[9] Ruin

2.9K 165 17
                                    

-Uwielbiam steki. -Allie mruczała z zadowolenia pod nosem. Robiła to za każdym razem, gdy kawałek mięsa lądował w jej ustach.

-Muszę przyznać, że steki tu macie wspaniałe.

-Prawda! I te porcje. -Nóż wchodził tak miękko w mięso, że aż ślinka leciała na samą myśl o kolejnym kęsie.

-Powinnyśmy zamawiać na pół.

-Na pół? Ja zaraz dokładkę biorę.

-Nie mam pojęcia, gdzie ty to mieścisz.. -Brunetka nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się z polikami wypełnionymi przez danie.

-Sama nie mam pojęcia. -Wzruszyła ramionami.

Zaraz po posiłku poszłyśmy zameldować się w pokoju i wpadłyśmy na 20 minutową drzemkę.

-Kiedy Romeo wraca do nas?

-Kiedy tylko skończy się zabawa Lucas'a.

-Serio to Ci się nie nudzi?

-Co?

-To całe szykowanie i -Przerwała na chwilę. -Matko jak ty musisz się pocić!

Głośno się zaśmiałam na spostrzegawczą myśl dziewczyny.

-Jakiego antyperspirantu używasz?

-Matko Allie!

-No powiedz. -Przesunęła się na moją połowę, a przez to, że dzieliłyśmy jedno łóżko, była ona bardzo blisko mnie.

-Męskiego.

-FU! -Zrobiła zniesmaczoną minę. Zaśmiałam się, bo wiedziałam, że żartuje i chciała ode mnie usłyszeć to słowo, bo jestem pewna, że czuła moje perfumy, kiedy siedziała obok.

-Nie gadaj. Podobało Ci się. -Cwaniacko się uśmiechnęłam i poruszałam brwiami. Allie zdzieliła mnie za to poduszką, ale śmiała się przy tym. To znak, że nie przekroczyłam granicy. Jeszcze..

-Dałaś mi złudną nadzieję. -Mała aktorka starała się wymusić łzy. -Co by było gdybym Cię pocałowała! -Nagle otworzyłam szeroko oczy.

-Nie powiedziałabym Ci, że jestem Lucas'em. Nigdy.. -Szepnęłam demonicznie.

-Ta.. Chciałabyś więcej. -Posłała mi niezgrabnego całusa.

-Ta, ta, ta, ta.. -Wymyślałam jakąś melodie do tego słowa i w końcu oddałam jej uderzenie poduszką.

-Osz ty wiedźmo! -Allie z tymi kościstymi rękami rzuciła się na mnie. Dostawałam kolejne ciosy poduszką aż dziewczynie zaparło oddech w piersi. -Mam dość.

-Trzeba się przespać, bo wieczorem impreza! -Ostatnie litery wyśpiewała wysokim sopranem.

-Może nie założysz mojej bluzki. -Zrobiłam przemądrzałą minę.

-EJ! Nie myślałam, że się dowiesz! -Zdmuchnęła włosy z twarzy i potulnie się uśmiechnęła.

-Kłamstwo zawsze wychodzi na jaw.

-Zawsze. -Wskazała na mnie palcem.

-Ej! -Zaczęłyśmy się śmiać w głos. Łóżko trzęsło się pod nami, dając sąsiadom sprośne mysli.

-Jak ty na to wpadłaś?

-Nie mam pojęcia.. Ja zawsze coś wykombinuje..

-I, co Ci to do tej pory dało?

-Kilka kłótni i siwych włosów.

-Idiotka.

-Ale twoja. -Położyłam rękę na jej talii i przymknęłam powieki.

Go far || Nash GrierOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz