Wspomnienie

368 17 6
                                    

Wybieram się dzisiaj do szkoły.
Musiałam sporo opuścić przez moją chorobę. Sporo? Ominął mnie prawie cały rok!
Z pewnością będę zmuszona powtórzyć go.
Zaraz... Nie mogę! Nie wyobrażam sobie klasy bez moich najbliższych przyjaciół. Vicki i Matt byli przy mnie zawsze, kiedy wymagała tego sytuacja. W najgorszych i najlepszych chwilach. Umieli poprawić mi humor, rozbawić do łez. Potrafili wywołać nawet najmniejszy wymuszony uśmiech na mojej twarzy. Wspierali mnie. Wspieraliśmy się nawzajem. Traktowałam ich jak rodzinę. Victoria Philips i Matthew Adams. Vicki i Matt. Matt i Vicki. Victoria i Matthew...
Co się z nimi stało? Gdzie są? Gdzie są, kiedy akurat teraz tak bardzo ich potrzebuję?
Rozpaczliwie próbuję przypomnieć sobie nasze ostatnie spotkanie. Chwila... Już wiem! Chcieliśmy wybrać się w trójkę na basen. Na szczęście znajdował się on tylko 2 kilometry od naszego miejsca zamieszkania. Trzeba wiedzieć, że nie jesteśmy paczką z przypadku. Nasze domy znajdują się w odległości zaledwie 10 metrów od siebie, każdy! Chcąc nie chcąc, byliśmy na siebie wręcz skazani. W końcu razem w trójkę biegaliśmy, jeszcze w pampersach, z podwórka na podwórko, a naszej zabawie towarzyszyła ogromna salwa śmiechu. W latach późniejszych zżyliśmy się ze sobą i odtąd tworzyliśmy naprawdę zgraną paczkę przyjaciół.
Wracam z powrotem do naszej ostatniej wspólnej chwili.
To był jeden z tych wrześniowych dni, kiedy słońce jeszcze obdarza uśmiechem za pomocą swoich ciepłych promieni. Zmęczeni po szkole, mimo tego, że rok dopiero się rozpoczął!, z przegrzanymi umysłami, chcieliśmy uczcić początek weekendu. Zdecydowaliśmy najpierw zajrzeć do naszej ulubionej kawiarni, Mr&MrsCoffé, którą prowadziło pewne niebywale sympatyczne młode małżeństwo. Często ich odwiedzaliśmy, ponieważ można było zaznać odrobiny magii w tym miejscu. Mianowicie: czarowali napojami, deserami... Takiej kawy, jaką robi pani Griffin, nie robią w żadnej z kawiarni, w progach której kiedykolwiek stanęła moja stopa. A trzeba zaznaczyć, że lubuję się w tych trunkach! Postanowiliśmy uraczyć się lodami. Zamówiłam wtedy aż trzy gałki. Pamiętam nawet smaki: sorbet malinowy, kawa i cookies (obowiązkowo z posypanymi maleńkimi chrupiącymi ciasteczkami!). Przez cały dzień byłam szczęśliwa i promienna. Tryskałam energią. Gdybym pękła, zaraziłabym tą swoją radością całe moje miasto, a nawet może starczyłoby dla reszty tego świata! Śmialiśmy się, wspominaliśmy dawne, zamierzchłe czasy, nawet to latanie po podwórkach odziani tylko w pampersy!
Vicki nakręciła filmik, na którym uwieczniła mnie z Matt'em. Pokazywaliśmy figury do tańca mającego zająć I miejsce w szkolnym konkursie.
Nagle zaczęłam się zastanawiać. Czy nie łączyło mnie z nim nic ponad naszą trójczaną przyjaźnią? Jeśli tak, jak przy tym czuła się Vicki? Nagle tysiące pytań spłynęło na mnie niczym kropelki deszczu wielkości olbrzymich słoni.
Najgorszy jest fakt, iż nie znałam na nie odpowiedzi.
Nie znałam, czy może... nie pamiętałam? Dziwne.
Ale przed moje oczy wdarł się jeszcze pewien obraz.
Weszliśmy na basen. Chciałam iść do jaccuzi trochę się rozgrzać (okropny ze mnie zimorodek), na początek. Matt zaoponował, podniósł mnie, niczym nic nie ważące niemowlę i próbował wrzucić do zimnej wody. W tym momencie urywa mi się film.
Dlaczego? Dlaczego nie mogę sobie przypomnieć, co zdarzyło się dalej?
Lekko zdenerwowana, biorę czarny plecak z milionem naszywek ukochanych zespołów i wychodzę z pokoju, trzaskając drzwiami tak dramatycznie, jak robią to na filmach.
To wspomnienie... Jakby było nietrwałe i zablokowane. Jakby ktoś... grzebał w moim umyśle nie dając mi możliwości wniknięcia w samą siebie.
Może potrzebuję czasu. W końcu niedawno przebyłam poważną chorobę, tak zostałam pouczona.
O tak. Zdecydowanie powinnam odpoczywać. Nie przemęczać się i ograniczać wybuchowość.

xxxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz