Hope
Rozmasowałam kark dłońmi, próbując złagodzić dyskomfort. Spanie na kanapie z pewnością nie należało do najbardziej komfortowych doświadczeń, jednak okoliczności pozostawiały wiele do życzenia. W nocy co jakiś czas odwiedzałam Nate'a upewniając się, czy na pewno jego stan w dalszym ciągu pozostał stabilny. Na moje szczęście pomimo kilku drobnych incydentów, noc przebiegła dość spokojnie. Spojrzałam leniwie na zegarek, który wskazywał godzinę siódmą rano. Travis zapewnił mnie, że pojawi się około dziesiątej, aby pomóc mi uporać się z całą sytuacją.
Podniosłam się powoli z kanapy, rozgrzewając zastałe mięśnie. Ciało miałam tak zesztywniałe, że nawet profesjonalny masaż nie byłby w stanie sprostać tak ciężkiemu zadaniu jak doprowadzenie mnie z powrotem do porządku. Powolnym krokiem udałam się w stronę sypialni, w której nieprzerwanie od wczoraj leżał mężczyzna. Włosy przykleiły się do jego czoła, nadając mu niemal niepozorny wygląd. Gdyby jednak nie twarz, która dzisiaj prezentowała się znacznie gorzej niż wczoraj, mogłabym śmiało powiedzieć, że przypominał diabła w najczystszej postaci. Ciemna oprawa twarzy, włosy o barwie węgla i te przeklęte, krucze oczy, pozbawione widocznych źrenic, składały się na obraz, który trudno było zignorować. Nie sposób też pominąć jego uporu, piekielnej pewności siebie i paskudnego charakteru, które razem z wyglądem tworzyły niemal idealną, złowieszczą całość. Wyglądał tak, jakby sam diabeł zesłał go z piekła, by zatruwał wszystko, czego tylko dotknie.
Nachyliłam się nad chłopakiem, zdejmując pojedyncze pasmo włosów, które przykleiło się do policzka. Chwilę później od razu tego pożałowałam, bo chłopak zaczął powoli otwierać powieki. Momentalnie cofnęłam się do tyłu, łapiąc nerwowo za rękę, która chwile wcześniej połasiła się na tak czuły gest. Jego głowa zaczęła śledzić dokładnie pomieszczenie. Zdezorientowany przekręcił głowę w prawo w miejsce, gdzie ja obecnie się znajdowałam, a następnie ponownie zamknął powieki, jakby światło drażniło go.
- Gdzie jaa... - głos mu się urwał.
- Lepiej nic nie mów – podeszłam do stolika, wręczając mu szklankę wody – Masz – szepnęłam.
Chłopak, odnajdując upragnioną substancję, od razu sięgnął po szklankę, zerując ją w przeciągu sekundy. Następnie odłożył ją na stolik, sycząc przy tym z bólu. Chciał zabrać ponownie głos, widziałam to w jego postawie i ruchu warg, ale w porę odezwałam się.
- Oszczędzaj siły... na wszystko przyjdzie czas – zacięłam się - poczekaj- dodałam po chwili - spojrzał na mnie zdezorientowany, jeśli spojrzeniem w ogóle można było to nazwać, bo siniaki przysłaniały mu większość obrazu.
Nie czekając na żadną reakcję z jego strony, ruszyłam do szafy i wyjęłam z niej komplet ubrań po Travisie. Często w domu lubiłam je zakładać. Były większe o co najmniej trzy rozmiary oraz bardzo wygodne. Spojrzałam w dół na swoje stopy, nie wiedząc zbytnio jak się zachować. Dalej ten człowiek działał mi na nerwy, sama jego obecność drażniła mnie niesamowicie, a co już mówiąc o połączeniu, jakie teraz ze sobą niósł. Jego charakterystyczny zapach, mocnych perfum mieszał się z krwią i wilgocią, którą przesiąkł cały mężczyzna. Z każdym zbliżeniem powodowało we mnie odruch wymiotny, którego w żaden sposób nie potrafiłam zatrzymać. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do chłopaka, kładąc wybrane ubrania na łóżku.
- Są Travisa – od razu wyjaśniłam. -Pierwsze drzwi na lewo jak wyjdziesz z sypialni, znajduje się łazienka. Powieszone są tam czyste ręczniki, więc śmiało możesz wziąć prysznic i przebrać się w coś, co nie przypomina ubrań dla menela – zeskanowałam go wzrokiem, krzywiąc się. – Dasz sobie rade sam ?
![](https://img.wattpad.com/cover/362665079-288-k974228.jpg)
CZYTASZ
The Miracle Of Hell
RomanceŻycie lubi nas zaskakiwać w najmniej oczekiwanym momencie. Zazwyczaj krzyżuje nasze drogi umyślnie, mając określony na nas szczegółowy plan. Często nie zdajemy sobie sprawy, że nić podobieństwa potrafi zaważyć nad naszym losem jeszcze w momencie poz...