Rozdział 5

5.7K 371 47
                                    

Nagle odwróciłam głowę w lewą stronę. Otworzyłam szeroko oczy mając nadzieje, że to tylko zwidy.

- Dzień dobry - mruknął, uśmiechnięty blondyn.

W tym momencie dosłownie mnie zatkało. Pociągnęłam kołdrę, schodząc z łóżka. Pisnęłam cicho, widząc nagiego Hemmings'a. Zacisnęłam oczy, zasłaniając je jeszcze kołdrą, którą byłam owinięta.

- Ubierz się! - krzyknęłam.

- Nie - powiedział spokojnie - Nie przeszkadza mi to, że nie jestem ubrany.

- Ale mi przeszkadza - warknęłam.

- Oj kochanie, jakoś w nocy nie narzekałaś - zaśmiał się.

Zacisnęłam dłonie w pięści, oddychając głęboko.

- Jesteś nikim - warknęłam - jesteś nic nie wartym, zwykłym dupkiem! Co wszystkie, które są pijane zaciągasz do łóżka?! - zaczęłam zbierać z ziemi swoje rzeczy.

Rozejrzałam się po pokoju, nie zwracając uwagi na Hemmings'a. Otworzyłam drzwi, które były w pokoju. Na szczęście była to łazienka. Weszłam szybko do niej. Spojrzałam na lusterko i skrzywiłam się, widząc swoje odbicie. Ubrałam się i zmyłam rozmazany makijaż. Wyszłam z łazienki, chwyciłam swój telefon i założyłam buty.

- Rose - powiedział Luke, podchodząc szybko do mnie i łapiąc mnie za łokieć.

- Żadne Rose! - krzyknęłam, próbując się wyrwać.

- Ale to nie tak jak ty... - zaczął mówić.

- Nie dotykaj mnie, nie patrz na mnie, dla ciebie nie istnieje, rozumiesz? - powiedziałam ze łzami w oczach. - A ty dla mnie - dodałam.

Wyrwałam swoją rękę, otworzyłam drzwi i wyszłam szybko z pokoju, schodząc po schodach i wybiegając z domu, co spotkało się z dziwnymi spojrzeniami Caluma i Michaela.

Po około 20 minutach byłam w domu. Na moją korzyść nie było nikogo w domu. Pobiegłam szybko do łazienki, rozebrałam się i weszłam do kabiny, puszczając ciepłą wodę. Z moich oczu niekontrolowanie zaczęły wypływać łzy.

- Co ja zrobiłam? - szepnęłam. - Co ja narobiłam? - uderzyłam dłonią w ścianę, głośno szlochając.

Wciągnęłam głośno powietrze i zaczęłam myć swoje ciało. Stałam pod strumieniem wody z dobrą godzinę.

W końcu wyszłam z kabiny, dokładnie wycierając swoje ciało. Owinęłam wokół niego ręcznik i wyszłam z łazienki. Wyciągnęłam czystą bieliznę i jakieś ciuchy. Wróciłam znowu do łazienki i ubrałam się. Rozczesałam włosy i wysuszyłam je. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie herbatę, nie miałam ochoty na nic do jedzenia. Wróciłam do swojego pokoju, położyłam kubek na szafce nocnej i rzuciłam się na łóżko. Leżałam tak, tępo wgapiając się w czarny ekran telewizora. Chwyciłam kubek w dłonie i zaczęłam powoli pić herbatę. Dlaczego to wszystko nie mogło być pieprzonym snem. Po co ja tyle wypiłam? Nawet nie wiem ile, ale wiem to, że jakbym nie piła to takie coś nie miałoby miejsca. Nigdy sobie tego nie wybaczę. Nie wybaczę też jemu tego, że tak łatwo to wykorzystał i zaciągnął mnie do łóżka. Nie wierzę, że przespałam się z osobą, której tak nienawidzę. Ale zrobiłam to nieświadomie to chyba jest jakieś usprawiedliwienie, prawda? Nie... Nie ma i nie będzie żadnych usprawiedliwień, pomimo, że byłam pijana nie powinnam tego zrobić.

Odłożyłam kubek z gorącą cieczą i wtuliłam się w poduszkę. Wzięłam swój telefon i wyłączyłam go. Schowałam go pod poduszkę i zakryłam się cała kołdrą. Westchnęłam cicho. W poniedziałek pewnie będzie wiedziała o tym już cała szkoła. Jak już nie wie... Nie mogę też za nic winić Cassie, bo to ja się upiłam, nie ona, ale gdyby nie wyciągnęła mnie na tą imprezę, to by się nic nie wydarzyło. Zacisnęłam oczy próbując i nie chcąc o tym myśleć ani o niczym innym. Po jakiś czasie nawt nie wiedząc kiedy zasnęłam.

Luke's POV

Nadal byłem w domu u Ashtona i teraz siedziałem na dole, na kanapie razem z Hood'em i Clifford'em. Po chwili zobaczyłem jak po schodach schodzi Irwin wraz z Cassie. Podeszli do drzwi, żegnając się, a po chwili Ash siedział już na fotelu.

- Hemmings, coś ty taki nie w humorze? - zaśmiał się.

Burknąłem coś pod nosem nawet na niego nie patrząc.

- Zniknąłeś wczoraj - powiedział Calum.

- Rose też nie było - odezwał się Ashton.

Wzruszyłem ramionami nie zwracając na nich uwagi.

- Czyżby nasz Lukey się zakochał?

- Pierdol się - warknąłem.

Miałem dość tego co gadali, w końcu wstałem, założyłem buty i trzaskając drzwiami, wyszedłem. Spuściłem głowę, idąc przed siebie. Po chwili zorientowałem się, że jestem w parku. Usiadłem na jednej z wolnych ławek i wypuściłem głośno powietrze. Schowałem twarz w dłoniach wzdychając. Nie rozumiałem o co chodzi blondynce. Ona jako jedyna w szkole mi się opiera. Ona jako jedyna nie chce mnie znać, widywać i ciągle powtarza, że mnie nienawidzi, albo że jestem dupkiem. Czułem się dziwnie z tym co dzisiaj powiedziała, a raczej wykrzyczała, ale prędzej czy później i ona ulegnie urokowi Luke'a Hemmings'a.

Zastanawiałem się również nad słowami Ashtona. To niemożliwe, żebym się zakochał. Nigdy nie kochałem, żadnej dziewczyny. Miałem dziewczyny, ale nie dlatego, że je kochałem. Byłem z nimi dla... W sumie sam nie wiem dlaczego z nimi byłem. To, że ją wykorzystałem, kiedy była pijana i zaciągnąłem ją do łóżka powinno mi wystarczyć, ale nie potrafiłem tak po prostu jej zostawić. Ona nie jest jakimiś kolejnym pustym plastikiem tak, jak reszta dziewczyn z naszej szkoły. A może naprawdę mi na niej zależy i się zakochałem? Nie, to nie możliwe. Nie powinienem nawet takich rzeczy dopuszczać do myśli.

W końcu wstałem z ławki i zacząłem kierować się w stronę mojego domu. Nie chciałem się już widzieć z tymi idiotami.

Pierwsze co zrobiłem po wejściu do domu, to skierowałem się do kuchni. Otworzyłem lodówkę i wyciągnąłem z nie pizze, po czym ją odgrzałem. Przełożyłem jedzenie na talerz, wziąłem szklankę oraz jakieś picie i poszedłem do swojego pokoju. Usiadłem na łóżku i włączyłem telewizję. Nalałem napoju do szklanki i zacząłem jeść.

Gdybym tylko wiedział, gdzie mieszka Rose, pewnie bym do niej pojechał, ale jak do tej pory nie interesowało mnie to, gdzie zamieszkuje taka szara myszka jak ona. Pewnie gdyby Ash nie kręcił z Cassie, a Brooks nie przyjaźniła się z Rose to nadal miałbym ją w dupie. O adres zawsze mogłem poprosić Irwina, a on załatwiłby od swojej dziewczyny, jeśli w ogóle są razem, ale znowu gadałby bzdury, albo głupio się śmiał jak to już z nim jest.

Odłożyłem talerzyk na półkę, kiedy skończyłem jeść i wypiłem całą zawartość szklanki. Wieczorem wziąłem szybki prysznic i położyłem się na łóżku, podkładając pod głowę ręce, bo i tak nie miałem nic do roboty. Westchnąłem wpatrując się w sufit i nadal na wszystkim myśląc.

_______________________________
wracam po długiej przerwie.

nie wiem co mogłabym napisać, ale mam nadzieje, że rozdział się wam podobna (wiem że nudny) i przepraszam jeśli są jakieś błędy.

jeśli ktoś by chciał this popular guy jest też na blogspocie.

This Popular Guy // L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz