Tydzień upłynął strasznie szybko. Codzinnie próbowałm dowlec się do szkoły no i miałam oczywiście zwolnienie z w-fu. Akurat jak zaczęliśmy siatkówkę...
Na przerwie obiadowej zobaczyłam Toma siedzącego samemu na ławce. Stanęłam w bezruchu i coś mnie od środka ścisnęło. Muszę mu jakoś podziękować, w końcu to dzięki niemu nie wykrwawiłam się przy fontannie. Niepewnie podeszłam starając się nie spuścić wzroku na czarne trampki.
Usiadłam obok kolegi. Nawet nie drgnął.- Tom?
Cisza.
- Proszę- jęknęłam.
- To przeze mnie.
- Co ty gadasz?
- To przeze mnie. Gdybym cię tam nie wyciągnął, wszystko byłoby w porządku.
- Tom! Ogarnij się chłopie! Ty mi uratowałeś życie!
Chłopak zaskoczony nagłą zmianą tonu po chwili mimowolnie wybuchł śmiechem.
- A co to za nowy slang? Nie znałem cię d tej strony.
Podniósł się z ławki i po chwili byłam już w jego objęciach. Zadowoleni odbyliśmy zaległą rozmowę.
Okazało się, że rodzice Livii byli i poodobno dalej są straszni alkoholikami. Od jakiś trzech lat mieszka z Tomem, bo to jego bliska rodzina. Dlatego dziewczyna jest wyczulona na takie rzeczy jak... cięcie, nałogi itp.
Ona także chciała spotkać się w parku, lecz miała za dużo roboty w pokoju i mama, a raczej ciocia nie chciała jej puścić.
To zaskakujące jak łatwo można spotkać osoby w podobnej sytuacji.
Livia też jest dosyć słaba i d kilku dni symuluje chorobę, bo boi się iść do szkoły i mnie spotkać
Dziwne, co?
*Ze szkoły jak zawsze wracałam z Danem. Jeszcze ani razu nie wracałam szkolnym autobusem.
Rozmawialiśmy o tym co chcielibyśmy robić w przyszłości.- Zawsze chciałem zostać piosenkarzem i stworzyć zespół- paplał- jak Dan Reynolds...
- Co?!
- Wiem to głupie i w ogóle...
- Jak to? Ty też słuchasz smoków!
- To ty...
- TAK.
- No to już jest naprawdę niesamowite.
- Wiesz co, umiem grać na gitarze klasycznej i trochę na elektrycznej... może by tak.
.. no wiesz.- Sam nie wiem...
- Oj spróbujmy- nalegałam- będzie fajnie!
- No okej to kiedyś się umówimy.
- Kurcze, najpierw ta sobota, teraz to... my się od siebie nie odkleimy, co?
- Zostaw te rymy na później- zaśmiał się- tak masz rację.
Zaraz! Ale dalej nie wiem kim Ty byś chciała zostać.Zmieszałam się trochę... Jeszcze nikomu nie mówiłam o moich planach, bo zdawały mi się trochę nieodpowiednie wpodług innych...
- Emm... no...
- No wyduś to z siebie!
- Ale...
- Żadnego ale, bo zacznę cię łaskotać- zagroził.
- No ale...
AAAAAAAAAA!!!
Chłopak zciągnął plecak i zaczął niemiłosiernie łaskotać.
Nie mogąc złapać oddechu, w końcu udało mi się przytrzymać mu ręce i odetchnąć.- Albo mówisz, albo powtórka.
Podjął plecak z ziemi, ale nie założył go.
Wyczekująco spojrzał tymi swoimi "poważnymi" oczami.- No bo ja... chciałabym zostać pilotem, albo kontrolerem...
Dan uśmiechnął się pod nosem i spojrzał przed siebie zadowolony jakby nie mógł w coś uwierzyć
- To super! Idealnie... to znaczy- dodał pospiesznie- To naprawdę świetne plany na przyszłość!
Nagle atwierdzilisśmy fakt, że stoimy pod moim domem.
Przytuliliśmy się na pożegnanie, co już było w naszym zwyczaju.
- Trzymaj się, Mer, może wieczorem wpadnę.
- Okej, pa.
- Trzymaj się.
CZYTASZ
Smutny los Mer
RandomMer jest czternastolatką, którą spotkała ogromna tragedia. W nowej szkole poznaje znajomych, którzy już na wstępie ją zdradzają. Jaką rolę odegra Dan? Czy Mer pogodzi się z Livią i Tomem? Czy ,,przyjaźń" z Annabeth coś wniesie? Śledźcie ich losy na...