Rozdział 8

1.2K 76 20
                                    

Siedziałam i gapiłam się w ekran telewizora. Klatka piersiowa Thomasa podnosiła się i opadała, a ja przytulona do niego nasłuchiwałam bicia jego serca. Zaczynaliśmy oglądać "Love Actually", w którym grał kiedyś Thomas, jako mały Sam. Właśnie doszliśmy do sceny gdzie rozmawiał ze swoim filmowym tatą. "Czy jest coś gorszego od bycia zakochanym?". 

- Boże, wyłącz to! - Thomas krzyknął mi do ucha, przez co nieco się wzdrygnęłam, a potem zakrył się kocem, odkrywając mnie. 

- Oddaj koc złodzieju! - Warknęłam ze śmiechem, próbując odzyskać moją własność. 

- Nie oddam ci go, dopóki nie przełączysz tej sceny. - Wychylił się i wystawił mi język, mocniej się nim opatulając. Jedyne co było widać to jego włosy. 

- To jest szantaż Sangster! - Zaśmiałam się.

- Wcale nie. To się nazywa negocjacja. Ja ci koc, ty mi bezwstydliwe oglądanie. 

- Ej, ale jesteś tutaj taki słodki. Czemu nie możemy tej sceny  oglądnąć?

- Bo nie. - Fuknął udając obrażonego.

- Tommy! - Zrobiłam maślane oczka i zamrugałam powiekami. 

- Nie! - Kurczę, on to jednak na serio jest uparty, nie ma co!

W końcu przeskoczyłam o parę klatek dalej. Kiedy znowu miała być scena z Thomasem, postanowiłam wykorzystać swój urok, który każdy mówił, że mam, ale ja uważałam, że jest katastrofalny.

- Tommy?

- Hmm?

- Plose, tak bardzo plose, czy możemy oglądnąć sceny z tobą?

Popatrzył na mnie spod uniesionych powiek. Przejechał sobie palcami po włosach i odetchnął. Znów spojrzał na mnie.

- Dlaczego zawsze to robisz? 

Spojrzałam na niego zdziwiona i zbita z tropu. 

- Co robię? 

- Zawsze to robisz. Wykorzystujesz, bo wiesz, że nie potrafię ci nie ulec, gdy tak na mnie patrzysz. 

- Normalnie patrzę. Odczep się od mojego wzroku. 

- Oczywiście. - Prychnął, po czym wyłączył telewizor. 

- Włącz to z powrotem! - Warknęłam i zerwałam się z przerażeniem na niego patrząc. 

- Nie. - Wzruszył ramionami i schował pilota za plecami.

Złapałam go za koszulkę i sięgnęłam ręką by zdobyć pilota, ale marnie mi szło. Ja wywijałam się w każdą stronę, by zdobyć obiekt moich tymczasowych westchnień, a on po prostu się śmiał i patrzył jak nieudolne są moje próby. W końcu po dobrych pięciu minutach szamotaniny, dałam za wygraną. Ten facet ma ręce długie jak dwa kije sięgające do nieba. Co ja, taka kruszyna może zrobić tak wysokiemu chłopakowi. Jedyne to chyba nadepnąć mu na stopę, a nawet i tego by chyba nie poczuł. 

- Sangster ostrzegam cię! Oddaj to lepiej! 

Przybliżył się do mnie. Minę miał poważną, a mi zapłonęły policzki. Był już tak blisko. Chwila, tylko chwila i poczuję jego wargi. Tak sobie gadałam, ale nic z tego. 

- Nie oddam. Muszę coś za to mieć, a ty co możesz mi dać? 

- Tego za wiele! Włazisz dupskiem w moje łóżko, jesz mój popcorn, zabierasz mi pilota i mój czas, a teraz chcesz coś za to mieć! Chyba cię coś swędzi! 

- Mogę ci zaproponować pilota, za buziaka! 

Stanęłam nagle jak wryta. Za co? Czy on dobrze się czuje? Za cooo? Czy ja jestem głucha, czy on powiedział buziak? W oka mgnieniu ustawiłam usta w dziubek i już byłam gotowa by dostać obydwie rzeczy, które chcę na raz. Oprzytomniałam, gdy Thomas nagle wyciągnął mi przed nos jakąś ścierkę.

Still worth fighting for/ T.B.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz