Budzę się, a pierwszą rzeczą która mi doskwierała to niewygodne białe prześcieradło, ostatnio zmieniłam prześcieradła więc powinno być czarne. Wtem zauważam że do mojej ręki przyczepiony jest weflon, wstaje szybko i nagle orientuję się że to był tylko sen, tylko kiedy ja przedostałam się z tego asfaltu do domu. Nie wiem, nie chcę wiedzieć, pewnie to tylko chwilowy zanik pamięci po tym jak przegrzałam sobie głowę na słońcu w drodze do domu, a zresztą, jestem cała i zdrowa (tak mi się wydaje), więc nie ma się czym przejmować, chyba. Sprawdzam telefon, godzina 5:39 czemu do cholery się tak wcześnie obudziłam, sprawdzam datę 17 sierpnia. Dopiero po przeleżeniu jeszcze 10 minut zorientowałam się że dziś moje urodziny. Idę do kuchni i nalewam sobie zimnej wody z lodówki, potem wracam do pokoju i spowrotem rzucam się na łóżko. Ahh może tak sprawdzę tt lub facebooka może jakieś życzenia już są. Szybko wklepuje hasło na tt i zmieniam sobie nazwe na "birthday girl" i tweetuje do moich idoli, może zobaczą nazwe i dadzą mi follow lub chociaż tweetną, chociaż chwila, czy nie wymagam może zbyt wiele? Po tej czynności mam zamiar sprawdzić facebooka, ale zapomniałam że go usunęłam. Tak więc nie pozostaje mi nic jak iść spać, bo co ja o 6 rano w wakacje mogę robić? Z trudem jest mi zasnąć wiercę się z boku na bok i może po 15 minutach zasypiam. Pogrążona w głębokim śnie, tak głębokim że nawet głośna muzyka puszczona na maksymalną głośność by mnie nie obudziła. Budzę się o 13 wyrwana z całkiem przyjemnego snu, zapamiętuje jedynie to że całowałam się z moim fav Cameronem gdzie kiedy i jak, te następujące szczegóły mi umknęły. Więc wstaję z łóżka w kierunku łazienki, poranna toaleta, lekki makijaż i jestem praeie gotowa jeszcze tylko ciuchy, zakładam crop top i szorty, a następnie kieruje się do salonu w którym czeka na mnie cała rodzina. Jak to możliwe, że znaleźli się tu wszyscy, dosłownie ponad 20 osób przywitało mnie głośnym sto lat, poprzedzonym okrzykiem "Niespodzianka!" przy o mało się wszyscy nie wywalili. Po torcie, długich rozmowach i śmiechach, wręczeniu prezentów, o 1 w nocy opuścili imprezę i udali się do domów, w jednym z moich prezentów był także bilet na show moich idoli którego nie mogłam się strasznie doczekać. Szkoda tylko że opcji m&g wogóle nie było, nie wiem czemu, nie wiem dlaczego, ale przynajmniej zwykłe bilety nie były w drastycznie wysokich cenach. Po pewnym momencie zorientowałam się że od prawie 18 godzin nie sprawdziłam tt. Otwieram laptopa, loguje się, a tam ponad 250 interakcji, nie wiem czy się cieszyć, trzeba zobaczyć. Wchodzę a tam tweet od mojej idolki, follow od trzech członków Magcon i jeszcze od paru zwykłych użytkowników, nie spodziewałam się takiej ilości życzeń, ale nie ukrywam jestem mile zaskoczona. Po pełnym dniu emocji, radości, zabawy, padam na łóżko momentalnie. Zasypiając o 2 w nocy, budząc się o 11 rano. Następny i ostatni przed show minął mi dosyć spokojnie spotkałam się z moją przyjaciółką i poszłyśmy na zakupy do nowego centrum handlowego.
***
Hejka! Przepraszam za dotychczasowe rozdziały, wiem, były nudne, ale teraz to się zmieni (mam taką nadzieję) i będzie się więcej działo. A no i mam nadzieję że coraz bardziej będzie się owe ff podobać. xx
CZYTASZ
Kid in Love
FanfictionSzesnastoletnia Lilly, jak typowa nastolatka ma swoich idoli. Jej idolami jest grupka chłopców "Magcon" niby nic nadzwyczajnego, ale to ich każdy filmik poprawiał Lilly humor, kiedy szlochała do poduszki z powodu kłótni z bliską osobą lub złamanego...