Wszystko bylo spokojnie przez kolejne 2 dni. Nie wiem czy to dlatego, że był weekend, czy dlatego że Grzegorz i inni dali sobie spokój.
-Nienawidzę poniedziałków. -powiedziałam przeglądając się w lustrze.
-A to nie tak, że każdy ich nienawidzi? -Hugh zapytał mnie siedząc na łóżku i przeglądając coś na telefonie. Odwróciłam się do niego i podeszłam. Objął mnie odkładając telefon I patrząc mi w oczy. Uśmiechnęłam się i pocalowalam go w czoło.
-Możliwe... ale na ich naprawdę nienawidzę. -powiedziałam obracając oczami. Hugh puścił mnie i wstał. Poszliśmy założyć buty i ubrać się do wyjścia. Podwiózł mnie pod pracę i odjechał.
Wchodząc do budynku zauważyłam, że doktorek o łasce też już idzie.
-Japierdole. Jeszcze tego mi brakowało. -powiedziałam wchodząc szybko do pracy i znikając w moim gabinecie.
ᯓ
Cały dzień unikałam Grzegorza. Idąc do domu zapaliłam papierosa i słuchałam muzyki. Grzesiu wcześniej wyszedł z pracy, co było trochę podejrzane. Wiedziałam że coś planował, tylko nie wiedziałam jeszcze co. Podchodząc pod budynek mojego apartmentu zauważyłam że światło u mnie w domu jest zapalone.
-Co do kurwy... -wyszeptałam pod nosem gasząc papierosa butem. Weszłam szybko do klatki i otworzyłam drzwi do mieszkania.
-No i czego kurwa jeszcze? -zapytałam wkurwionym już tonem widząc Grzegorza, Jamesa, Anan, Adama i Oliwkę siedzących w moim salonie. Zamknęłam drzwi za sobą i patrzylam na nich jeszcze przez chwilę, aż Grzegorz się nie odezwał.
-Unikasz mnie w pracy, jesteś wkurwiona, chcemy wytłumaczeń! -Grzegorz powiedział rzucając rękami, a James przytaknął.
-I to jest powód, żeby włamać mi się do domu? Rozumiem ciebie, ale inni? Naprawdę? -zapytałam zdejmując buty i płaszcz.
-Grzegorz mówił, że coś jest na rzeczy... Chcieliśmy sprawdzić jak się masz i..-James powiedział próbując mnie uspokoić.
-Coś na rzeczy? Coś kurwa na rzeczy? -popatrzyłam wkurwiona na Grzegorza razem z Jamesem. -Ciebie już do reszty pojebało, co? -powiedziałam idąc do kuchni i nalewając sobie szklanki whisky.
-Już do alkoholu... patrzcie jaki alkus. -Adam powiedział uderzając przy tym Oliwkę.
-Sorki, ale na trzeźwo z 5 osobami które włamały mi się do domu nie wytrzymam. -powiedziałam popijając whisky i siadając na podłodze.
-Jakich wy niby wytłumaczeń chcecie?
-Chcemy żebyś nam powiedziała jak to się stało. -Anan powiedziała zaciągając się.
-Po prostu byliśmy w klubie, złapał mnie za rękę, poszłam do kibla, wszedł, pocałował mnie i tyle. Starczy wam? -wypiłam połowę whisky ze szklanki a oni tylko patrzyli na siebie jak na debili.
-No to kiedy.. -Adam zaczął mówić, ale mu przerwałam.
-Nie pytaj o seks. Wiem że cię to kręci i już o tym gadaliśmy dużo razy, już był. -powiedziałam kładąc szklankę na podłodze i opierając się o ścianę w pobliżu. -Możecie już iść? Włamać się do innego domu? -na moje słowa James podniósł dupę i założył buty wabiąc Grzegorza. Anan, Oliwka i Adam patrzyli na mnie po tym jak westchnęłam.
-Możecie zostać, mam jeszcze 2 butelki. -powiedziałam widząc jak cieszą im się mordy i wiedząc, że jutro jest kolejny ciężki dzień diagnozowania zaburzonych debili, wstałam, położyłam 2 butelki na stoliku i usiadłam na kanapie dając im szklanki.
Reszta wieczoru była przepita i przepalona, nic więcej nie trzeba mówić.
-Wróciłem do domu, mam nadzieję, że wszystko u ciebie okej ;*
Nie zauważyłam wiadomości wysłanej przez Hugh o 1 w nocy przez balowanie z debilami.
![](https://img.wattpad.com/cover/383542017-288-k56986.jpg)
YOU ARE READING
brutus le cactus
Randomopowiesc o grupie moich przyjaciol z dodatkiem ludzi ktorych uwazam za atrakcyjnych, lub do ktorych simpie.