III

318 28 0
                                    

Połowa wakacji za mną, nie minęła jakoś nudno, tydzień nad jeziorem, kolonie za granicą, ale i tak "najlepsze" dopiero przede mną. Kontaktu ze starej szkoły z nikim nie utrzymywałam, ale z 5 razy pisał do mnie na facebooku mój stary kolega- crush przy okazji też za 6 razem wreszcie odpisałam, zaczęło sie typową wiązanką hej, co tam, co robisz, jak wakacje, po tych pytaniach i jakże niezwykle krótkich odpowiedziach na nie zapytał, czy sie nie spotkamy, w sumie nic mi nie szkodziło, a więc się zgodziłam. Następnego dnia o godzinie 11 miał czekać przy parku w centrum miasta z racji tego że jest lato założyłam zwiewną białą sukienkę przed kolano i czarne baleriny, upał był straszny więc, ten zestaw wydawał mi się być najkorzystniejszy. Po przywitaniu się zwykłym "hej" i przybiciem piątki, weszliśmy do McDonalda i zamówiliśmy lody, które zjedliśmy w przerażającej ciszy, po skończeniu wreszcie się odezwał, ale to co usłyszałam nie było jakąś szokującą wieścią, tym tematem nie był ani on, ani ja, tylko te moje wytapirowane koleżaneczki z klasy, którym co prawda potrafił już po samym przyjściu do szkoły, makijaż się zmyć, nie wiem co w nich widzieli ci wszyscy chłopcy, ni to mądre, ni to ładne, ale nie ważne, wolę nie wiedzieć. Nie miałam ochoty rozmawiać o nich, spytał która ma już chłopaka, jakie są ich ideały wtem jak na zawołanie zjawiły się, moja jedyna myśl wtedy "o wilku mowa" zgarnęłam torebkę z siedzenia ale nagle zatrzymały mnie one umieszczając mnie spowrotem na tym samym miejscu, również się dosiadając.
- No hejka kochani - odezwała się farbowana blondynka z ironicznym uśmiechem. Jak tylko ją usłyszałam wstałam znowu i kierowałam się ku wyjściu.
- Ja już właśnie idę, pa - pożegnałam się z nimi nawet się do nich nie odwracając.
- Ale ona dziwna, nie? -zdążyłam jeszcze usłyszeć, "dziwnie" głośno wymieniały zdania na mój temat, każda była tego samego zdania, ale jak na dziwaczke przystało nie przejęłam się tym a nawet zaśmiałam z tego. Żałosne myślą że będą mnie wyzywać jak moją poprzedniczkę, która niestety tej krytyki nie zniosła i jak domyślać się można skończyła swój żywot, a naprawdę była z niej miła dziewczyna, zawse jej powtarzałam żeby nie brała tego do siebie, ale uparta myślała swoje. Wracając do domu wiele myśli przechodziło mi przez głowę a przez to też nie zbyt uważałam jak idę, nagle jedyną rzeczą którą czułam pod sobą był gorący asfalt..
***

Kid in LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz