Postanowienie

43 2 0
                                    

Otwieram oczy, jestem rozkojarzona, do cholery gdzie ja jestem? Dostaje olśnienia, impreza, duża ilość szotów, muzyka, ja i Cole. Co? JA I COLE? Ooo Boże, rzuciłam się na niego jak jakaś lafirynda. Czy straciłam z nim dziewictwo? Nie, nie, to jest niemożliwe, przecież ja... Przypominam sobie akcje w łazience, zakrywam twarz dłońmi, co za kompromitacja. Serio , tylko ja  tak potrafię dobra robota Taylor, ale z drugiej strony dobrze, że się tak stało. Dziś pewnie bym wszystkiego żałowała, nie jestem jak inne dziewczyny. Oddycham z ulgą.

-Ciężka noc?-obracam się w stronę, osoby która to mówi.

-Coś w tym stylu-mój głos jest lekko zachrypnięty. Podchodzi w stronę łózka, patrzę na niego jak zahipnotyzowana, ma na sobie koszykarskie spodenki, nie mogę odwrócić wzorku od jego klatki piersiowej, no jakby inaczej Cole jest dobrze zbudowany.

-Kotku, jest coś co ci się podoba-cholera złapał mnie na gorącym uczynku.

-Nie-mówię lekko zawstydzona. Cole pochyla się nade mną, lekko muska mój zaczerwieniony policzek.

-Piękna-mówiąc to patrzy w moje oczy, nasze usta dzielą milimetry, zamykam oczy aby poczuć to. Nagle ktoś puka do drzwi.

-Cole, wiem że tam jesteście ,ruszcie tyłki, śniadanie czeka- krzyczy Daniel. Jak na zawołanie odsuwamy się od siebie.


-Idź weź prysznic, zostawiłem dla Ciebie ubrania w łazience , wiem że mogą być nieco duże, ale nic lepszego nie mam-drapie się w ucho.

-Dzięki- wstaje  z łóżka, biegnę szybko do łazienki w samej bieliźnie. Gdy drzwi się za mną zamykają , opieram się o nie. Co się ze mną dzieje? Co on ma takiego w sobie, że tak mnie do niego przyciąga.

Po prysznicu, czuję się o niebo lepiej. Schodząc do kuchni, poprawiam dresy które są na mnie za luźne, bojąc się, że spadną.

-Nareszcie, siadaj i jedz-mówi Daniel. Rozglądam się , po kuchni widzę parę osób w tym Emme lekko się uśmiecham, zauważam tylko jedno wolne krzesło które znajduje się koło Cole'a. Siadam, nakładając sobie, naleśnika polewając sosem klonowym, po zjedzeniu nalewam sobie szklankę soku pomarańczowego, czuję że osoba siedząca koło mnie bacznie mi się przygląda.

-Co?-mówię lekko rozdrażniona.

-Tylko tyle zjesz?-patrzy na mnie intensywnie.

-Tak, już się najadłam.

-Spójrz na siebie, wyglądasz ja mały kurczaczek , musisz coś jeść- wszyscy przy stole zaczynają się śmiać z przezwiska a mi wcale nie jest do śmiechu, więc uderzam łokciem w żebra chłopaka.

-Ejjj, za co to?- jest lekko zaskoczony, po czym zaczyna mnie łaskotać. Ja jak to ja zaczynam się śmiać , nie mogąc wytrzymać tych tortur. Niespodziewanie słyszę szyderczy głos:

-Jednak, mała Taylor powróciła do żywych-mówi Elena, nie wiem co powiedzieć , więc słyszę jak zaczyna się śmiać, dodając: -Już , nie jest tak zabawnie? Czekaj, jak Ci opowiem o moim poranku.

-Zamknij się Elena-przerywa jej Cole'a.

-Teraz mam się zamknąć? Nie przeszkadzało Ci to dziś rano- uśmiecha się od ucha do ucha a jak to ja otwieram szeroko oczy, domyślając się co miedzy nimi zaszło.

-Wiesz, jest mi Ciebie szkoda, nie potrafiłaś go zaspokoić w nocy więc rano przybiegł do mnie jak potulny piesek-mówi to z wyższością, dodając:- Powinnaś się cieszyć, że chociaż raz ktoś zwrócił na Ciebie uwagę, ale upss przecież był pijany nie wiedział co robi- Elena zaczyna się śmiać. Nie mogąc tego dłużej słuchać wybiegam z domu , słyszę Daniela, Emm, najgorsze jest to, że słyszę Cole'a.

-Taylor, zatrzymaj się- krzyczy za mną. Mam go w dupie , niech sobie krzyczy ile chce,  biegnę ile mam sił w nogach. Chłopakowi udaje się do mnie dobiec, szarpie za moją rękę.

-Stój-mówi lekko wkurzony. Zatrzymuję się i patrzę w jego niebieskie oczy.

-Bo co? Wymyślisz, bajkę od której Ci wybaczę i wszystko będzie dobrze? Oo nie Cole , nic nie będzie dobrze- krzyczę na niego.

-Co? Chciałem Cię uspokoić ,przecież nic się nie stało , trochę głupio wyszło, że Elena się na tobie wyżywa. Pogadam z nią.

Co? jestem po prostu zdumiona, on nie jest nawet skruszony tym, że prawie spędził z mną noc a za chwile leci do niej. O Boże jaka ja jestem głupia.

-Ale myyy...-mówię niepewnie.

-Co my? O Boże ubzdurałaś sobie, że coś do Ciebie czuję?-zaczyna się śmiać , dodając:- Kotku, nie ma żadnych nas , fajnie było się zabawić i to tyle-mówi obojętnie. Do oczu napływają mi łzy.

-Więc, daj mi spokój, bo dłużej tego nie wytrzymam , najpierw Elena teraz, ty. Boże jesteście siebie warci. Jesteś dla mnie nikim-ostatnie zdanie wypowiadam przez żeby. Przez chwile  wydawało mi się ,że jego twarz nabieram grymasu, ale szybko to zamaskował. Nie mówiąc już nic, idę drogą w kierunku swojego domu.

Postanawiam o nim zapomnieć, tak jakby nigdy nic się nie wydarzyło. Jestem w tym najlepsza.




To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 09, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Undo my sadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz