Nate
Przepychałem się przez tłum starając się namierzyć Hope. Miałem szczerą nadzieję, że to ja znajdę ją pierwszy, bo wtedy miałbym nad nią chociaż minimalną przewagę. Ludzie podchodzili do mnie co i rusz i zbijali piątki, dziewczyny natomiast cały czas starały się mnie w jakiś sposób zatrzymać, ale nie miałem w tym momencie ochoty ani czasu na pogaduszki. Liczyła się teraz tylko i wyłącznie ona. Dostrzegłem ją nagle przy drzwiach z napisem wyjście ewakuacyjne, rozglądała się na boki jakby czegoś szukała. Co dziwne kompletnie nie wyglądała na zdenerwowaną a wręcz przeciwnie była nad wyraz spokojna. Kiedy nagle jej oczy skrzyżowały się z moimi, wiedziałem, że to właśnie mnie szukała. Na jej twarzy zawitał dość charakterystyczny uśmiech a ona sama chwilę później zniknęła za drzwiami. Ruszyłem pędem w jej kierunku z nadzieją, że ją dogonię. Nie wiedziałem gdzie się kierowała, ani co miała w planach, wyglądało to tak, jakby ze mną pogrywała. Jakby po tym co zrobiłem na scenie chciała się tylko zabawić, a ja niewiele myśląc podjąłem się tej gry bo Hope była jak labirynt, krążyłeś wokół niej i krążyłeś i jeśli myślałeś już że znalazłeś drogę do celu to nagle okazywało się, że chodziłeś w kółko. Była moją niekończącą się zagadką, którą odkryje za wszelką cenę.
Dostrzegłem nagle, że znaleźliśmy się na dworze przed klubem, Hope stała oparta o jedną z ścian i paliła papierosa, skanowała mnie wzrokiem, jakby dosłownie była świadoma, że pójdę za nią i dołączę się do rozgrywki w którą pogrywała.
-Śledzisz mnie ? – zapytała bez obróbek.
-Muszę z tobą porozmawiać – odpowiedziałem bez wahania.
- Czyli nic nowego, to robi się nudne nie uważasz ? – zaśmiała się lekko.
- Nie rozumiem co masz na myśli ? – spojrzałem na nią ukradkiem. Grała na emocjach jak zawsze, co więcej robiła to niemal perfekcyjnie jakby trenowała to latami.
- Ciągle za mną chodzisz i jedynie stawiasz warunki. A uwierz mi nie lubię, kiedy ktoś za bardzo chce ingerować w moje życie – jej spojrzenie, przypominało w tym momencie Gabrieli – zimne, skute lodem, bez żadnych uczuć. Co się stało przez te dwa tygodnie, że nagle była taka wyprana z emocji. A może wcześniej taka była a ja tego po prostu nie zauważyłem.
- Nie lubisz jak ktoś ci pomaga ?
- Nie lubię jak ktoś nie pyta się mnie o zdanie. Wytłumacz mi po co to wszystko- przedstawienie na bitwie, Travis w moim domu od dwóch tygodni, twoje pojawianie się a potem znikanie. Jesteś niesamowicie upierdliwy Nate. Każdą płaszczyznę mojego życia starasz się zawładnąć, a mi to się cholernie nie podoba.
Opanowanie, spokój, brak jakichkolwiek obelg. Nie poznawałem jej. Czy miała w tym trochę racji ? Czy faktycznie próbowałem zawładnąć jej ciałem i umysłem? Ona moim zawładnęła już dawno, więc to może po prostu był z mojej strony samowolny akt desperacji. Nie panowałem nad sobą kiedy była w pobliżu. Wyzwalała we mnie to co najgorsze – gniew, złość, odrazę i niechęć, ale też co najlepsze – szczęście, uśmiech i pożądanie.
- Nie mogłem pozwolić, żeby jakiś palant cię obrażał – odpowiedziałem wreszcie – A jeśli chodzi o Travisa to konieczne środki ostrożności, które musiałem zastosować – dodałem po chwili, nie wiedząc czemu w ogóle jej się z tego tłumaczę. Równie dobrze mógłbym milczeć i nie mówić jej kompletnie nic. Jej postawa zaczynała mnie drażnić miałem już dość, naprawdę cierpliwość przy tej kobiecie była praktycznie nie możliwa.
- Więc nagle ci zależy ? – zaśmiała się zadziornie. Górowała nade mną pod każdym względem w tym momencie nawet mój wzrost nie stanowił przeszkody.
![](https://img.wattpad.com/cover/362665079-288-k974228.jpg)
CZYTASZ
The Miracle Of Hell
RomanceŻycie lubi nas zaskakiwać w najmniej oczekiwanym momencie. Zazwyczaj krzyżuje nasze drogi umyślnie, mając określony na nas szczegółowy plan. Często nie zdajemy sobie sprawy, że nić podobieństwa potrafi zaważyć nad naszym losem jeszcze w momencie poz...