8

91 9 6
                                    

Rozdział dedykuję gorącemu chłopakowi który siedział stolik dalej w Starbucksie jak pisałam ten rozdział. Wiem, że tego nie przeczytasz i może lepiej ale... Facet noś maskę bo ten sex bijacy od ciebie oślepia!!!

-Oczywiście!- beznamysłu wykrzykenęła dziewczyna. Chłopcy zaprowadzili nas do swojego stolika. Niestety musiałam usiąść obok Calum'a. Mimo wszystko on nadal mnie lekko przeraża...

Usiadłam koło bruneta, Oparłam się o siedzenie i lekko się zsunęłam. Teraz moja głowa była najniżej z wszystkich i mogłam sobie w spokoju zajrzeć do telefonu.
-Lulu ale ty towarzyska jesteś- fuknęła moja towarzyszka. Przewróciłam oczami i wyprostowałam się.- A więc na czym skończyliśmy?
-I zaczęli gadać...- Mruknęłam pod nosem.
-Nie ciebie jedną to irytuje- odwróciłam głowę w stronę Calum'a.- Znając tego idiotę będą gadać następną godzinę...
-Pewnie masz rację...Zastanawia mnie jedna rzecz- chłopak lekko się spią gdy się do niego przybliżyłam.- Skąd znasz moją siostrę i szwagra?
-Alexa poznałem w czasie liceum. To ja go potem poznałem z twoją siostrą. Obiecał mi pewnego dnia, że będę ojcem chrzestnym ich dzieci. Myślałem, że o tym zapomniał...Ale dotrzymał słowa- lekko się uśmiechnął. Miał cudowny uśmiech...
Luna o czym ty myślisz?!
Tylko stwierdzam, że ma uroczy uśmiech!! No co?! A pamiętasz jak było z papierosami?! Tylko jeden buch!! No a teraz rajasz jak się stresujesz, jak odpoczywasz, jak piszesz i jak nawet się malujesz!
Nie przesadzaj... - Mikey i Nevie chyba rozgadali się na dobre...

Spojrzałam na nich. Ich twarze dzieliły centymetry i żywo rozmawiali. Zakochańcy...
-Tak...Chyba z mojej rozmowy z nią nici- westchnęłam i zaczęłam bawić się serwetkami.
-Masz zabawny tik.
-Co?- Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Lekko drga ci lewy koncik ust. Jakbyś się chciała uśmiechnąć ale się powstrzymujesz.- Z zaciekawieniem patrzył jak dotykam policzka i kącikac ust.
-Nie zauważyłam...- Mruknęłam do siebie. Greyson przyniósł nam
jedzenie.
-Wolniej nie można było?- Ja jak to ja, musiałam się z nim podroczyć.
-Można było ale musiałem jeszcze napluć do środka.- odpowiedział obojętnie i odszedł w swoją stronę.

Calum odsunął swój talerz, na ten czyn ja i Nevie wybuchłyśmy śmiechem. Zaczęłyśmy pałaszować nasze naleśniki.
-On żartował prawda?- Zapytał przerażony Mikey.
-Tak, robi tak od lat...Ale zawsze nas to śmieszy- odpowiedziała brunetka. Pokiwałam głową w potwierdzeniu.

Chłopak jeszcze raz podejrzliwie spojrzał na swoją porcję i szybko zaczął pałaszować. Calum też nie czekał długo i chwycił swoje sztućce. Jedliśmy w przyjemnej ciszy. Pierwszy skończył Mike, potem Calum i Nevie. Ja jak zwykle zjadłam ostatnia.
Zaczęliśmy rozmawiać o jakiś bzdurach. Przynajmniej reszta rozmawiała ja dawałam im zdwakowane odpowiedzi. Nie lubię się otwierać przed innymi...

Calum też nie wydawał się strasznie rozmowny.
-A czym się zajmujecie?
Kiedy padło to pytanie z ust brunetki obaj zamilkli i spojrzeli na siebie.
Wymienili porozumiewawcze spojrzenia i Mike zabrał głos.
-Sprzedażą aut...
-Taki mały biznes?- Zapytała jak zwykle ciekawska dziewczyna.
-Można tak powiedzieć...- odpowiedział brunet obok mnie, a mnie przeszły ciarki. Miał taki dziwny głęboki głos. Przedtem mówił normalnie ale teraz... Jakby obniżył się o parę oktaw.
Po parudziesięciu minutach zapłaciliśmy u wyszliśmy z knajpki.
Mikey i Nevie wymienili się numerami, po czym rozeszliśmy się w swoje strony.
-Miło że spedziłyśmy czas razem...- Mruknęłam. Spotkanie z chłopakami popsuło mi humor.- Miałyśmy ten czas spędzić w dwie.
-Lulu nie marudź! Widziałaś jak on na mnie patrzył?! Jest taki...taki...
-Zajebisty?
-Tak zajebisty...A te jego oczy? Boskie!!- Zapiszczała.- Mają taki nieodgadniony kolor....Ten kolor jest taki...
-Zajebisty?- Przerwałam jej z śmiechem.
-Ej! Nie śmiej się!! No chyba mi nie powiesz, że nie kręci cię ten cały Hood...
-Znasz mnie...Ja się w to nie bawię.
-Ale może już czas na jakieś zmiany?
-Zaczynasz gadać jak Sunny!- Drażniło mnie ich zachowanie...-Nie każdy marzy o mężulku i gromadce rozwrzeszczanych bachorów...Domu na przedmieściach i bernardynie...
-Masz rację. Niektórzy marzą o Jorku- odpowiedziała z powagą lekko zezując. Zaśmiałam się cicho, brunetka dołączyła do mnie i tak śmiałyśmy się jakiś czas.

Dopiero teraz zauważyłam, że byłyśmy już na dole ulicy przy parku wodnym.
Wielki stary napis głosił, że tutaj "Utopisz się jedynie z śmiechu"...Nigdy nie rozumiałam o ci w tym chodzi. Kiedy byłam mniejsza zapytałam o to właściciela.
Odpowiedział, że był to błąd w czasie wykonania. Ale napis się przyjął i wszyscy wiedzą jakie jest hasło parku wodnego "Wujka Phil'a".
-Chodź, idziemy!-Pisnęłam jak mała dziewczynka. To było najszczesliwsze miejsce na ziemi. Kocham je...Szkoda, że tak rzadko tu bywam.
Pociągnęłam Colville za rękę i ruszyłyśmy do kasy. Stanęliśmy w ogromnej kolejce. Na szczęście ktoś zmyślny otworzył pozostałe dwie kasy.
Po piętnastu minutach weszliśmy do parku. Skierowałyśmy się do przebieralni. Tam ściągnęłam moją szarą koszulkę i granatową spódniczkę oraz granatowy sweter na guziczki.
Zostałam w samym Butelkowa zielonym bikini.
Wyszłam z kabiny i podeszłam do lustra spinając włosy u góry w koka. Po chwili wyszła Nevie w swoim jasno niebieskim kostiumie. Razem poszłyśmy do naszej ulubionej atrakcji- Sztucznej plaży.
Ułożyłyśmy się na jedynych wolnych leżakach. Był straszny tłum.
Po chwili wylegiwania się na słońcu odezwała się Nevie.
-Pamiętasz jak przychodziłyśmy tu z Tony'm? Wtedy to były fajne czasy...
-Tak...Teraz praca, praca... Chciałabym być znowu w College'u lub w High School'u. Chodź do wody.- Wpadłam na ten genialny pomysł. Ona tylko przekreciła się na plecy.
-Nie...- Zajęczała.
-Ruszaj dupę młoda!- Krzyknęłam na nią i podniosłam się powoli. Stanęłam nad nią i zrobiłam jej cień.
-Suń się tłuścioszku!
-Chodź z mną...
-Nie...
-Tak...
-No dobra...- Ociągając się wstała i uwiesiła mi się na ramieniu.- No co, ruszaj się.
I z nią przyczepioną do prawej ręki weszłam do "morza". Woda była strasznie zimna.
-Aaaaaaaaa! Za co?!- Wrzeszczała brunetka. Dopiero spostrzegłam, że jakieś maluchy ochlapały ją wodą.- Jak ja was gówniarze dopadnę!!!
Zaczęłam się śmiać na całe gardło. Wyglądała komicznie, jak mokry świstak. Jak ten z Kubusia Puchatka...Gofer czy jakoś tak. On też tak machał łapką jak się złościł.
Zanurzyłam się i popłynęłam w głąb. Nevie podpłynęła do mnie i po chwili włączyli sztuczne fale. Poszczałyśmy i krzyczałyśmy jak małe dziewczynki.

Błagam o komentarze...
Kocham was!!
~Emi

Too Cold || C.HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz