Rozdział III

348 34 15
                                    

ROZDZIAŁ III

Nad morzem


Z pamiętnika Estelle...

~ 15.10.1911, Barcelona ~

Spacer, brzegiem piaszczystej plaży, był jedną z najprzyjemniejszych form spędzania czasu podczas minionych wakacji w Barcelonie. Czułam się wolna niczym ptak, gdy ciepłe promyki słońca delikatnie łaskotały moją twarz, a porywisty wiatr targał miodowe kosmyki włosów. Zewsząd dobiegał szum fal morskich, które pieniły się, obmywając moje bose stopy. Nad głową fruwały mewy, a w powietrzu unosił się zapach wypatroszonych ryb. Tuż obok znajdował port z licznymi kramami, gdzie miejscowi rybacy zachęcali do kupna swoich połowów i tradycyjnych specjałów. Każdego dnia, koło południa, madame Leschamps kazała mi zakupić parę świeżych makreli, aby kucharki przygotowały z nich obiad.

Bardzo lubiłam te codzienne spacery do portu. Z zainteresowaniem przypatrywałam się ogromnym statkom, które cumowały przy drewnianym molo. W dzieciństwie nie raz marzyłam, aby wyruszyć w podróż na pokładzie pirackiego okrętu. Ileż razy bawiłam się z Maxime'em i Louisem w nieustraszonych poszukiwaczy skarbów. Przemierzając ogrodowy staw, na chwiejnej tratwie, zdzieraliśmy nasze gardła śpiewając marynarskie szanty i pijąc sok porzeczkowy, który zastępował rum. Nasza nieustraszona załoga miała wiele przygód, ale i tarapatów. Do dziś pamiętam, jak naraziliśmy się, mojej ciotce, po przekopaniu jej wszystkich rabatek. Jeszcze teraz czuję na sobie przeszywające spojrzenie jej oczu oraz siniaki po zadanych klapsach.

- Panno Estelle! – zza pleców dobiegł mnie głos Marielle, gdy, rozmarzona, wpatrywałam się w jeden z tankowców. Właśnie załadowano na niego dostawę węgla, a jakiś mały, siwy człowieczek w uniformie, krzyczał coś do marynarzy, którzy niebawem mieli odpłynąć. To była połowa października, miesiąc po moim przyjeździe do Barcelony. Słońce wciąż ogrzewało swym blaskiem jak w sierpniu, a roślinność pozostawała żywo-zielona. Był wymarzony dzień na plażowanie. Gdy zakupiłam, według codziennego zwyczaju, ryby, udałam się wraz z Marielle i Eugene'em Darteaux nad morze. Na początku spacerowaliśmy wzdłuż molo, ale potem panna Lechamps zaczęła nalegać, żebyśmy poszukali z nią muszelek na plaży.

- Panno Estelle! – powtórzyła Marielle. – A wspominałam, że chciałabym zrobić z tych muszelek nie tylko naszyjnik, ale również bransoletkę i kolczyki? Znam kobietę, która potrafi wyczarować z kamieni prawdziwe jubilerskie arcydzieła. Zatem proszę sobie wyobrazić, co też ona zrobi z tych przepięknych porcelanowych muszli! – zachwycała się piętnastoletnia panna, chowając swoje znaleziska do jedwabnej sakiewki.

- Zapewne powstanie z nich coś wspaniałego, panno Leschamps – Uśmiechnęłam się delikatnie, jednakże nie podzielałam jej entuzjazmu. Cóż można zrobić z zaledwie trzech muszelek i to bardzo niewielkich rozmiarów. Aby spełnić oczekiwania Marielle, musiałybyśmy znaleźć o wiele więcej tych morskich skarbów.Podczas tej zabawy nie towarzyszył nam monsieur Darteaux. Młodzieniec postanowił w tym czasie odpocząć na piaszczystej wydmie. Rozłożył koc, który zabrała ze sobą Marielle i pogrążył się w lekturze. Z przyjemnością przyłączyłabym się do niego i zapytała o czytaną przez niego książkę, jednak panna Leschamps znów mnie zagadnęła.

- Mademoiselle Estelle, czy mogłabym wejść do wody? Tutaj, na plaży, nie ma wystarczającej ilości muszelek na moją biżuterię.

- Obawiam się, że nie jest to najlepszy pomysł, panienko Leschamps - odparłam stanowczo. - Wybierając się na spacer nie brałyśmy pod uwagę możliwość kąpieli w morzu. Nie zabrałyśmy stosownych kostiumów na przebranie.

Ironia Losu [ Tom II ] : Szklane UczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz