Rozdział 3

60 12 3
                                    

   -Luke, proszę nie wchódź tam ze mną. O!- Wskazałam palcem na budynek po drugiej stronie ulicy.- Zobacz tam jest kawiarnia może tam pójdziesz i kto wie, może spotkasz tam jakąś dziewczynę, która wpadnie ci w oko, co? Proszę nooo...

   -Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo nie chcesz, abym tam wchodził? Chcesz mi zrobić niespodziankę z tą nową fryzurą?

   Zastanowiłam się chwilę. Przecież to nie był wcale taki głupi pomysł, aby powiedzieć, że tak właśnie miało być. Może da mi spokój? No cóż, spróbować nie zaszkodzi.

   -Ech, przejrzałeś mnie. Tak właśnie miało być.- Powiedziałam udając zasmuconą. Miałam nadzieję, że się nabierze. W środku cała się trzęsłam ze śmiechu. Spuściłam głowę. Nie mogłam już wytrzymać ze śmiechu. Pamiętałam jednak, jak ważne jest to dla mnie, więc ze sobą walczyłam.- Idź proszę do tej kawiarni i nie psuj dalszej części niespodzianki.

   Usłyszałam jego śmiech. Po całym moim ciele, aż przeszły ciarki.

   -Muszę cię zawieść, niestety z twojej "niespodzianki" nici. Idę z tobą, Sal.

   -Palant.- Powiedziałam pod nosem.

   -Słyszałem.-Powiedział ostrzegawczy tonem. Zupełnie jakbym słyszała mojego ojca "Sally słyszałem co powiedziałaś! Szlaban do końca miesiąca!"

   Chciałam już coś powiedzieć, ale na szczęście się powstrzymałam. Co oczywiście nie oznacza, że nie klęłam na niego w myślach "Palant, pieprzony dupek, skur..." i tak dalej. Byłam po prostu wściekła na niego. Pokrzyżował moje plany. Co on sobie w ogóle myślał?! Jeszcze jakby tego było mało, że ze mną tam szedł, to mnie jeszcze objął w pasie, gdy wchodziliśmy do zakładu.

   -Zabieraj tę brudną łapę z mojej tali.- Warknęłam tym samym próbując się oswobodzić z jego uścisku. Przesadził.

   -Mała nie wariuj. Każda inna na twoim miejscu byłaby zadowolona, a ty co? Czerp z okazji, że masz takiego chłopaka, jak ja, tuż obok.

   -Czy ja ci wyglądam, palancie, jak każda inna? Nie. A wiesz dlaczego? Bo ja jestem Sally. Nie jestem pustą laleczką bez mózgu, aby zachwycać się twoim towarzystwem.

   No i wybuchłam.

   Co się jednak dziwić? Zaczął uprzykrzać mi życie.

   -To jaką sobie robisz dzisiaj fryzurkę?

   -Nie twój zasrany interes palancie.

   Wywrócił oczami po czym odparował:

   -Nie stać cię na coś innego? Czy twój zasób słownictwa ogranicza się tylko do tego palanta?

   Nie odpowiedziałam nic. Nie chciałam zbędnej kłótni, zwłaszcza przy nim. Przy moim przystojnym fryzjerze. Sądziłam, że uda mi się jakoś mu wyjaśnić, że Luke jest moim kuzynem, bądź kimś innym z rodziny. Niestety również i to musiał spieprzyć. Podszedł wraz ze mną no szatyna i zaczął swoją gadkę.

   -Cześć jestem Luke, a ty?

   -Ja jestem Alan, fryzjer Sally.

   -Gej?

   Alan spojrzał na niego zszokowany. Nie wiedział prawdopodobnie co ma odpowiedzieć. Po chwili ciszy odpowiedział.

   -Nie jestem gejem. Któż ci takich bzdur naopowiadał?

  

_____________________

Jak sądzicie co odpowie mu Luke? Uuuu... co się z tego wywiąże? Może jakaś grubsza awantura, co? Jak sądzicie? Piszcie śmiało co waszym zdaniem się stanie.

Jeśli ktoś potrafi robić okładki i byłby chętny to proszę zgłoście się. Potrzebuję kogoś kto wykona okładkę do "Hej". Piszcie tu albo na tt (TellThemJai)

Dawajcie vote jeśli wam się podobał rozdział i komentujcie co sądzicie x

Do następnego x

  


(NIE)PRZYJACIELOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz