Rozdział 7

11 2 0
                                    

Przemek

Obudziło mnie wiercenie się kobiety otworzyłem zaspane oczy.

- Nie możesz spać spokojnie.

- Jak się nie podoba to tam są drzwi odsuń się jesteś strasznie gorący.

- Jesteś ucieleśnieniem uprzejmości – powiedziałem sarkastycznie wstając po całym pokoju rozrzucone były ciuchy. Zgarnęłam bokserki zakładając je na dupę, kobieta wciąż leżała tyłem do mnie owinięta tylko cienkim kocem.

Jej telefon znowu się rozdzwonił wzięła go patrząc na wyświetlacz dzwoniła jej mama. Co się wydarzyło po moim wyjeździe, dlaczego tak pełna życia dziewczyna zmieniła się diametralnie.

- Eli wszystko gra? – zagadnąłem gładząc ją po nodze przez koc.

- Tak jasne zrobisz mi kawy?

- Pewnie – powiedziałem wychodząc.

Gdy woda się gotowała usłyszałem strzępy rozmów podszedłem do drzwi ... Nie chcę o tym rozmawiać ... nie przyjadę ... a huj mnie to obchodzi warknęła usłyszałem huk coś uderzyło o ścianę. Wszedłem od razu zwróciłem uwagę na roztrzaskany telefon na przeciwległej ścianie.

- Elizabeth – zacząłem ostrożnie.

- Zostaw mnie – warknęła owijając się kocem po czym ruszyła do łazienki.

Schyliłem się zbierając resztki roztrzaskanego aparatu musiało ją coś mocno wkurwić, usłyszałem dźwięk puszczanej wody. Wróciłem do kuchni ściągnięty gwizdkiem od czajnika zalałem kawa i wróciłem do pokoju ogarnąć bałagan, który zrobiliśmy wczoraj w nocy. Usłyszałem otwierające się drzwi kobieta wyszła w samym ręczniku jej ciało lśniło od wody. Na co dzień nakłada idealnie kryjący makijaż teraz jej blizna jest widoczna nigdy jej nie zapytałem co się stało.

- Jeszcze tu jesteś?

- Nigdzie się nie wybieram ubierz się kawa stygnie – powiedziałem wychodząc mokra Eli pobudzała moje zmysły.

Po chwili wyszła ubrana w krótkie szare szorty i przedłuża koszulkę opadającą na ramię. Usiadła popijając kawę podsunęłam jej talerz z kanapkami które dla niej zrobiłem gdy na nią czekałem.

- Dzięki – mruknęła.

- Eli możesz ze mną porozmawiać wiesz o tym.

- wszystko gra naprawdę – powiedziała.

- Ja pierdolę, czy ty musisz wszystko w sobie cisnąć.

- Nie wiem o co ci chodzi.

- Przecież widzę Eli dusisz wszystko w sobie to nie jest zdrowe.

- Jeśli masz Zamiar prawić mi kazania to spierdalaj nie jestem w nastroju.

Uniosłem ręce w geście poddania unosząc się podszedłem do niej nachylając się pachniała pomarańczowym płynem do kąpieli od teraz to będzie mój ulubiony zapach.

- Jak będziesz chciała pogadać zadzwoń – powiedziałem zirytowany kładąc kartonik z moim numerem na blacie po czym wyszedłem.

Elizabeth

Patrzyłam na kartonik z numerem, czując, jak powoli, krok po kroku, wszystko w moim ciele staje się obce. Każdy oddech był ciężki, każda myśl rozmywała się, jakby nie miała sensu. Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwi i odetchnęłam głęboko. Kanapki, które zrobiłam na śniadanie, straciły cały swój smak. Zrzuciłam je na stół, czując, jak cała energia ze mnie uchodzi.

Wracając do pokoju, spojrzałam na porządek na komodzie. Z daleka zauważyłam roztrzaskany telefon, który miał bliskie spotkanie ze ścianą. Jego ekran mienił się od pęknięć, tak jak moje myśli. Otworzyłam szufladę, wygrzebałam zapasowy telefon, przełożyłam kartę SIM, a stary wywaliłam do kosza. To była moja forma zemsty na wszystkim, co mnie otaczało.

Serce z kamieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz