Rozdział 2: Pierwsze Spotkanie

1 0 0
                                    


Minęły dwa dni od tamtego snu. Dwóch dni, podczas których próbowałem przekonać samego siebie, że to, co widziałem, to tylko wytwór zmęczonego umysłu. Przecież to normalne – ludzie śnią o swoich bliskich, którzy odeszli. Ale ten sen... On nie był normalny. Był zbyt wyraźny.

Nie mogłem przestać myśleć o tych dwóch słowach, które znalazłem na kartce: „To dopiero początek." Papier wciąż leżał na moim biurku, a ja przy każdej próbie wyrzucenia go do kosza czułem dziwne ukłucie w sercu. Jakby zniszczenie tej kartki mogło zniszczyć coś więcej – odpowiedź, która wciąż czaiła się gdzieś w cieniu.

Tej nocy znowu zasnąłem niespokojny. Wziąłem podwójną dawkę melisy, ale serce nadal biło mi jak oszalałe, a myśli krążyły wokół wujka. Dlaczego miałbym go widzieć? Dlaczego teraz?

I wtedy znowu pojawił się sen.

Tym razem nie było jeziora. Stałem w ciemnym pokoju, który przypominał dawno opuszczoną bibliotekę. Kurz unosił się w powietrzu, a półki pełne książek chyliły się pod ciężarem przeszłości. W kącie pomieszczenia siedział on – wujek Andrzej. Siedział na starym, zniszczonym fotelu, z nogą założoną na nogę, jakby czekał na mnie od wieków.

– No proszę, jednak przyszedłeś – powiedział z uśmiechem, który sprawił, że poczułem ciarki na plecach.

– To nie ja wybrałem. To ty się tu pojawiasz – odpowiedziałem, z trudem ukrywając zdenerwowanie.

Wujek spojrzał na mnie uważnie, jakby oceniał, czy jestem gotowy na to, co zamierza mi powiedzieć.

– Wiem, że masz pytania. Ale pamiętaj: nie każda odpowiedź ci się spodoba.

Zamilkł na chwilę, pozwalając, by jego słowa zawisły w powietrzu. Czułem, jak mój żołądek zaciska się z niepokoju, ale musiałem wiedzieć.

– Dlaczego mnie tu sprowadzasz? – zapytałem. – Przecież nie żyjesz.

– A kto ci to powiedział? – Jego głos był spokojny, niemal rozbawiony. – Świat widzi to, co mu pokażesz. Ja pokazałem światu swoją śmierć. I wiesz co? Wszyscy uwierzyli.

Patrzyłem na niego w osłupieniu. Czy to możliwe? Czy naprawdę mógł... zniknąć?

– Dlaczego? – wydusiłem w końcu.

– Powiem ci tylko tyle: czasem musisz zniknąć, żeby naprawdę zacząć żyć.

Słowa te odbiły się echem w mojej głowie, ale zanim zdążyłem zapytać o cokolwiek więcej, wujek wstał z fotela i podszedł do jednej z półek. Wyciągnął starą, zakurzoną książkę, otworzył ją i wsunął do środka coś, co wyglądało jak list.

– Kiedy nadejdzie odpowiedni moment, znajdziesz to – powiedział, patrząc mi prosto w oczy. – Ale uważaj. Nie każda tajemnica jest twoim przyjacielem.

Zanim zdążyłem się poruszyć, wszystko zaczęło się rozpływać. Książki zniknęły w mroku, a wujek odwrócił się na pięcie i ruszył w głąb ciemności.

– Czekaj! – krzyknąłem, ale moje słowa odbiły się tylko pustym echem.

Obudziłem się gwałtownie, z sercem walącym jak oszalałe. Pokój był ciemny, a jedynym dźwiękiem było tykanie zegara. Spojrzałem na godzinę – znowu 3:33.

Chciałem to zignorować, wmówić sobie, że to tylko sen. Ale gdy wstałem z łóżka, zauważyłem coś na biurku. Książkę. Tę samą, którą widziałem w śnie. A w środku – list.

Drżącymi rękami otworzyłem kopertę i przeczytałem pierwsze słowa:

„To nie jest koniec, młody. Dopiero zaczynamy."

Poza Grobem Where stories live. Discover now