Po dwóch tygodniach nauki Cole'a stwierdzam, że jest pojętym uczniem.
Właśnie kończymy oglądać " kopciuszka" oczywiście wersje baletową.
-To jest nudne- odzywa się chłopak.
-Chyba postradałeś zmysły- stwierdzam, dodając:- To jest piękna opowieść o miłości, która nie zdarza się każdemu od pierwszego wejrzenia- uśmiecham się lekko zawstydzona.
-Dziewczyny lubią takie ckliwe duperele, a my chłopaki potrzebujemy akcji-uderzam go w bark mówiąc:-Myślisz że dziewczyny nie lubią akcji?Ojj kolego grubo się mylisz.-Jaa ci zaraz pokaże akcje-mówiąc to zaczyna mnie łaskotać. Zaczynam się histerycznie śmiać
-Prrrosszeee cie przzzesstań-słowa są stłumione przez mój śmiech, walczę z nim o dominacje, nie jestem świadoma w którym momencie przestaje,gdy otwieram oczy, on wisi nade mną, bacznie mi się przyglądając.
-Uwielbiam gdy się rumienisz-dotyka mojego policzka,czuje jak przez jego dotyk cała płonę.Zamykam , oczy wsłuchując się w jego barwny głos.- Uwielbiam, twoją bladą cerę , przypomina mi ona płatki śniegu- czuję jego warki na swojej szyi.
-Cole , proszę Cię- wypowiadam te słowa z trudem, chłopak przerywa, wpatrując się we mnie intensywnie.
-O co mnie prosisz? Skarbie- mówi to lekko się uśmiechając
-Przestań , jesteśmy przyjaciółmi, zapomniałeś ?- wpatruję się w niego intensywnie
- Możemy być przyjaciółmi z korzyściami- sugestywnie porusza brwiami, gdy to wypowiada czar znika. Znowu mogę myśleć racjonalnie.
-Złaź ze mnie, bo nie ręczę za siebie- mówię z podniesionym głosem.
-Dobra dobra- schodzi z łóżka , mówiąc - Nie wiedziałem, że potrafisz się na kogoś złościć , wyglądasz przez to jeszcze bardziej , jakbym to powiedzieć 'sexy"?- mówi to z wielkim uśmiechem na twarzy , a ja się gotuję ze złości.
-Serio Cole? Wiedziałam ,że to się źle skończy , nie mogę być twoją przyjaciółką , zresztą i tak nasz czas nauki dobiegł końca-mówię ze stoickim spokojem dodając:- Spróbujmy unikać się w szkole, dobra ? Poproszę Panią Smith o zmianę partnera- gdy to mówię widzę jak twarz Cole'a zmienia się z radosnej na nieco wkurzoną.
- Nie , no jak tego chcesz to niech tak będzie-mówi to z podniesionym głosem, szybko zbiera swój plecak i zanim się orientuję trzaska drzwiami od pokoju.
Co to miało być? Przez tego chłopaka mam zawirowania głowy. Jestem zaskoczona ,że tak długo wytrzymaliśmy nie kłócąc się. W sumie minął tydzień odkąd zostaliśmy przyjaciółmi.Uczyliśmy się wtedy w pobliskim parku , popijałam wtedy oranżadę.
-Jak możesz pić , taki syf- odzywa się Cole
-To jest pyszne spróbuj- podstawiam mu butelkę pod nos, żeby mógł poczuć zapach pomarańczy.
-Boże , nigdy tego nie wypiję, to śmierdzi.-krzywi się lekko.
-Spróbuj , chociaż trochę-wpatruję się w niego
-Dobra , ale mam pomysł- uśmiecha się szeroko,aż wizę jego dołeczki.
-Jaki?-pytam niepewna co wymyślił.
-Jak spróbuję tego obrzydlistwa-wskazuję na oranżadę, dodając:- To zostaniemy przyjaciółmi.
Jestem w szoku. Ja i Cole przyjaciółmi? Zastanawiam się przez dłuższą chwilę. Co mi szkodzi? Od tygodnia przesiadujemy razem, dowiedziałam się o nim tylu rzeczy. Nienawidzi papryki, jako dziecko zawsze płakał na filmie "Uwolnić orkę". Jego ulubionym zespołem jest Red Hot Chili Peppers. Co za ironia, gdy mi to mówił śmiałam się na całego. Nienawidzi papryczek ale uwielbiam zespół , który w swojej nazwie ma słowo"papryczki". Od tego dnia zawsze będę go kojarzyć z papryką.Dowiedziałam się , że mieszka z mamą , ojczymem i przyrodnim bratem. Za bardzo nie chce mówić o swojej rodzinie, nie wiem dlaczego. Nigdy nie byłą u niego w domu , zawsze uczymy się u mnie albo w publicznym miejscu. Na razie nie rozmawiamy o jego rodzinie , ale kiedyś z niego to wyciągnę. Czasami chodzi taki smutny, mam wrażenie ,że jego smutek jest większy niż mój. Z myśli , wyrywa mnie jego głos.
-To , co postanowiłaś? -przygląda mi się uważnie.
-Niech Ci będzie , ale musisz wypić całą oranżadę- podaję mu ją do ręki.
-W co ja się wpakowałem , ale dobra-nie mija nawet 5 sekund a on wypija całą butelkę , krzywiąc się.
-Przyjaciele?- patrzy na mnie intensywnie niebieskimi oczami.
-Przyjaciele- potwierdzam, nim się orientuję jestem w jego objęciach.
-Nie pożałujesz tego- szepcze mi do ucha, przytulając mnie jeszcze mocniej.
Dzwonek telefonu , wyrywa mnie z rozmyśleń.
-Taii, szykuj się! Dziś impreza u Daniela. xo.xo Em.
Tylko nie to , nie ma na stroju na imprezowanie. Tylko co ja wymyślę.
CZYTASZ
Undo my sad
RomanceNazywam się Taylor Bennett. Do niedawna moje życie było usłane różami , kochający rodzice , przyjaciele na których można polegać, wierny chłopak ,ale wszystko się zmieniło po śmierci mojego starszego brata. Od tego czasu mój świat się zawalił , moj...