10

113 10 6
                                    

Nerwowo skubałam skórki przy paznokciach. Szłam ciemną ulicą Sydney i ciągle zerkałam za siebie. Czemu nie mogłam wziąć taksówki? Tylko jak ta idiotka idę pieszo o 2 nad ranem.
Dziś wiezorem byłam w swojej małej kryjówce, potem zaszłam do Tony'ego. Od momentu wyjścia od niego mam dziwne wrażenie, że ktoś mnie śledzi. Przyspieszyłam kroku i przycisnęłam paczkę do piersi. Zerknęłam za siebie i wydawało mi się, że widzę coś różowego. Hyym dziwne...
Ostatnio wszystko jest coraz dziwniejsze. Mam wrażenie,że ktoś mnie śledzi. Obserwuje to co robię. To straszne...
Wszędzie też spotykam tego całego Hood'a. Jak jestem w sklepie to on akurat z niego wychodzi. Idę na lunch, a on wysiada z auta i idzie do baru na przeciwko. Jestem u Sunny, on też tam jest. Idę do kina z Tony'm, a on z Mikey'em. No kurwa! Jest wszędzie...Jak jakaś zaraza. Obserwuje mnie, gapi się na mnie i się nie odzywał. Spotkałam go, a on tylko coś tam burczy. To chyba jest jeszcze gorsze.
Skręciłam i już widziałam swój wieżowiec gdy...coś mnie walnęło z tyłu głowy. Zobaczyłam mroczki przed oczami i potem... Chyba upadłam
Ciemność... i coś różowego?

***

-Wstawaj piękna...- Cichy głos tuż obok mnie, wybudził mnie z snu. Zamrugałam kilka razy i otworzyłam oczy. W pomieszczeniu panował półmrok, tylko mała lampka paliła się na stoliku. Powoli omiotłam wszystko wzrokiem.
Czas dla mnie zwolnił...
Jakby w transie przekręciłam głowę.
Calum?
Ominęłam go półprzytomnym wzrokiem.
Byłam w szarym pokoju.
Były tu półki z książkami i płytami. Gramofon...
I jedno zasłonięte okno.
Granatowy fotel...
I łóżko na którym siedziałam....
Po ustawiane wszędzie były storczyki....
Jak ja lubię storczyki...
I nagle wszystko się skończyło. Wytrzeźwiałam z amoku i znowu spojrzałam na bruneta.
-Co ja tu robię?- Mój głos był zachrypnięty. On tylko lekko przekrecił głowę i wskazał wzrokiem na szklankę z wodą.
-Napij się.-Kiedy się po nią schyliłam ogromny ból przeszył moją głowę. Zacisnęłam powieki. Nagle poczułam, że ktoś przystawia mi szklankę do ust- Pij.
Wzięłam łyka lodowatej wody. W życiu mi nic tak nie smakowało, jak ta woda teraz.
Podał mi też tabletki przeciwbólowe. Kiedy już je połknęłam, odezwała się w mnie moja dziennikarska natura.
Tyle pytań...
-Co się stało? Co ja tu robię? Czemu tu jestem? I dlaczego tu tu jesteś?- Chciałam wyrzucić wszystkie pytania z głowy.
-Powoli księżniczko- powiedział rozbawiony. Ja mu dam księżniczkę... Lekko zmróżyłam oczy.- Powiem ci... Ale najpierw musisz coś zjeść.
Już chciałam się nie zgodzić...Ale wtedy odezwał się mój żołądek.
-Uum ok.
-Chodźmy.
Wstał i chciał mi podać rękę żeby mi pomóc ,ale posłałam mu moją minę z serii "No chyba cię popierdoliło?". Zignorował je i tak chwycił mój nadgarstek. Pociągnął mnie do góry i zderzyłam się z jego klatką piersiową. Spojrzałam na niego wściekła z dołu. Otworzył drzwi i poszedł w dół korytarza do schodów. Powoli szłam za nim. Mijałam kupki ciuchów i puste opakowania po pizzy. Męska jaskinia... Zeszłam po schodach omal nie zabijając się o koszulkę.
Kiedy cudem znalazłam się na dole, Calum stał oparty o wysepkę kuchenną.
-Niestety nie mamy jajecznicy czy coś...- Podrapał się po głowie.- Ale mam wczorajszą pizze.
-Nic innego?- Zapytałam z niedowierzaniem. Chłopak otworzył lodówkę w której było tylko piwo i karton z pizzą.- Dobra daj tą pizze...
-Hawajska.
Lekko się uśmiechnęłam. Hawajska to moja ulubiona.
Podał mi zimny kawałek pizzy. Zjadłam go obrywając po kawałku ciasto.
-Powiesz mi co tu robię?- Zapytałam wkładając do ust kolejny kawałek.
-Porwałem cię- jego spokojny głos i wzrok był przerażający.
-Yhym- uznałam, że nie pokażę strachu i będę zgrywać opanowaną- Czemu?
-Po prostu...Dla zabawy.- poczułam jakby ktoś dał mi w mordę. No chyba se z mnie żartuje.
-Dobra! Udało wam się!! Nabraliście mnie!! Nawet uwierzyłam! Nevie?! Tony?! Bardzo śmieszne!!- zaczęłam wydzierać się jak wariatka i krążyć po domu.- No dalej! Wychodzimy!! Koniec żartów!!
-Skończyłaś?
Wściekła odwróciłam się do Hood'a i myślałam, że oszaleję. Siedział sobie spokojnie i otwierał piwo.
-Hood...To przestało być śmieszne.
-A co jak nie żartuję? I zostałaś tu zamknięta z mną?- Podniósł się i przybliżał się do mnie spokojnie.- Albo lepiej...Co jeśli powiem ci, że nie mogę wyrzucić cię z głowy? Że obserwowałem cię od miesiąca? Co wtedy zrobisz księżniczko?- Dzieliły nas centymetry. Przyparł mnie do ściany i zjechał ręką od mojego policzka do talii. Schylił się, nasze usta dzieliły centymetry...milimetry.
-Stary chinczyku! Jesteśmy!!- Ktoś wydarł się na całe gardło. Hood stał lekko skołowany. Skorzystałam z okazji i uciekam pod schody.
Do pokoju weszli trzej chłopcy. Właściwe faceci...Ale po ich zachowaniu trudno było określić. Jeden, ciemny blondyn próbował podciągnąć spodnie które ściągnął mu chichrający się Mikey... Z różowymi włosami!! Kolejny blondyn, tym razem jasny z grzywką do góry, przytulał balona-pingwina. Okey...
-Hej Lulu!- Wrzasnął różowowłosy.
-Hej Mikey...A to różowe, co widziałam wtedy na ulicy...To ty?- Moja mina chyba była bezcenna bo ten z spuszczonymi spodniami zachichotał.
-Uuum Tsssa...Sorki że tak mocno cię walnąłem.- dotknęłam tyłu swojej głowy. Poczułam guza. Zmróżyłam oczy.
-Ty... Po cholerę to zrobiłeś?! Po co ja tu jestem?! Czemu ja?! No kurwa ja mam plany! Swoje życie!!
-Pieprzenie się z każdym w Sydney?- Zapytał szyderczo ta męska Barbie. (To zdanie ma chyba błąd)
-Co? Skąd? To byliście wy...- Przypomniałam sobie tych blądynów w klubie.
-Naszą księżniczkę chyba olśniło- Calum, bo to on wypowiedział te słowa, podszedł do mnie i zgarnął kosmyk moich blond włosów za ucho. Przygryzł jego płatek i chciał mnie znowu popchnąć na ścianę. Na szczęście przerwał mu lokowany blondyn.
-Calum zostaw ją, wygląda jakby miała zaraz zemdleć.- Chłopak spojrzał na niego złowrogo, ale odsunął się od mnie z uniesionymi rękami.- Tak poza tym. Jestem Ashton...Ale mów mi Ash.
-Aha- tylko tyle mogłam z siebie wydusić.
Ash wskazał potem na Mieky'a.
-Tego tu znasz...A tamta blondi- pokazał do tyłu na grzebiącego w lodówce chłopaka.- To Luke.
-Hey!- krzyknął podnosząc piwo nad swoją pochyloną głowę.
-Cześć... A i jeszcze jedno pytanie. Może na nie chociaż odpowiecie...- Zagryzłam wargę.- Po co w tamtym pokoju tyle storczyków? Znaczy...To raczej babskie kwiaty. A wy wyglądacie na twardzieli- wszyscy mieli wygląd badboy'ów. Koszule w pasie, czarne rurki i koszulki z rock'owymi zespołami.
-To dla ciebie...- Odpowiedział na mojej pytanie lekko zmieszany (?) Calum.
-Ale skąd wiedzieliście, że je lubię?- Byłam bardzo zdezorientowana.
-Masz je w całym domu...Więc to nie było takie trudne.- palną Mikey.
-Ale ja mieszkam na 25 piętrze... Jak wy..?
-Słodka tajemnica kotku- odowiedział Hood z pewnym siebie uśmieszkiem.
-Aha...- Odwróciłam się od chłopaków i skierowałam się do "mojego" pokoju.
Tam padłam na łóżko i chyba pierwszy raz w życiu rozpłakałam się przez faceta.
Wtedy wpadł mi do głowy pomysł...
Przeszukałam wszystkie kieszenie. Nie zdziwiło mnie, że mój telefon zniknął. Przypomniałam sobie o paczce. Był tam mój mały skarb...
Ale dzisiaj byłam zbyt zmęczona by wypytywać o nią chłopaków...
Utnę sobie drzemkę...
Taką krótką...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Sep 01, 2015 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Too Cold || C.HoodOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz