma małą fortunę na zbyciu, którą ojciec chce zainwestować w kupienie broni od Ukraińców.

Przymknąłem powieki i zacisnąłem dłoń na szklance. Pieprzony idiota. Nie dość, że zakończył wojnę, którą sam wywołał na tak bardzo niekorzystnych warunkach, że w zasadzie zrobił z Cosa Nostry dziwkę Bratvy, to jeszcze teraz próbuje działać na drugim froncie z ich największym wrogiem?

Demand. Seria New Order.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz