Drugie Zakończenie {II}

31 2 3
                                    

[Notka; Hejka wiem że nie wszyscy lubią oryginalne zakończenie, dlaczego tutaj jest drugie alternatywne zakończenie ;). Wypada podziękować mojej kochanej bro, która jako pierwsza dostała tą historie do łapek, tak mi było jej szkoda (i Clayton) że wymyśliłam to zakończenie.X3 Miłego czytania.] {Uwaga: girl x girl}

"Oh Rose." Powiedział śmiejąc się. "Jesteś tak naiwna jak twoja matka."

Pociągnął za spust, zamknęłam oczy i czekałam na straszliwy ból, lecz nic nie poczułam. Otworzyłam oczy i ujrzałam Clayton przedemną, powoli zaczeła upadać lecz złapałam ją i razem zeszłyśmy do podłogi. Usłyszałam jak drzwi za mną są wyłamywane, odwróciłam głowę i ujrzałam stoicą twarz Erwina, który złapał mnie za ramię.

"Zajmiemy się resztą." Wyszeptał i spojrzał na Clayton. "Lepiej się nią zajmij."

Erwin stanął przed nami, po chwili zobaczyłam Aarona który pobiegł do nas i wziął Clayton na ręce, wbiegliśmy z posiadłości, do lasu który znajdował się obok rezydencji. Aaron położył delikatnie Clayton na ziemii i odezwał się.

"Co ci jest potrzebne?" Spytał.

"Bandaże i gaza powinny wystarczyć." Odparłam

Aaron wybiegł w poszukiwaniu rzeczy, które przydadzą się w uratowaniu życiu Clayton. Spojrzałam na nią.

"Jak się czujesz?" Spytałam próbując podtrzymać ją na duchu.

Ku mojemu zdziwieniu nie panikowała tylko zachowywała nienaturalny spokój. Nagle zaczeła się śmiać. "Jesteś taka słodka."

Poczułam jak moje policzki robią się czerwone.

"Rose przybliż się." Powiedziała.

Zbliszyłam się do jej twarzy. Gdy dała mi buziaka w policzek. Czułam jak bardzo moja twarz jest gorąca, moje serce zaczęło bić szybciej.
Aaron wkońcu wrócił z bandażami i gazą, spojrzał na mnie zdziwiony.

"Coś się stało?" Spytał.

"Nic, lepiej daj mi te bandaże." Odparłam.

Aaron wyciągnął rękę z opatrunkami, którymi zatamowałam dość poważny krwotok Clayton. Niedługo po tym przybyli do nas ludzie z centrali i zabrali Clayton do lecznicy.

~*~

Tydzień po tym wydarzeniu Clayton wróciła do siebie, obie kontynowałyśmy pomóc w imieniu Czerwonej Wstęgi.
Dziś zostaliśmy wezwani do jadalni gdzie Matka miała coś ogłosić.

"Witajcie moje drogie dzieci." Powiedziała wesoło. " Ja wraz z Starszą postanowiłyśmy że już nadszedł czas powrotu do obozów."

Po pokoju rozległy się się szepty, nagle Lethe podniosła rękę.
"A kiedy dokładnie mamy opuścić centrale?" Spytała.

"Spokojnie, najpóźniejszy termin to dopiero za tydzień więc możecie w spokoju przygotować się do opuszczenia centrali."

Sala ucichła.

"To wszystkie pytania?"

Nadal cisza.

"Możecie się rozejść."

Wszyscy w pośpiechu opuścili salę, już miałam zostać porwana przez wielką siłę tłumu który próbował się wydostać gdy Clayton chwyciła mnie za ramię i zabrała na koniec sali. Westchnęłam.

LastOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz