Nowa rzeczywistość

240 12 15
                                    

Minęła sekunda, potem dwie, trzy, a wraz z nimi mijały kolejne, tworząc minuty, które po dodaniu do siebie prawdopodobnie liczyły co najmniej dziesięć. Dziesięć minut siedziałam w tej samej pozycji, nie poruszając żadną z kończyn, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Dziesięć minut, które wydawały mi się wiecznością. Ciasteczko owsiane, jak dotąd nadal nie zostało przeze mnie pochłonięte.

Dłużej już wytrzymać nie mogłam i w końcu zdecydowałam się spojrzeć na Eleanor.

Twarz mojej babci miała wyraz nieodgadniony. Nawet jeśli poruszyło ją moje zdziwienie i zażenowanie, nie okazała tego w żaden widoczny dla przeciętnego śmiertelnika sposób.
O tak, ta starsza kobieta potrafiła nosić maskę dzień w dzień, starannie dobierając, na jaki nastrój i wyraz twarzy ma danego dnia ochotę. Zdecydowałam, że poczekam, aż cokolwiek zechce mi wyjawić.
Wydaje mi się, że to do niej w tej sytuacji należy pierwszy ruch. Najwyżej to przez nią spóźnię się na pierwsze w tym roku zajęcia szkolne po mojej rocznej nieobecności.

Ach, no tak. Zapomniałam. W tym miejscu nikt mnie nawet nie zna. Przekroczę progi tej szkoły posiadając zupełnie czystą kartę. Przecież to nie Norwegia. Nie Østfold. I nie Fredrikstad. Moja szkoła znajduje się teraz w New Hampshire. W zupełnie innym kraju, na zupełnie innym kontynencie. Zmuszona będę nauczyć się panujących tutaj zasad. Przyzwyczaić do nauki w nowych murach (jakże pięknych, zdążyłam już zauważyć). Zaznajomić się z innymi ludźmi. Każdego z nich dokładnie prześwietlić, aby upewnić się, że nie mam do czynienia z pierwszym lepszym przestępcą. Jeśli szkoła ta składać się będzie z ludzi, którzy mogą otrzymać miano normalnych i zrównoważonych psychicznie - zgoda. Będę w stanie przywyknąć do zaistaniałej sytuacji i wpasować się w tłum. Nie twierdzę jednak, że będzie łatwo.

Okazało się, iż długich lat na wyjaśnienia nie musiałam czekać.

- Lily, ja... Nie wiem, od czego zacząć. - Dotarł do mnie głos Eleanor.

- Cóż, najlepiej od początku - usłyszałam swój własny.

- Wciąż zastanawiam się, czy jesteś już na to gotowa. To dość długa i skomplikowana opowieść.

- Ach, czyż życie również takie nie jest? - zadałam pytanie, jednocześnie wiedząc, że kryje się w nim odpowiedź twierdząca.

- Nie rozumiesz, moja droga. Wszystko dotąd mogło wydawać ci się inne, niż jest w rzeczywistości - rzekła tajemniczo babcia.

- Chcę więc poznać tę inną rzeczywistość - odparłam zdecydowanym tonem. I naprawdę tak było.

- Ustalmy plan działania. Umowę, obowiązującą każdą z nas. Co jakiś czas starać się będę uchylać przed tobą skrawki tego, co powinnaś wiedzieć. Jednak zależeć będzie ode mnie, ile pozwolę sobie wyjawić, a ile zatrzymać. Przystajesz na to? - zapytała Eleanor z wyraźnym podenerowaniem, ale jednocześnie lekko wyczuwalnym podnieceniem spowodowanym całą tą wizją opowiadania.

Siedząca obok mnie kobieta bowiem lubiła rozwodzić się nad wszelakimi tematami. Nieraz niesamowicie drobiazgowo, barwiąc opowieść niezliczonymi ozdobnikami. Podziwiałam ją za to, jednocześnie dziwiąc się, że do tej pory nie ukazała się żadna jej powieść.

Chwilę zastanawiałam się nad proponowaną przez Eleanor ofertą.
Bo przecież lepiej znać choć małe fragmenty, niewielkie urywki historii, niż nadal tkwić w martwym punkcie, posiadając zakłamany obraz rzeczywistości. Jednak część mnie pragnęła poznać całość. Odkryć tajemnice, które zostały przede mną zatajone. Dowiedzieć się wszystkiego ze szczegółami. Bo przecież niegdyś taka byłam. Dociekliwa. Niegdyś moim planem na przyszłość było zostanie dziennikarką. Gdzie zagubiła się ta część mnie rozpaczliwie szukająca odpowiedzi na nurtujące mnie pytania? Czy wraz z chorobą, rocznym przebywaniem w śpiączce, straciłam nie tylko niektóre wspomnienia, ale również cechy, które wcześniej posiadałam, które tworzyły MNIE?

Ostatecznie zgodziłam się przystać na warunki Eleanor. Prędzej czy później i tak odkryję, co przede mną ukrywa. Odkryję, co to wszystko znaczy.

- Zgoda. Jednak nie będziesz szczędziła mi informacji. Próby kłamstwa wyłapię. Doskonale wiesz, że potrafię to robić.

- Dobrze, moja droga. Tyle, ile będę w stanie ci powiedzieć, zdradzę.

- Wspaniale - odpowiedziałam ironicznie. Nie pamiętam już, kiedy ostatnio byłam wobec niej tak opryskliwa. Bynajmniej słownie.

- Wiedz jednak, że powoli będę zdradzała ci tylko jeden wątek. Jeden szczegół. Jedno wyjaśnienie. Ukażę ci jeden obraz. Nigdy więcej, niż jeden. Chcę, abyś stopniowo łączyła fakty.

- Tak jest, madame - przedrzeźniłam moją babcię, przypominając sobie te słowa wypowiedziane przez nią w moją stronę dzisiejszego poranka. Dzisiejszego poranka... Który zapowiadał się przecież tak obiecująco.

- W takim razie, idź już do szkoły. To twój pierwszy dzień tutaj. Postaraj się zrobić dobre wrażenie. Nawet jeśli trochę się spóźniłaś na pierwsze zajęcia, odegraj rolę niewinnej i pokornej nastolatki, przestraszonej zmianą otoczenia i miejsca edukacji - poradziła mi Eleanor, przywołując delikatny i pełen otuchy uśmiech na swe lekko różowe wargi, wyraźnie mniej spięta.

- Tak jest, madame - powtórzyłam tę śpiewkę. Moje oczy lekko rozbłysły, jednak nie pozwoliłam sobie jeszcze na okazywanie uczucia, które nagle wypełniło mnie całą. Ciekawości i chęci poznania.

Nadal drżącymi dłońmi podniosłam czarny plecak, który cisnęłam pod fotel tuż przed odjazdem sprzed domu. Dopiero teraz dotarł do mnie pewien fakt. Mianowicie, nie mam podręczników. Nie mam podręczników, które byłyby zgodne z podstawą programową obowiązującą w liceum znajdującym się w New Hampshire. Zaczęło zbierać mi się na płacz. Jednak nie dałam tego po sobie poznać. Przygryzłam dolną wargę i policzki od wewnątrz - tak miałam już w zwyczaju, kiedy do oczu cisnęły mi się łzy. Otworzyłam drzwi czarnego samochodu Eleanor i niechętnie podniosłam się z wygodnego fotela pasażera.

Minę musiałam mieć nietęgą. Jednak kiedy stanęłam już pewnie na stopach na szkolnym parkingu, przybyło mi siły. Przywołałam na usta blady uśmiech, na lewe ramię założyłam plecak, prawą dłonią energicznie machając zadbanej kobiecie, wciąż siedzącej na miejscu kierowcy. Z nagłym przypływem czystego zainteresowania, ruszyłam zdecydowanym krokiem ku drzwiom wejściowym mojej szkoły.

Mojej nowej szkoły.

xxxOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz