Rozdział 6 - Powrót

22 3 0
                                    

Przez następne dni czułam się niepewnie tak jakby ktoś mnie obserwował, mimo to trenowałam z Clayton i uczyłam ją jak się zachowywać na takim przyjęciu. Przygotowania szły nam bardzo dobrze,gdy wkońcu nadszedł ten dzień, a raczej wieczór tego dnia. Wyciągnełam ubrania z naszego pierwszego wspólnego balu, ku mojemu zdziwieniu były całe. Od Matki dostałyśmy przepiękne maski maskaradowe, gdy tylko znalazłyśmy się w pobliżu posiadłości mojego ojca założyłyśmy je. Zdziwiłam się faktem jak łatwo udało nam się dostać do środka. Od razu wkroczyłyśmy na parkiet aby dotrzymać kroku innym tańczącym gościom. Przypomniał mi się nasz pierwszy taniec... Rose nie rozpraszaj się... Masz zadanie do wykonania... Spojrzałam na Clayton, której miną była śmiertelnie poważna. Po chwili muzyka przestała grać a my odeszłyśmy do zastawionych stołów. Nagle podeszła do mnie młoda dziewczyna.

"Przepraszam Panienko ale mój Pan chciałby się z tobą widzieć." Powiedziała nieśmiało.

Pokiwałam na nią głową.

"Będzie czekał w pokoju 209." Dodała po czym odeszła.

Zaczęłam iść w stronę wyjścia od sali balowej gdy Clayton złapała mnie za nadgarstek.

"Jeszcze nie dostałyśmy sygnału." Wyszeptała.

"Jakiego sygnału? Nie było o tym mowy." Odparłam również szeptem.

"Mamy czekać aż będzie dostatecznie bezpiecznie."

"Według planu mamy zająć mojego ojca aż go nie przejmą."

"Ale..."

"Czy nie taki był plan?"

Clayton westchnęła, jej dłoń wylądowała w mojej. Zaczęłam nas do pokoju 209, gdy wkońcu znalazłyśmy się przed pokojem zapukałam do drzwi, po krótkim czasie usłyszałam znajome 'Wejść'. Znalazłyśmy się w gabinecie mojego ojca, gdzie on siedział za biurkiem odwrócony do nas plecami obok niego stał blond włosy chłopak w moim wieku, również odwrócony od nas.

"Kochanie." Zaczoł mój ojciec odwracając się do nas przodem.

Patrzyłam się w jego stronę bez emocji nieodzywając się, jego uśmiech znikł z twarzy.

Zwrócił się do Clayton. "Ty... To ty odebrałaś mi córkę... " Powoli podniósł się z fotela, po czym pstryknął palcami. Nagle Clayton znalazła się na ziemi, trzech mężczyzn w garniturach ją przytrzymywało, jej maska na ziemii.

"Clayton!" Zawołałam gotowa do niej biec.

"Aa córusiu nie radzę." Podszedł do mnie. "Wkońcu jesteś w domu. Znalazłem ci nowego narzeczonego." Wyjął i przeładował pistolet po czym wcisnął w rękę blondyna. "Czemu mnie opuściłaś kochanie..?" Podszedł do Clayton i pociągnął ją za włosy. "Dla tej s*ki?"

"Zostaw ją!" Odezwałam się.

"Wkońcu coś powiedziałaś... No tłumacz się tatusiowi..." Wyjął drugi pistolet i wycelował w głowę Clayton.

"Nie..." Powiedziałam prawie rozpłakana. "Jesteś potworem..."

Jego uwaga przeszła od Clayton do mnie, zaczął się śmiać. "Po tym wszystkim co ci dałem tak mi dziękujesz?" Zerwał mi maskę z twarzy, złapał mnie za szczękę i skierował moją twarz w stronę blondyna. "Będzie twoja jak pozbędziesz się tej s*ki." Powiedział wskazując na Clayton.

Chłopak wycelował prosto w głowę Clayton, musiałam coś wymyślić byle szybko.

"Nie dziwie się że mama cię zostawiła!!" Krzyknęłam

Ojciec spojrzał na mnie. "Czekaj." Rozkazał chłopakowi. "Sam je załatwię." Wycelował we mnie.

"Nie!" Zawołała Clayton wiercąc się.

"Oh Rose." Powiedział śmiejąc się. "Jesteś tak naiwna jak twoja matka."

Pociągnął za spust, zamknęłam oczy i czekałam na straszliwy ból, lecz nic nie poczułam. Otworzyłam oczy i ujrzałam Clayton przedemną, powoli zaczeła upadać lecz złapałam ją i razem zeszłyśmy do podłogi. Usłyszałam jak drzwi za mną są wyłamywane, odwróciłam głowę i ujrzałam stoicą twarz Erwina, który złapał mnie za ramię.

"Zajmiemy się resztą." Wyszeptał i spojrzał na Clayton. "Lepiej się nią zajmij."

Erwin stanął przed nami, po chwili zobaczyłam Aarona który pobiegł do nas i wziął Clayton na ręce, wbiegliśmy do pokoju obok, na szczęście było tam dużo miejsca i nikogo tam nie znaleźliśmy. Aaron położył Clayton delikatnie na ziemii

"Co ci potrzebne?" Spytał szybko.

Miałam wrażenie tak jakbym nie umiała mówić, lecz Clayton odezwała się za mnie.

"Bandaże i gaze." Powiedziała słabo.

Aaron wybiegł w poszukiwaniu bandaży, gdy Clayton spojrzała na mnie.

"Nie płacz, proszę." Dodała.

Nawet nie zauważyłam że łzy spływają mi po policzkach,wytarłam je lecz było ich coraz więcej.

"Wszystko będzie dobrze." Pocieszyła mnie.

Nie wierzyłam w to co widzę, została ranna a nadal zachowywała nie ludzki spokój. Do pokoju znów wbiegł Aaron z bandażami, którymi szybko opatrzyłam Clayton. Akurat gdy skończyłam do pomieszczenia weszli doświadczeni ratownicy i ją zabrali.

LastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz