Rozdział 4: Cole

760 87 7
                                    

-Caroline? - zapytałam, a moje oczy się zaszkliły. Dziewczyna pokiwała głową, zaciskając usta w wąską linię. Podbiegłam do niej i mocno ją przytuliłam, cicho szlochając w jej ramię.
- Myślałam, że nie żyjesz!
- A ja bałam się, że przeze mnie umrzesz... - szepnęła. Oderwałam się od niej i spojrzałam w jej oczy. Również płakała.
- Nigdy więcej się o mnie nie martw - uśmiechnęłam się delikatnie - Zawsze jakoś sobie poradzę.
- Chyba czas ci coś powiedzieć - do rozmowy dołączył się Kai - Chodź do środka, poznasz moją siostrę.
~~~
- Mam na imię Nya - ciemnowłosa uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Rosemary - odwzajemniłam gest.
- Tak, słyszałam o tobie. Jak każdy w Ninjago.
Moje oczy stały się wielkie.
- Ale... jak to?!
- Usiądź - rozkazał Kai. Wykonałam polecenie i spojrzałam wyczekująco na chłopaka - Od czego by tu zacząć...
- Najlepiej od początku - uśmiechnęłam się zachęcająco. Chłopak westchnął, usiadł na przeciwko mnie i przeczesał włosy dłonią.
- To było ponad tydzień temu. Caroline dostała od nas specjalne tabletki, aby mogła nas odwiedzać, kiedy tylko miała taką ochotę. Jak się jedną taką zje, to wystarczy na 5 godzin odwiedzin. Jednak całą sytuację zobaczyłaś ty, co jest u nas karane śmiercią. Żaden obcy nie powinien wiedzieć o naszym świecie. Cole dostał ataku histerii i chciał sprawiedliwości, wiedząc, że niczemu nie zawiniłaś. Nie mam pojęcia, skąd nagle to się u niego wzięło. Postanowił sprowadzić cię tutaj, ponieważ żaden człowiek prezydenta nie pomyśli, że chcemy cię chronić - przerwał na chwilę - Cole poszedł dzisiaj szpiegować. Niestety, zauważono go. Wrócił do domu ranny, ale za to z cenną informacją: ponoć ludzie prezydenta są już w twoim świecie i będą cię szukać. Musimy więc cię schować - Kai zakończył swoją opowieść i spuścił wzrok. Pokiwałam ze zrozumieniem głową, układając sobie wszystko w myślach.
- Coś mi tu jednak nie pasuje - odparłam - Dlaczego chcecie mnie chronić?
Kai uśmiechnął się delikatnie w moją stronę.
- Bo Caroline nie dawałaby nam spokoju, gdyby coś ci się stało. Poza tym, jesteśmy przeciwni rządom prezydenta. To nieludzkie, żeby karać kogoś za coś, co zobaczył przypadkowo - wytłumaczył.
- Cieszę się, że chcecie mi pomóc. Mogę mieć jedną prośbę?
- Słucham - Kai spojrzał na mnie niepewnie.
- Zaprowadzisz mnie do Cole'a? Chcę mu podziękować.
Chłopak uśmiechnął się w moją stronę.
- Z miłą chęcią.
~~~
Spojrzałam na zakrwawionego chłopaka z przerażeniem. Wyglądał trochę inaczej, niż wtedy w moim drugim śnie. Jego cera była blada, a ciemne włosy roztrzepane. Gdy weszłam do jego pokoju, od razu całą uwagę przeznaczył mnie. Zarumieniłam się pod jego badawczym spojrzeniem. Podeszłam bliżej łóżka i usiadłam na krześle tuż przy nim.
- Nie wierzę, że temu idiocie udało się cię znaleźć - stwierdził.
- Ładnie się ze mną witasz - prychnęłam - Ale jestem zmuszona ci wybaczyć, ponieważ z własnej woli mi pomagasz. Dziękuję.
- Taka moja praca - mruknął - Za to ty ładnie dziś wyglądasz.
Ponownie się zarumieniłam. Spróbowałam odwrócić głowę, aby tego nie zauważył.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się po chwili - Jaka szkoda, że nie mogę tego samego powiedzieć o tobie. Niepotrzebnie się tam pakowałeś.
- Przestań - burknął - Gdyby mnie tam wtedy nie było, leżałabyś teraz martwa.
Faktycznie, ma rację.
- Taa... Przepraszam.
- Za co? - zapytał, spoglądając na mnie ciekawsko.
- Przeze mnie cierpisz...
- O wiele bardziej bym cierpiał, gdyby niewinny człowiek umarł - odpowiedział beznamiętnie, uciekając wzrokiem od mojej twarzy. Ma mnie dosyć.
- To ja już pójdę...
- Nie - przerwał mi, chwytając moją dłoń - Zostań jeszcze chwilkę. Tak mało o tobie wiem...
Uśmiechnęłam się mimowolnie, przystając na propozycję chłopaka. Rozmawialiśmy naprawdę długo, o wszystkim i o niczym, aż w końcu zasnął. Wyswobodziłam swoją dłoń z jego uścisku i opuściłam pokój z naprawdę przyjemną myślą.
Cole naprawdę potrafi być przyjazny.

~~~

Mówiłam coś, że poprzedni rozdział był fatalny? Najwidoczniej przeszłam samą siebie. Nigdy nie napisałam tak krótkiego rozdziału... Teraz rozdziały będą coraz krótsze i coraz nudniejsze... Mam nadzieję, że wytrzymacie, bo wielki finał będzie... naprawdę małym finałem. Ehh, moje książki schodzą na psy :/ No nic, pozdrawiam serdecznie i czekam na hejty :*

(1) Dreams | NinjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz