Dobrych kilka chwil zastanawiałam się nad tym, czy powinnam się odwrócić. Z jednej strony byłoby niekulturalnie, gdybym zlekceważyła czyjąś propozycję. Gdybym zlekceważyła słowa kierowane w moją stronę. Gdybym zlekceważyła oferowaną mi pomoc.
Jednak z drugiej strony... Te dwa słowa wypowiedziane zostały od niechcenia, z ust osoby obcej mi. Osoby, której nie znałam.
Głos nie wydawał się brzmieć sympatycznie. Był raczej ostry, przepełniony dumną.
Nie potrzebuję niczyjej łaski. Ale co w sytuacji, kiedy nie mam co ze sobą począć? Kiedy powinien czekać na mnie czarny samochód mojej babci? Kiedy jestem zupełnie bezbronna, gdyż właśnie zdałam sobie sprawę, że nie są to moje okolice? Że nie znam drogi do domu, bo nie jest ona tą, którą jeździłam przecież tyle razy?Kalkulując po raz kolejny wszystkie możliwości, począwszy od tych niewinnych do przypadku seryjnego mordercy, obróciłam się na pięcie.
Ku mojemu zdumieniu, rozpoznałam tę twarz. Gdzieś już chyba ją widziałam.- Co z tobą, Fray? Mowę ci odjęło? - odezwał się ponownie stojący przede mną chłopak, a na jego ustach wystąpił irytujący uśmieszek.
- Skąd wiesz, jak się nazywam? - zapytałam ze zdziwieniem, unosząc jednocześnie lewą brew, jak to miałam w zwyczaju.
- Słuchaj, może i ludzie nie zwracają na mnie uwagi, jednak ja zwracam uwagę na nich. Myślisz, że trudno było nie wyłapać tego, jak brzmi twoje nazwisko, kiedy to wtargnęłaś sobie w środku lekcji, zostałaś przedstawiona i obdarzona gromkimi brawami?
I wtedy sobie przypomniałam. Ta twarz... Należała do chłopaka siedzącego na końcu sali pod majestatycznym Tutenchamonem. Że też wcześniej nie skojarzyłam! Tylko dlaczego zaproponował mi podwiezienie do domu?
- No tak, zapewne nie było to trudne. Muszę zapytać... Z jakiej racji proponujesz mi pomoc?
- Och, no nie wiem... Może nie pamiętasz, ale jestem przewodniczącym tej klasy. Do moich obowiązków należy wprowadzenie nowego ucznia i pomoc, jeśli będzie tego potrzebował. Szturchnij mnie jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że nie masz swojego transportu? - rzekł, dla zasady rozglądając się dookoła.
- Masz rację. Eleanor najwidoczniej zapomniała.
- Zapewne na starość pamięć nie działa już perfekcyjnie, Fray.
Czy to jakiś jasnowidz? Równie dobrze mogło chodzić mi o mamę, bądź siostrę...
- Na starość? Skąd pomysł, że to starsza kobieta?
- Nasza szkoła wie wszystko o swoich uczniach. Nie bądź taka zaskoczona, Fray.
- Już to dzisiaj słyszałam... Dobrze. Zatem proponujesz mi podwózkę?
- Nie, lody czekoladowe... Oczywiście, że tak. Przecież mówiłem wyraźnie.
- Wolę kawowe. - Chciałam zabrzmieć dowcipnie, jednak zdenerowanie wzięło górę. Nieznajomy mimo tego wybuchnął śmiechem, po czym przywrócił swój tajemniczy wyraz twarzy.
- Może coś jeszcze z ciebie wyrośnie, Fray. A teraz chodźmy. Nie mam zamiaru tkwić tutaj do wieczora.
Stałam jeszcze kilka sekund, wahając się, po czym ruszyłam wolnym krokiem w kierunku bordowego samochodu Tesla Model S należącego do chłopaka. Nie myślcie, że taki ze mnie znawca. Moi rodzice takowym jeździli. Jest to samochód elektryczny. Kiedy byłam młodsza, niesamowicie podobały mi się te pojazdy. Niestety nie mogę sobie przypomnieć, co stało się z naszym. Znowu to dziwne wrażenie zablokowanych wspomnień.
- Zdaję sobie sprawę, że jeżdżę niezłą bestią, ale nie przyglądaj się tak zachłannie. Jeszcze przypadkiem wypalisz dziurę, a naprawa groszy nie kosztuje, Fray.

CZYTASZ
xxx
RandomHistoria, która prawdopodobnie nie powali Cię na kolana. Historia, która prawdopodobnie nie sprawi, że spadniesz z krzesła, na którym być może właśnie siedzisz. Historia, która prawdopodobnie nie sprawi, że usiądziesz na łóżku, w którym być może wł...