2. "Wypij za wszystkie swoje błędy"

895 62 4
                                    

Następnego dnia rano, albo może już wczesnym popołudniem, Liliana z trudem otworzyła swoje zaspane i zmęczone oczy. Czuła się jakby do jej głowy ktoś przyczepił stu kilogramową cegłę, a nogi zalał ciężkim betonem. Mimo to suchy język i chęć napicia się zwykłej, chłodnej wody przezwyciężyła, więc szatynka z trudem zwlekając się ze swojego łóżka, udała się do malutkiej kuchni. Nalała do szklanki wodę, wrzucając do niej dwie kostki lodu, po czym duszkiem pochłonęła całą zawartość kubka. Jej za duża koszulka w paski była bardzo pomięta, a kok praktycznie się rozplątał. Do swojej osiemnastki praktycznie w ogóle nie piła, zaraz po urodzinach też jakoś jej do tego nie ciągnęło, ale gdy go poznała, coraz częściej kończyła z porannym kacem. I mimo mdłości, bolącej głowy i ogólnego złego samo poczucia, naprawdę to lubiła. Uśmiechnęła się do siebie. Bo naprawdę to lubiła.

- Więc impreza jest twoim sposobem na odejście od rutyny? - Zapytała go, lekko unosząc brwi do góry. Minęły dokładnie cztery dni od ich rozmowy albo może monologu chłopaka, a oni stali właśnie na wejściu na jedną z plaż w Karolinie Południowej, gdzie odbywała się jakaś, dosyć spora impreza. Ogromne ognisko paliło się na środku plaży, a rozłożone dookoła koce, leżaki czy zwykłe pnie od drzew, zajmowane były przez liczne grono nastolatków. Już z drewnianych schodów, słychać było grającą w tle muzykę, głośne śmiechy i entuzjastyczne rozmowy.

- Dokładnie tak – Kiwnął głową, schylając się aby ściągnąć ze stóp swoje czarne vansy. Spojrzał wyczekująco na szatynkę, po czym ta również pozbyła się z nóg obuwia i razem zeszli do bawiącej się grupy. Ona nie znała tam nikogo i podejrzewała, że z brunetem jest podobnie. Ale czy nie o to właściwie chodziło? Żeby żyć chwilą i nie przejmować się niczym?

Większość osób trzymało w rękach butelki z piwem lub kolorowe kubeczki z innym alkoholem. Liliana pisnęła cicho, gdy ktoś nawet nie pytając jej o pozwolenie, wcisnął jej do ręki plastikowy pojemnik, przy okazji rozlewając na jej dłonie trochę napoju. Szatynka potrzepała ręką, zrzucając pojedyncze krople na piasek, krzywiąc się przy tym nieznacznie.

Calum złapał ją za ramię, ciągnąc za sobą. Dziewczyna nie była jakoś szalenie wysoka, wręcz przeciwnie, przewyższał ją wzrostem o całą głowę. Jednak wcale mu to nie przeszkadzało. Wskazał dłonią na wolny koc. Sam usiadł na nim i pociągnął łyk z butelki, którą również jakiś nieznajomy wcisnął mu w rękę.

Słońce już zachodziło, chyląc się ku oceanowi. Ciepłe, pomarańczowe, żółte i czerwone barwy mieniły się na coraz ciemniejszym niebie, zapierając dech w piersiach. Wszyscy zgromadzeni na moment zapomnieli o zabawie, wpatrując się w piękny zachód słońca. Pary przytulały się do siebie, niektórzy nawet wymieniali się całusami, spoglądając sobie głęboko w oczy.

Liliana posmutniała na moment. Miała się zrelaksować, odprężyć. A jedyne co na razie zrobiła, to zaczęła się użalać, tym razem nad swym marnym, bo praktycznie zerowym życiem towarzyskim. Ostatni chłopak który jej się podobał, był zakochany w innej i jedyne co mógł jej zaoferować, to przyjaźń, chociaż szatynka i tak wiedziała, że zaproponował to z czystej litości. Ona zawsze trafiała na tych nieodpowiednich.

- Dawaj Lily, wypij za wszystkie swoje błędy! - Wykrzyknął do niej Calum, wesoło przechylając butelkę. Strużka piwa polała się mu po brodzie, spływając po szyi i kawałku odsłoniętej na klacie skóry, zatrzymując się dopiero na szarym podkoszulku.

- Gdybym piła za błędy, to prawdopodobnie byłabym już alkoholiczką – Mruknęła. Nie pasowała do tak wesołego grona. Oni potrafili się cieszyć nawet z tego, że piasek jest ciepły, a woda czysta. Z tego, że nie pada deszcz, a piwo jeszcze się nie skończyło. A ona tak bardzo chciała być taka jak oni.

Gdy słońce całkowicie już zaszło, a plaże oświetlał tylko płomień z ogniska oraz powbijane w piach pochodnie, muzyka stała się szybsza, bardziej skoczna i wesoła. Hood klasnął wesoło w ręce, dopijając już trzecią, może nawet czwartą butelkę taniego piwa, po czym szybko zerwał się na własne nogi i złapał Liliane za rękę,unosząc ją do góry.

- Calum, co ty wyrabiasz? - Pisnęła zaskoczona, wpadając na jego klatę, gdy ten ją do siebie przyciągnął. Pachniał kokosem oraz piwem i mimo że mogło się wydawać, że taka mieszanka nie była zbyt dobra, to jej naprawdę przypadła do gustu.

- Idziemy tańczyć sztywniaro – Zaśmiał się, unosząc rękę dziewczyny, aby ta zrobiła obrót. Liliana z niechęcią się obróciła. Nie umiała tańczyć. Nie chodziła na szkolne dyskoteki, bo nie miała na to czasu, a bale zazwyczaj spędzała przy stole, rozmawiając ze znajomymi i popijając niskoprocentowego szampana – Lily, nie bądź taka. Mamy się bawić, a nie cały czas grymasić.

- Calum...

- To moje imię – Zaśmiał się, ciągnąc ją aby zeszła z koca. Zaczął wymachiwać swoimi rękami, cały czas trzymając ją za dłonie. Co jakiś czas, robił do niej dziwne miny, przez co szatynka wprost nie mogła powstrzymywać cichego wesołego parsknięcia. W końcu sama się rozluźniła, skacząc z Calumem do rytmu jakiejś dubstepowej piosenki, której nawet nie znała. Wypiła szybkiego shota, a za nim kolejnego, dając się ponieść chwili. Chwili którą chciałaby zatrzymać.

Liliana odłożyła szklankę do zlewu, ze znudzeniem patrząc na stertę naczyń do umycia. Studenckie życie nie pozwalało jej na zakup zmywarki. Jednak starała się nie narzekać. W końcu starczało jej na jedzenie, rachunki, od czasu do czasu nawet na jakieś wyjście czy zakup nowej pary butów. Praca w sklepie z ubraniami nie była najlepszym o czym mogła marzyć, ale jako studencka praca dorywcza, też nie było źle. Odpuściła sobie zmywanie naczyń i wskoczyła pod prysznic. Zimna woda przyjemnie rozbudzała jej ciało, a kokosowy żel, łaskotał ją w nos. Kochała zapach kokosu bo kojarzył się jej z nim.

You Complete Me| c.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz