Rozdział 12

1.1K 74 5
                                    

Liście spadają z drzew. Żółkną, a potem spadają. Są deptane. Kruszone. Bawią się nimi dzieci... by móc je potem wyrzucić, tak po prostu. Początek września idealnie okazywał mój stan. Dokładnie tak ze mną jest. Śpię, wstaję, jem, leżę, myję się, znowu jem, czasami zawitam w łazience, jem, piję, i dalej idę spać. Tak właśnie wygląda mój dzień. Siedziałam właśnie w kuchni i uporczywie wpatrywałam się w ekran telewizora. Leciała jakaś włoska komedia... "Wybacz, ale będę mówiła ci skarbie". Pamiętałam, że kiedyś przeczytałam taką książkę. Historia opowiada o nastolatce, która spotyka trzydziestosiedmioletniego faceta i się w nim zakochuje. Problem polega na tym, że między nimi różnica wieku wynosi dwadzieścia lat, a mimo to, chcą być razem. 

- Co za szajs! - Krzyknęłam na całe gardło, próbując powstrzymać łzy. - Przecież każdy wie, że taka jebana miłość nie istnieje! - Dodałam płaczliwym tonem. 

- Dobrze się czujesz? - Nawet nie zauważyłam, że do mieszkania weszła Aga i Jason. Chłopak stał oparty o framugę drzwi i bacznie mi się przyglądał. 

- Jeśli odpowiem, że tak, to czy będzie to wielkie kłamstwo? - Starałam się zabrzmieć naturalnie, ale chyba mi nie wyszło. 

- Po twoim głosie, wyglądzie i samopoczuciu, sądzę, że tak. - Wtrąciła się Aga. 

- Wcale nie. Czasami trzeba się oszukiwać, by było nam lepiej w życiu, bo prawda może cholernie boleć, a czasami nawet i spowodować śmierć. 

- W twoim przypadku powoduje niedojebanie mózgowe. - Sapnął Jason. 

- Że jak?! - Warknęłam, przerywając oglądanie i odwracając się twarzą w jego stronę. 

- Sprawdzałem tylko, czy masz jeszcze do siebie szacunek... 

- Nie jestem jeszcze aż tak zdesperowana, by wyzywać się od najgorszych Jason... - Burknęłam. 

- Jesteś silna. - Chłopak poczochrał moje i tak już skołtunione włosy. Łypnęłam na niego jednym okiem. Wstałam od stołu i skierowałam się w stronę swojego pokoju, nawet nie szczycąc ich spojrzeniem. W takich chwilach jak ta, potrzebowałam samotności. Położyłam się na łóżku. Głowa zaczęła mi niebezpiecznie pulsować. 

"Już nie jesteś taka jak dawniej" 

"Zastanawiałem się, gdzie podziała się ta dziewczyna..." 

"Chcę cię z powrotem" 

"Dla której zerwałem z Isabellą" 

"Która zmieniła cały mój świat" 

"Na której cholernie mi zależy" 

"Daj mi znać jak już będę ważniejszy" 

Urywki z tamtego wieczoru wciąż miałam w głowie. Odbijały się echem na skraju mojej świadomości. 

"Daj znać" 

Minął miesiąc i nic. Nie miałam odwagi, by to zrobić. By spojrzeć mu w oczy, by powiedzieć przepraszam, które i tak pewnie nic by nie zmieniło. 

"Daj znać" 

Jego głos. Tak wyraźny, ale zamazany...

Sięgnęłam po telefon. Odblokowałam klawiaturę. Na tapecie widniała jego twarz. Weszłam w kontakty i odszukałam odpowiedni numer. Dałam na niego podgląd. Mój palec zatrzymał się tuż przed wciśnięciem zielonej słuchawki na ekranie dotykowej komórki. Westchnęłam głęboko i odrzuciłam telefon na drugi brzeg łóżka. Przyciągnęłam do siebie kolana. Zakryłam twarz i pozwoliłam, by słone krople zaczęły lecieć mi po bladych jak papier policzkach.

Still worth fighting for/ T.B.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz