3. "Łamacz nastoletnich serc"

560 49 8
                                    

Liliana siedziała w ławce, klikając swoim niebieskim długopisem. Po weekendzie nastał poniedziałek, a co za tym szło kolejna sesja szkolnych zajęć. Do tego wysoka temperatura, brak deszczu oraz klimatyzacji w starym budynku, dodatkowo utrudniał wszystkim studentom normalne funkcjonowanie. Wybierając w liceum szkołę, kierowała się dobrymi opiniami, zdaniem rodziców oraz swoją wieloletnią pracą. Chciała aby jej nauka nie poszła na marne, ale teraz pluła sobie w twarz, że dostała się na tak wymagającą uczelnię. Yale, a szczególnie wydział prawniczy, był jednym z najbardziej obleganych w tym stanie kierunków, a co za tym szło, aby utrzymać dobrą opinię, słowa „luźne lekcje" czy „przerwa od zajęć" nie występowały w słowniku tutejszych wykładowców. Kończyła dopiero pierwszy rok, a miała wrażenie, jakby spędziła w tej szkole wieki. Kolokwia, referaty, próbne prace magisterskie, staże w sądach, próbne rozprawy, od czasu do czasu kawa ze znajomymi lub od święta wypad do klubu. Znowu to zrobiła, popadła w rytm tej okropnej rutyny.

- Nigdy się nad tym nie zastanawiałam – Odpowiedziała szatynka, ciągnąc ze stosu kolejną kartę. Jej mokre włosy lepiły się do twarzy, a przemoczona bielizna, moczyła resztę ubrań. Było jej trochę chłodno, gdyż na zegarze dochodziła północ.

Razem z Calumem siedzieli na przyczepie jego starego pick upa, zaparkowanego na jakimś leśnym parkingu. Przyjechali tu jakieś pół godziny wcześniej, zaraz po tym jak za wspaniałym pomysłem chłopaka, zaliczyli kąpiel. Brunet opowiedział jej, że jak był mały dosyć często włamywał się na odkryte baseny, bo nie stać go było aby każdego dnia legalnie się tam bawić. Gdy szatynka zaśmiała się z jego szaleństwa, zaproponował by to z nim zrobiła. Dziewczyna długo się wahała. Myśl o tym, że ktoś może ich przyłapać, a jej rodzice będą musieli odbierać ją z komisariatu naprawdę ją odpychała. Jednak po długich namowach Hooda, oraz tekstach że się boi i nie umie korzystać z tego co fajne, zgodziła się. Brunet pomógł jej przejść przez wysoką siatkę, zachowują c się jak typowy facet i nie szczędząc sobie widoków, a następnie sam przeskoczył, ściągając koszulkę i od razu wskakując do chłodnej wody. Krzyknął do niej coś na temat tego jak przyjemna jest woda i ruchem dłoni zachęcił, aby do niego dołączyła,zaraz potem nurkując w basenie. Trochę nieśmiało przeciągnęła bluzkę przez głowę, po czym zsunęła swoje ulubione szorty i po drabince zeszła do wody. Woda rzeczywiście była przyjemnie chłodna. Zrelaksowana zaczęła wolno płynąć, do momentu gdy chłopak nie pociągnął jej za nogę a ona z głuchym piskiem zakrztusiła się wodą. Z mordem w oczach spojrzała na rozbawionego Caluma, rzucając się na niego. Na jej nieszczęście znajdowali się w płytszej części basenu i chłopak mógł tutaj normalnie stać, w momencie gdy szatynka nie czuła już dna pod stopami. Odruchowo złapała się jego ramion, na co chłopak tylko ponownie się roześmiał.

Po godzinie śmiechu oraz zabaw w basenie, gdy ich skóra zaczynała się marszczyć, zdecydowali się wracać. Zebrali swoje rozrzucone ubrania i nie zakładając ich wsiedli do samochodu chłopaka, znajdując się tu gdzie się znaleźli.

- Nie myślałaś nad tym ile chciałabyś mieć dzieci? Wydawało mi się że każda kobieta wie to już jako szesnastolatka – Mruknął, przygryzając zębami papierosa, jednocześnie przeglądając wszystkie karty jakie miał. Przeklął pod nosem dobierając ze stosu kolejny kartonik. Karty już ledwo mieściły mu się w dłoniach, a jego dobra passa zdecydowanie wzięła sobie dzisiaj wolne.

Włosy, posklejane od wody, zgrabnie opadały mu na czoło, a koszulka przykleiła się do szerokich ramion i wyrzeźbionej klatki. Liliana pomyślała, że daleko mu było do modela, ale chłopak na swój sposób był naprawdę przystojny.

- Jakoś nie lubię dzieci – Wzruszyła ramionami – Tylko płaczą, jęczą i nic nie potrafią zrobić same. Do tego jak nauczą się mówić, atakują cię tysiącem pytań „czemu", „po co" i „dlaczego".

- To jest na swój sposób urokliwe – Odparł.

Mocniejszy wiatr zawiał, powodując na szczupłym ciele dziewczyny gęsią skórkę. Calum zauważył, jak mocniej podciągnęła kolana do klatki piersiowej. Zeskoczył z przyczepy pick upa, po czym wyciągnął z tylnego siedzenia, zwykłą czarną bluzę. Podał ją dziewczynie, na co skinęła głową w geście podziękowania. Materiał oczywiście był o wiele za duży, ale przez to było jej o wiele cieplej. W dodatku bluza chłopaka pięknie pachniała. Kokosem. Uśmiechnęła się. Podwinęła tylko rękawy, ponownie chwytając w swoje dłonie pozostałe karty.

- A ty? Chciałbyś mieć dzieci? - Zapytała, uważnie lustrując wzrokiem swoje karty. Uśmiechnęła się szeroko, wyciągając na środek przyczepy pięć kart, spotykając się tym samym z niezadowolonym jękiem Caluma. Wygrywała.

- Dwójkę – Oznajmił – Chciałbym najpierw mieć syna, żeby mógł bronić swoją młodszą siostrę. No i nauczyłbym go grać w piłkę, żeby miał na co wyrywać dziewczyny.

- Calum Hood Junior, łamacz nastoletnich serc – Zaśmiała się cicho, wyobrażając sobie trzynastoletnią wersję chłopaka.

- Daj spokój Lily, w życiu bym nie nazwał tak mojego syna.

Pokiwała głową, dając mu do zrozumienia że rozumie. Jednak rozbawiona tą sytuacją, cały czas się uśmiechała.

Calum spoglądał na nią ukradkiem. Z uśmiechem wyglądała tak młodo i pogodnie, że jako swój własny cel postawił sobie, aby robiła to częściej.

Po skończonych zajęciach Lilianie nie pozostało nic innego jak kupić jakiś szybki obiad, zjeść go w swoim towarzystwie i zabrać się z pisanie pracy semestralnej. W końcu do końca jej pierwszego roku zostały niecałe dwa miesiące, a termin oddawania wypracowań mijał za trzy tygodnie. Na samą myśl o kolejnej nie przespanej nocy robiło jej się słabo.

Zamknęła za sobą drzwi, przekręcają zamek, po czym rzucił swoją torbę gdzieś w kąt. Ogarnęła ją ta sama pustka. Tylko ona i jej skromne cztery ściany. Nie pozmywane naczynia, nie wyrzucone pudełka po chińszczyźnie i stosy książek i kodeksów prawnych. Brakowało jej czegoś i czuła, że jej życie jest niekompletne. A jej brakujący puzel jest daleko stąd i ona nawet nie wie gdzie.

You Complete Me| c.h.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz