Rozdział IV

314 29 6
                                    

Rozdział IV

Barcelona

Granatowe chmury zatopiły błękit nieba, niby potężne fale, które podczas sztormu zatracają w swej otchłani żaglowce i okręty. Zabłysły pierwsze gwiazdy wabiące swym blaskiem niczym światło morskiej latarni. Jednak nie mogły się one równać z największym obiektem na niebie. Zza chmur wyłonił się księżyc, który lśnił niczym tarcza najdzielniejszego wojownika.Był to ostatni dzień jej pobytu w Barcelonie. Następnego dnia Estelle de Lilas-Chavriere miała udać się z rodzinami Leschamps i Darteaux w drogę powrotną do Francji. Hrabianka już słyszała w uszach pochwały swoich chebodawczyń i czuła w dłoniach obiecaną zapłatę za dobre sprawowanie. Pieniądze miały jej wystarczyć na bilet do Paryża. Jednak ten jeden, ostatni wieczór zniweczył wszystko, co budowała przez ostatnie dwa miesiące.

~*~

Ostatni dzień w Hiszpanii miał na długo zapisać się w pamięci panny Do tego wciąż nie mogła zapomnieć o wycieczce po mieście, w której uczestniczyła w towarzystwie pań Leschamps i Darteaux oraz ich dzieci.Słoneczna Barcelona wabiła zgiełkiem ulic i kolorowymi budynkami. Jakże wielkie wrażenie wywarła na młodej hrabiance stolica Katalonii. Dziewczyna z zachwytem podziwiała dzieła Gaudiego. Strzelista konstrukcja Segrady Familii, falujący budynek Casa Milà czy mieniąca się kolorami Casa Vicens. Estelle wydawało się, że jest zupełnie w innym świecie. Po raz pierwszy widziała równocześnie coś tak dziwnego, ale zarazem niesamowitego. Jednak najbardziej spodobał jej się park Güell. Tam, spacerując wijącymi się alejkami, wśród bujnej, śródziemnomorskiej roślinności, mogła naprawdę poczuć klimat miasta, które stało się jej snem o wolności.Pogoda była cudowna, wiatr chłodził spocone czoło i unosił do góry jej słomkowy kapelusz, który założyła do prostej, białej sukienki. W pewnym momencie podmuch był tak silny, że zdmuchnął jej nakrycie głowy wprost do rąk monsieur Darteaux.

- Merci – rzekła panna de Lilas-Chavriere, gdy Eugène podał jej kapelusz.Na jej twarzy pojawiły się nieśmiałe rumieńce. W duchu dziewczyna miała jednak nadzieję, że młodzieniec nie zauważył ich, ani nie usłyszał panienki Leschamps, która skomentowała jej nagłe przyśpieszenie kroku. Estelle poczuła pewne ukłucie w sercu. Do tej pory nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, że ktoś inny mógłby zastąpić jej Maxime'a. Monsieur Eugène zawsze znajdował się gdzieś w jej pobliżu. Czasem młoda hrabianka czuła jego oddech na swoim ramieniu lub dostrzegała jego lekki uśmiech.

- Panno, Estelle! – Marie Danielle Leschamps postanowiła zagaić rozmowę, gdy wraz ze swoją towarzyszką usiadła na moment pod jedną z rozłożystych palm w parku. – Dziś wieczorem odbędzie się przyjęcie! Zobaczy też panna właściciela pensjonatu... - Marielle ściszyła głos, po czym szepnęła na ucho mademoiselle Estelle: " Czyli ojca Ricarda! Wrócił wczoraj z Paryża! Podsłuchałam od maman, że w tamtejszych brukowcach pojawiła się nowa plotka! Czy panna Estelle była kiedyś w Paryżu? To miasto żyje z plotek. Zwłaszcza z tych o znanych osobistościach ze śmietanki towarzyskiej."

- O czymże piszą paryskie gazety, panienko Leschamps? Jaka jest ta nowa plotka? – spytała Estelle, powstrzymując się od śmiechu.

- Ciii!!! Proszę się nie śmiać, mademoiselle Estelle! To bardzo poważna sprawa! Pojawiło się podobno ogłoszenie o zaginięciu jakiejś hrabianki!

- Mon Dieu! – pisnęła dziewczyna, przykładając dłoń do ust.

- Mówiłam! Wszyscy są przekonani, że ktoś ją porwał i niedługo zażąda okupu! Czy panna Estelle imaginuje sobie coś takiego!? Zastanawiam się, jak to jest być porwaną – westchnęła piętnastoletnia dziewczyna, wpatrując się uważnie w twarz coraz bardziej przerażonej panny Estelle. - Kto wie, czy ktoś ją znajdzie, a może ona już nie żyje? Maman ostrzegała mnie nie raz przed rożnymi opryszkami i bandytami...

Ironia Losu [ Tom II ] : Szklane UczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz