Rozdział 1 - Bal

101 9 1
                                    

Dlaczego to ja muszę mieć zawsze pod górkę? Dlaczego musiał to zrobić akurat teraz? Zostawił mnie gdy za tydzień mój wielki moment. Nie mogę powiedzieć tacie nie chce go złościć, lecz co ja zrobię bez partnera? Teraz go nie wytrzasne z nikąd, zwłaszcza że musi znać kroki.
Nagle ze zdumiewającą prędkością ktoś przebiegł przedemną, był to chłopak z szarą peleryną na sobię i kapturem zakrywającym jego twarz. Goniło go dwóch ochroniarzy, gdy został zapędzony do sali tanecznej w której nie ma drugiego wyjścia. Patrzyłam na niego ze zdumieniem i współczuciem, gdy nagle do głowy wpadł mi pomysł.

"Partnerze!" Krzyknęłam, podeszłam do niego i chwyciłam go za ramię. "Czekałam na ciebie. "Czułam jak ochroniarze się na mnie patrzą. "Lepiej rób co mówię." Wyszeptałam do niego gdy on lekko kiwnął głową. "Mam nadzieję że umiesz tańczyć." Znów szepnęłam.

Zabrałam go na parkiet, podniosłam prawą rękę i splotłam ją z jego lewą, położyłam lewą dłoń na jego ramieniu, a on ułożył swoją na mojej talii i powoli zaczęliśmy tańczyć, ku mojemu zdziwieniu znał kroki. Obrócił mnie i ujrzałam że ochroniarze już sobie poszli. Przestaliśmy tańczyć , złapałam go za rękę i wyprowadziła z budynku gdzie się zatrzymałam.

"Dziękuję za ten taniec, mimo że było to żeby ci pomóc. Teraz musisz mi wybaczyć muszę iść poszukać partnera." Powiedziałam i znów weszłam do budynku.

Nazajutrz znów miałam trening, spakowałam ubrania na zmianę w torbę i westchnęłam, póki co na treningach mogę tańczyć z nauczycielem ale na balu muszę mieć partnera. W drodze do studia myślałam nad chłopakami których znam, ale chciałabym tańczyć z kimś wyjątkowym a nie z kimś za kim nie przepadam. Zamyślona dotarłam pod studio, gdzie zobaczyłam tego samego chłopaka z tym samym kapturem na głowie.

"Co ty tu robisz?" Spytałam.

"Nie potrzebujesz pomocy?" Zapytał.

"Potrzebuje ale nie sądziłam że cię znów zobaczę" On o mnie pomyślał?
Moje serce przez chwilę zabiło szybciej.

"Czyli będziesz że mną ćwiczyć i pójdziesz ze mną na przyjęcie?"

"Jestem twoim dłużnikiem." Odparł lekko kiwając głową.

Uśmiechnełam się i złapałam go za rękę. Ćwiczyliśmy przez 2 godziny w milczeniu, po czym zrobiliśmy sobie przerwę, usiedliśmy na ławce, niestety towarzyszyła nam niezręczna atmosfera, którą postanowiłam przerwać.

"Dlaczego uciekałeś przed ochroniarzami?" Spytałam.

"Zaczęli mnie gonić bo uważali że jestem złodziejem." Odparł.

"Jak to?"

"Ludzie nie ufają zbyt cichym i innym od siebie."

Mówił bardzo mądrze tak jakby był filozofem,przez chwilę tak się zamyśliłam że nie usłyszałam jak zadaje mi pytanie.

"Możesz powtórzyć?" Spytałam lekko skrępowana.

"Dlaczego tańczysz bez partnera?" Zapytał.

"Miałam chłopaka lecz zerwał że mną." Odparłam." Oh wybacz mi zapomniałam się przedstawić jestem Rose, a ty?" Podałam mu rękę.

"Clayton."Odpowiedział podając mi swoją dłoń.

"Miło mi cię poznać." Odparłam z uśmiechem.

Przez następne dni robiliśmy praktycznie to samo; trenowaliśmy i rozmawialiśmy o różnych sprawach. Chciałam go gdzieś zaprosić lecz on wciąż odmawiał. Gdy przebywałam obok niego czułam się tak niezwykle, jakbym mogła zrobić wszystko. Przy nikim się tak nie czułam jak przy nim. Choć nadal zastanawiało mnie dlaczego nadal na treningach ma założony ten kaptur. Spostrzegłam że również chodzi w tych samych ubraniach, postanowiłam że jak to się skończy to kupie mu nowe.

LastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz