Rozdział 3 - Problemy

41 4 0
                                    

Nazajutrz obudził mnie głos Clayton, która kłociła się z kimś. Wstałam ubrałam się i wyszłam. Clayton rozmawiała z czarno włosym mężczyzną, ubranym w szary płaszcz oraz miał na twarzy biało-szarą maskę balową. Podeszłam do nich.

"Zrozum sama nie mam zapasów, ledwo wystarcza na wyżywienie moich ludzi, twoich tym bardziej." Zaczeła Clayton

"Czasy są ciężkie dobrze o tym wiesz." Odparł mężczyzna, po czym zauważył moją obecność. "Widzę że sprawiłaś sobie nowego medyka."

"Oh Rose wybacz nie zauważyłam cię." Zwróciła się do mnie. "Tak, nasz najnowszy nabytek Rose Davis."

"Słyszałem o niej, co ktoś jej pokroju robi tutaj?"

"Nie jest taka jak reszta Davisów." Znów spojrzała na mnie. "Rose to Aaron jest dyplomatą oddziału Gryfów i przyszedł w nie odpowiednim momencie i porze." Powiedziała z naciskiem na ostatnie słowa.

"Chcesz możemy rozwiązać to u Matki."

"Która przyzna mi racje, powinieneś motywować swoich ludzi a nie polegać na moim oddziale." Dodała krzyżując ramiona na klatce piersiowej. "A poza tym Matka ma ważniejsze sprawy na głowie."

Aaron na chwilę zamilkł, lecz po chwili znów się odezwał. "Racja zostane tu na dłuższą chwilę."

"Co? A kto zajmie się twoim oddziałem?"

"Raczej kto się nim zajmuje, Lethe przejmuje dowództwo od kiedy wyjechałem w poszukiwaniu zaopatrzeniowców."

"Zawsze możesz pojechać do centrali."

"Ta opcja odpada, nie da się z nimi skontaktować."

"Co się ostatnio dzieje? Najpierw znikają ludzie a teraz brak kontaktu z centralą." Westchnęła. "Możesz zostać. Wybacz ale teraz muszę zająć się Rose." Odwróciła się do mnie. "Idziemy?" Chwyciła mnie za ramię i zaczełyśmy iść. "Wybacz że to tak długo trwało."

"Nic nie szkodzi, jesteś tu ważna i masz dużo rzeczy na głowie." Odparłam.

Zaśmiała się."Cieszę się że rozumiesz, dziś twój trening."

"Tak wiem."

Gdy tylko znalazłyśmy się przed szarym namiotem, pozwoliła mi wejść pierwsza, choć za chwilę podążyła za mną. W środku ujrzałam kobietę ubraną w kremowy strój i noszącą różową hustę zasłaniającą jej blond włosy.

"Rose to Lilith, będzie cię dziś uczyć." Powiedziała Clayton.

"Miło mi cię poznać." Usłyszałam radosny głos Lilith.

"Mi również." Odparłam.

Clayton opuściła nas po paru minutach mojego uczenia się i przypominania sobie jak dba się o osoby ranne i chore, nagle Lilith zadała mi pytanie.

"Lubisz Clayton?"

Zaczerwieniłam się, nie wiedziałam co powiedzieć.

"Jako przyjaciółkę." Dokończyła. "Słyszałam że zaprzyjaźniłyście się w kilka dni."

"Tak straciłam partnera do tańca a ona akurat się tam znalazła, więc tańczyłyśmy razem." Powiedziałam.

"To musiało być piękne, tańczysz nieprawdaż?"

"Tak, nie tylko w duetach ale również solo."

"Dwoje dobrze dobranych tancerzy to bardzo piękny widok, jak widzę ty i Clayton stworzyłyście bardzo piękną więź a znacie się trochę dłużej niż tydzień."

LastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz