Dobre pierwsze wrażenie

285 9 14
                                    

Wraz z każdym kolejnym krokiem, jaki stawiałam, rosła we mnie pewność siebie, by za chwilę ulecieć ze zdwojoną siłą. Niezliczone ilości pytań kłębiły się w mojej głowie. Jak to będzie? Jak sobie poradzę? Czy tutejsi ludzie zaakceptują mnie? Czy może będę wytykanym palcami pośmiewiskiem i popychadłem?

Zapewne każda nastoletnia osoba zadaje sobie te i podobne pytania, zanim przekroczy próg nowej szkoły, następnego etapu swojego egzystowania związanego z edukacją.

Życie młodego człowieka automatycznie połączone jest z wyborami. Mnóstwem wyborów. Są jak te kabelki, przykładowo w zdalnie sterowanych zabawkach. Przetniesz jeden, a pozostałe bez niego są niestety bezużyteczne. Zabawka nie jest już sprawna. Jeden mały, wydawałoby się, nieistotny kabelek.
To, co zadecydujesz, prędzej czy później wyjdzie albo na dobre, albo odbije się od ciebie, wcale nie służąc.

Myśląc nad szkołą, powinniśmy kierować się sobą. Nie zważać na to, czy idzie z nami koleżanka z ławki, niegdyś przyjaciółka od serca, której zwykliśmy spowiadać się ze wszystkiego. Rodzice również nie powinni rozkazywać, zmuszać do uczęszczania do szkoły, którą sami wybrali dla swojego dziecka. Która ich zdaniem jest najlepsza. Która według nich jest tą idealną. Ważny jest nasz głos. Nikt za nas życia nie przeżyje. To my, nie oni, będziemy musieli cierpieć na kaprysach osób trzecich.
Bo ja tak chciałam/-em. Bo ja tak uważam.
Każdy ma swoje zdanie! Każdy przecież doskonale potrafi wybrać to, co dla niego najlepsze. Może czasem błędnie. Jednak satysfakcja, że do czegoś doszliśmy sami, jest ogromna. Lub nie. Bynajmniej nie skażemy na potępienie nikogo innego, poza sobą.

Ja miałam ten wybór. Jeszcze dwa lata temu. Dokonałam go. I był dobry. Świetnie sobie radziłam. Uważano mnie za jedną z najlepszych uczennic. Od pierwszego roku nie wyobrażałam sobie, że trzeci mogłabym odbębnić w zupełnie innym towarzystwie, w zupełnie innej szkole, w zupełnie innym kraju, na zupełnie innym kontynencie.

A tu - proszę. Cóż za wspaniała niespodzianka!

Nacisnęłam złotą klamkę niewiarygodnie masywnych drzwi i wsunęłam głowę w małą, rozwartą szczelinę. Wrzasnęłam jak opętana, kiedy to moim oczom ukazała się poorana bliznami twarz dorosłego człowieka. Zwykle nie zachowałabym się tak, jednak przez nadmiar emocji, które kisiły się we mnie niczym ogórki, krzyk po prostu uwolnił się z mojego wnętrza. Odetchnęłam głęboko kilka dobrych razy i pchnęłam mocniej drzwi, przestępując przez próg mojej nowej szkoły.

- Witam, panienko - usłyszałam obok jakiś głos. Rozglądnęłam się wokół siebie, jednak nie mogłam pojąć, skąd się wydobył. Tak dźwięczny, melodyjny, przyjemny dla ucha. I wtedy moje oczy ponownie natrafiły na tę biedną twarz. - Nazywam się Cyrus Black. Pracuję w murach tej szkoły jako woźny. Mogę służyć ci za przewodnika przez pierwsze dni nauki. - Miałam wrażenie, że formułkę tę powtarzał już tyle razy, iż została całkowicie oklepana.

- Dzień dobry, bardzo miło mi pana poznać. - Wyciągnęłam do niego prawą dłoń, którą ujął w swoją i potrząsnął z zadziwiającą delikatnością. - Moje nazwisko...

- Fray, wiem. Lily Fray. Chyba nie sądzisz, że nasza szkoła nie wie nic o swoich uczniach? - mrugnął do mnie.

Teraz odkryłam, jak niezwykłe były jego oczy. Heterochromia. To bardzo rzadkie zjawisko. Prawe oko koloru niebieskiego, lewe - ciemnego brązu, wpadającego niemal w czerń. Szybko odwróciłam wzrok, speszona tą długą wymianą spojrzeń.

- Bez obaw. Nie masz czego się wstydzić. Od zawsze uznawany byłem za odrażającego. Niejednemu uczniowi serce stanęło ze strachu - zaśmiał się. Jego śmiech brzmiał młodo. Ciekawa jestem, jaką skrywa historię.

xxxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz