Rozdział V

335 32 12
                                    

Rozdział V

Pożegnalne tango


Panna Estelle nie wiedziała, co powinna zrobić. Cały czas stała w bezruchu. Jej serce biło coraz szybciej, na czole pojawiły się niewielkie krople potu, a z jej ust wydobywał się nierównomierny oddech. Była sparaliżowana lękiem, już miała osunąć się na ziemię, gdy poczuła mocną dłoń Ricarda.

- Droga wolna! - syknął. - Proszę za mną...

Młodzieniec przeprowadził dziewczynę po schodach i zaciągnął do niewielkiego pokoju na ostatnim piętrze. W nieco zaniedbanym pomieszczeniu, gdzie można było dostrzec odrywającą się od ściany kwiecistą tapetę i liczne plamy na zakurzonym, perskim dywanie, znajdował się także nieduży, skórzany kufer z metalowymi okuciami.

- Co my tu mamy... - Ricard szepcząc sam do siebie, natychmiast otworzył wieko i zaczął przeglądać zawartość kufra. - Może ta? - Pokazał hrabiance suknię o barwie koralu z licznymi pomarańczowymi falbanami. - Przymierz! - dodał, podając kreację zlęknionej dziewczynie.

- Ale... - jęknęła, lecz młodzieniec już wepchnął ją za parawan.

- Zaraz przyniosę biżuterię! - rzucił, wychodząc z pomieszczenia.

Zdezorientowana panna de Lilas-Chavriere chwilę przyglądała się sukience i gładziła w dłoniach atłasowy materiał. Nie bardzo wiedziała, co ją czeka i dlaczego właściwie zgodziła się na pomoc Ricarda. Czy on, aby na pewno ma względem jej osoby dobre zamiary? Dziewczyna westchnęła ciężko i pośpiesznie przebrała się. W pokoju było też duże lustro. Estelle przeglądała się w nim, przybierając różne pozy; unosiła delikatnie dłonie, podnosiła rąbek sukni i kręciła się wokół własnej osi.

- Wyglądam jak Carmen z opery Bizeta! - powiedziała cicho i uśmiechnęła się do swojego odbicia.

- Carmen! Podoba mi się - odparł Ricard, który w tej chwili wszedł znów do pokoju. - Panience trzeba zmienić tożsamość. Jeśli ma panienka zatańczyć na balu, nikt nie powinien się domyślić, jakie jest panny prawdziwe imię!

- A zatem będę Carmen - rzekła Estelle, upinając włosy.

- Mam dla panienki biżuterię. Rubinowe kolczyki będą pięknie się prezentować na tak smukłej szyi. - Młodzieniec nachylił się bliżej postaci hrabianki i zapiął na jej uszach biżuterię. - Jeszcze tylko kwiaty we włosy i... maska!

~ * ~

Przyjęcie w pensjonacie Casa dels somnis zapowiadało się na bardzo udane. Pokojówki od rana przygotowywały jadalnię, która na ten jeden dzień miała się stać prawdziwą salą balową. Girlandy kwiatów zawisły nad wejściem do przestrzennego pomieszczenia, a atłasowe wstęgi oplotły sufit, tworząc wzór nasuwający na myśl barwne smugi z obrazów Moneta. Do jasnoróżowych ścian poprzypinano też kolorowe kokardki z tiulu. Jakże pięknie prezentowała się sala. Goście, którzy zaczęli się schodzić na przyjęcie byli pod dużym wrażeniem. Bowiem przepych nie dotyczył tylko eleganckich dekoracji, także różnorodność przygotowanych potraw była na wysokim poziomie. Wszak Hiszpania to ojczyzna owoców morza i dobrego wina! Mężczyźni delektowali się musującą cavą i słodką sangrią, a kobiety nakładały sobie na talerzyki sute porcje paelli. Nie mogło też zabraknąć dobrej muzyki. Orkiestra grała melodie flamenco i habanery. Kilka par zaczęło tańczyć na świeżo woskowanej posadzce.

- Cudowne przyjęcie, signor!

- Dziękuję, madame Leschamps.

- Czy znalazł pan mademoiselle de Lilas-Chavriere? Kucharka nie widziała jej od rana, a inne pokojówki też nic nie wiedzą.

Ironia Losu [ Tom II ] : Szklane UczuciaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz