29. Tension

25 3 26
                                    


Hope

Obudziłam się późno, czując się wyczerpana po poprzednim wieczorze. Oczy piekły mnie ze zmęczenia, a ciało wydawało się ociężałe, jakbym przespała całą noc w niewygodnej pozycji. Wróciłam późno i teraz odczuwałam tego skutki. Po mojej wygranej bitwie spędziłam z chłopakami cały czas się śmiejąc i rywalizując w jakiś głupich grach. Nate natomiast przez resztę wieczoru był cichy, aż za cichy jak na niego. Odpowiadał jedynie pojedynczymi frazami, kiedy o coś był pytany. Oszczędził mi też ciętych ripost i rywalizacji, która gdzieś cały czas pomiędzy nami się piętnowała. Nie rozumiałam tak nagłej zmiany jego zachowania, przecież sam wymyślił tą głupią grę, więc dlaczego nagle zachowywał się w ten sposób ? Jego tajemniczość mnie rozbrajała. Przez ostatni czas spędzaliśmy z sobą tyle czasu, że myślałam, że pewne kwestie zostały pomiędzy nami już dawno wypracowane, a tutaj proszę jedna sytuacja i wracamy ponownie do rzeczywistości.

Przewróciłam się na drugi bok a wzrok przeniosłam na sufit, poduszka w wyniku mojego nagłego ruchu spadła leniwie na ziemię, a kołdra zaplątała się pomiędzy moimi nogami. Powinnam wstać i zacząć ogarnąć mieszkanie, bo dzisiaj ponownie zjawi się tutaj Nate, tym razem jednak odbędzie się bez eskorty Travisa bo musiał załatwić jakieś swoje sprawy. Szczerzę mówiąc nie podobał mi się ten obrót wydarzeń. Spędzaliśmy ostatnio więcej czasu z chłopakiem to prawda, ale od ostatniego pocałunku nigdy nie zostaliśmy sam na sam. Mój przyjaciel w umiejętny sposób blokował wszystkie sytuacje w których mogłoby dojść do czegoś poważnego, ale tym razem zostałam sama. A po wszystkich spotkaniach z JJ wiedziałam, że osobność sam na sam nie sprowadzała na naszą drogę niczego dobrego. Pożądanie po prostu z nami wygrywało na każdej możliwej płaszczyźnie, te iskry, te mrowienie tak bardzo porównywalne do uderzenia pioruna, były moją zgubą i szczerze bałam się, że po raz kolejny się zatracę.

Podniosłam się leniwie z łóżka, przeciągając się ospale, po czym szybkim krokiem ruszyłam do kuchni. Już od progu wiedziałam, co mnie czeka – po ostatniej wizycie chłopaków wszędzie piętrzyły się sterty naczyń.

-Czyli mój ukochany bałagan wrócił do normy - mruknęłam z rozbawieniem, przewracając oczami.

Zaczęłam zbierać porozrzucane kubki i talerze, układając je w zlewie. Z blatu znikały kolejne puste puszki i okruchy, ale prawdziwe wyzwanie dopiero przede mną - wszystko się lepiło. Przejechałam dłonią po stole i skrzywiłam się. Cukier. Lepkie plamy po napojach musujących. Oczywiście. Travis, odkąd spędzał więcej czasu z Natem, miał nową obsesję na punkcie gazowanych napojów, a co za tym idzie – nawyk wylewania ich niemal wszędzie.

Westchnęłam i sięgnęłam po ściereczkę. Mocny zapach cytrynowego płynu do czyszczenia wypełnił kuchnię, gdy przecierałam blat, starając się zetrzeć zaschnięte ślady po ich wieczornych „eksperymentach" z mieszaniem smaków. Podeszłam do zlewu i odkręciłam wodę, wsuwając dłonie pod ciepły strumień. Naczynia zdawały się piętrzyć niczym góra nie do zdobycia, ale nie miałam wyjścia – jeśli nie posprzątam teraz, to jutro będzie tylko gorzej.

Związałam włosy w luźny kok i zakasałam rękawy. No dobra, czas na starcie z rzeczywistością. Zanim zdążyłam sięgnąć po gąbkę, usłyszałam za plecami znajomy śmiech.

- No proszę, znowu przyłapuję cię w piżamie - rzucił Nate, opierając się o framugę drzwi. - Zaczynam podejrzewać, że poza tym zestawem nie masz nic innego w szafie.

Przewróciłam oczami i odwróciłam się do niego, wciąż trzymając mokrą ściereczkę w dłoni.

- No tak, bo przecież nigdy nie widziałeś mnie w normalnych ubraniach - powiedziałam z sarkazmem.

The Miracle Of HellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz