Rozdział 10

1.2K 77 13
                                    


O kurczę! Ale fajnie mi się spało!  Satynowa pościel niesamowicie grzała moje bose stopy. Parę piórek pierza z poduszek wczepiło się w moje włosy.  Było mi tak wygodnie, że najchętniej zostałabym tu na zawsze. Musiałam niestety wstać. Postawiłam bose stopy na zimnej posadzce i przeszedł mnie dreszcz. Skierowałam się w stronę kuchni. Nie było w niej nikogo. Postanowiłam się odwdzięczyć Dylanowi za pomoc. Zrobiłam kawę i weszłam do jego sypialni. Leżał na łóżku w dziwnej pozie. Głowa leżała po jednej stronie łóżka, a nogi bezwładnie wisiały po drugiej. Jego zwichrzone czarne włosy były w tak cudownym nieładzie, że miałam ochotę mu poprawić tych parę kosmyków, które opadały mu na czoło. Nie mogłam się powstrzymać. Postawiłam kubek na szafce nocnej i wsunęłam rękę w jego bujne,  gęste włosy. Boże, były tak miękkie i intensywnie czarne, jakby były prane w perwollu. Nagle z zaskoczenia złapał mnie za rękę i pociągnął na łóżko. Wylądowałam na nim buzią na jego (bezkoszulowej) klatce piersiowej. Czerwona cała chciałam wstać, ale on nadal mnie trzymał. O Boże! Boże! Co robić? Coo robić?! 

- Dylan... - Zaczęłam. Byłam całkowicie zablokowana. Trzymał mnie mocno tak, że nie mogłam nawet poruszyć rękami. 

- Hmm? - Usłyszałam. 

- Czy możesz mnie puścić? - Wysapałam w jego ciało. 

Puścił mnie, a gdy usiadłam, wybuchnął śmiechem. 

- Co cię tak bawi?! - Warknęłam. 

- Idź, zobacz do lustra. 

Zerwałam się z łóżka. Przebiegłam przez salon, potem przez przedpokój aż dotarłam do łazienki. Z piskiem na posadzce wyhamowałam. Podbiegłam do dużego lustra. Byłam cała rozczochrana. Bardziej niż powinnam. Włosy sterczały mi z każdego kawałka głowy tworząc szopę. Cała poczerwieniałam. Wkurzyłam się. 

- Dylan! - Krzyknęłam biegnąc z powrotem. Gdy tylko weszłam, od razu rzuciłam się na łóżko i zaczęłam okładać go poduszkami. Z każdym kolejnym ciosem on śmiał się coraz głośniej. W końcu zrobił jeden unik i wtedy to ja wylądowałam pod nim, a on się nade mną pochylał. 

- Bądź grzeczna, to cię wypuszczę. 

- Wal się! - Warknęłam wypluwając z buzi włosy, które mi niestety do niej wpadły. 

- Oczywiście, ale tylko z tobą. - Mrugnął i znowu zaniósł się śmiechem. 

- Dylan, wypuść mnie! Mówię poważnie!

- Nie! Najpierw się trochę poznęcam! - Znowu kolejny śmiech. Tak chcesz się bawić? Pomyślałam. Dobra, niech ci będzie!

Przejechałam językiem po ustach i oplotłam go nogą w pasie. To go zaskoczyło, a ja wykorzystałam tą chwilę i wyśliznęłam się z jego objęć, a za drogę ucieczki wybrałam sobie tą nad nim. Szybko i sprawnie zsunęłam się z łóżka i wylądowałam bezpiecznie tyłkiem na puchatym dywanie. 

- Wracaj tu uciekinierko! - Krzyknął, a po chwili usiadł patrząc mi w oczy. - Zwinna jesteś księżniczko. - Skwitował. 

Wystawiłam mu język i uśmiechnęłam się szczerząc zęby w chytrym uśmiechu. Po chwili usiadłam obok niego i wskazałam głową na kubek. 

- Kawy ci przyniosłam. 

- Dzięki.

- Idę się ubrać... - Zaczęłam. - ...Dylan? 

- Taa? 

- Co to miało być? No wiesz, to wczoraj. - Miałam nadzieję, że wie o czym mówię. Intrygowało mnie to, dlaczego tak postąpił. 

Still worth fighting for/ T.B.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz