Rozdział 2

20 2 0
                                    


Elizabeth

Wybrałam numer przyjaciółki czekając aż odbierze po chwili usłyszałam jej głos.

- Mogę wpaść? – zapytałam wsiadając do samochodu.

- Jasne – odparła Rikki.

Jechałam ulicami NY i nie mogłam uwierzyć, że mam takiego pecha kurwa jak można wyglądać tak dobrze po tylu latach. Zajechałam na podjazd niewielkiego domku po czym wysiadłam, przyjaciółka już stała w drzwiach jej zaokrąglony brzuszek stawał się coraz większy.

- Zmartwiłaś mnie – powiedziała wpuszczając do środka dom był urządzony w nowoczesnym stylu w którym dominowały białe kolory. Usiadłam przy wyspie kuchennej przyjaciółka podała mi kawę.

- Mam nowego partnera – wypaliłam.

- A co stało się ze starym.

- Wymiękł.

- Przystojny chociaż?

- Rikki moim nowym partnerem jest ten skurwysyn.

- A który konkretnie wiesz ile facetów tak nazywasz.

- Przemek.

- Ja pierdole gdzie są moje buty zajebie go.

- Rikki nie denerwuj się.

- Jak mam się nie denerwować przez tego kutasa prawie popełniłaś najgorszy błąd w twoim życiu.

10 lat wcześniej

Z wysokości okna obserwuję cyrk, który rozgrywa się w ogrodzie. Wszędzie krzątają się ludzie, a mój narzeczony rozmawia z jakimś mężczyzną, jakby był zupełnie pochłonięty tą rozmową. Za chwilę ma się odbyć mój ślub, ale ja już wiem, że nie wezmę w tym udziału.

Odchodzę od okna, czując na ramionach ciężar podjętej decyzji. Chwytam małą torbę, wcześniej starannie przygotowaną, i ruszam w stronę drzwi. Wszyscy są zajęci na zewnątrz, więc udaje mi się wymknąć niepostrzeżenie.

Na ulicy, kilka kroków dalej, stoi mój samochód – prezent od brata na urodziny. Skrywam się w cieniu, uważnie rozglądając, i szybko wsiadam do środka. Na moment jeszcze zerkam przez ramię na dom, który przez lata był moją klatką. Czuję mieszankę nostalgii i ulgi. Już nigdy tu nie wrócę.

Elizabeth Roberts umarła. Ta, która pozwalała sobą manipulować, zniknęła. Od dziś jestem kimś nowym. Wolną.

***

- Eli mówię do ciebie – burczy przyjaciółka.

- Przepraszam zamyśliłam się co mówiłaś?

- Tak, to szaleństwo nie możesz z nim pracować.

- Nie wytrzyma ze mną długo już ja tego dopilnuje – powiedziałam uśmiechając się złośliwie.

Po wyjściu od przyjaciółki wsiadam do samochodu i jadę do domu ten dzień mnie wykończył, rzucam kluczę i wyciągam piwo z lodówki siadam na kanapie i odchylam głowę przymykając oczy, pod którymi jest postać Przemka natychmiast je otwieram wypierdalaj z mojej głowy.

Przemek

Przesiedziałem w biurze do wieczora ta nieznośna brunetka chodziła mi po głowie jak ja mam się z nią dogadać, skoro nawet nie da sobie nic powiedzieć. Wezwałem taryfę podając kierowcy adres, jeszcze się nie rozpakowałem kartony walały się po podłodze nie umiałem się zorganizować. Zadzwonił mój telefon spojrzałem na wyświetlacz uśmiechając się.

- Część stary jak tam nowe lokum – odezwał się mój przyjaciel Greg.

- Nawet znośnie a co u was.

Serce z kamieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz