-Jak jeździsz kutasie?! - słyszę zdenerwowanego Luke'a. Otwieram zaspane oczy.
-Czego się tak drzesz? -pytam zaspanym głosem.
-Eh, nic. - rzucił niechętnie.
-Kiedy będziemy na miejscu? - próbuje zmienić temat.
-Nastąpiła zmiana planów, więc czeka nas długa droga.
-Gdzie ty chcesz mnie wywieźć, przepraszam cię?
-Jedziemy do domu, w którym będziesz bezpieczna.
-Bezpieczna od czego?
Coraz mniej podoba mi się ta zabawa. Z początku myślałam, że blondyn w coś mnie wkręca, ale przestaje to wyglądać na żart. Jak dla mnie to, to wszystko jest dziwne. Po co on mnie wiezie do tego domu?
~•~
-Jesteśmy na miejscu. -Mowi Luke zwracając się w moją stronę.
Zatrzymaliśmy się przed średniej wielkości domkiem w lesie. Wykonany był z drewna. Taki mały typowy domek w lasku. Dom, jaki można zobaczyć na wielu zdjęciach w internecie, bądź różnego rodzaju gazetach.
Od razu po wyjściu z samochodu, wciągnęłam do płuc świeże, leśne powietrze. Lubiłam ten zapach. Dawał mi poczucie bezpieczeństwa i komfortu.
-Chodź do środka. - objął mnie w pasie i lekko popchnął w stronę drzwi. Po chwili jednak zatrzymał i odwrócił twarzą do siebie. - Sally, obiecasz mi coś? - polowałam twierdząco głową. - Postaraj się do nich nie zbliżyć, a zwłaszcza do Caluma.
-No dobrze, ale dlaczego ci tak na tym zależy?- pytam zdziwiona. Bardzo mnie ciekawiło co miał na myśli.
-Po prostu nie chcę, abyś się do nich zbliżała. - odpowiada od niechcenia i ciągnie mnie za rękę do drzwi.
-Czy ty kiedykolwiek przestaniesz być taki tajemniczy i mi wszystko wyjaśnisz? - wyrzucam z siebie to, co we mnie siedziało od bardzo dawna. Byłam już zażenowana tym, iż zawsze unikał odpowiedzi na wszystkie moje pytania. Nie mógł w nieskończoność unikać wyjaśnień.
Jak zwykle nie odpowiedział. Miałam już dość gadania, jak do ściany i odpuściłam.
Na samym wejściu napotkałam silne, męskie ramiona. Ktoś mnie objął. To było dziwne, ponieważ jedyny znajomy mi mężczyzna stał obok mnie. Po krótkiej analizie zdarzeń w mojej głowie, byłam pewna, że nie był to Luke. Twarz mojego "napastnika" mogłam zobaczyć dopiero, gdy Luke widocznie zdenerwowany odepchnął go ode mnie.
Zobaczyłam przede mną uśmiechniętego chłopaka, również, jak Luke, był ode mnie trochę wyższy. Miał dłuższe, lekko kręcone włosy. I, co dopiero później zauważyłam, wyciągał w moją stronę rękę. Uścisnęłam ją.
-Jestem Ashton. - powiedział i ponownie mnie przytulił. Luke nie chciał pozostać jednak biernym widzem i od razu go ode mnie odciągnął.
-Spadaj z tymi łapami od niej. - niemalże krzyknął na niczemu niewinnego Ashtona.
-Stary wyluzuj, tylko się witam. - odparł zaskoczony.
-Nie musisz jej... - nie dokończył, ponieważ mu przerwałam.
-Po pierwsze to: bardzo mi miło Ashton, jestem Sally. -obdarowałam go uśmiechem, a ten powiedział pod nosem coś, co w moich uszach zabrzmiało, jak "wiem, jak masz na imie". Nie przejęłam się tym, po prostu kontynuowałam. - A ty Luke w końcu się ogarnij bo z dnia na dzień jesteś gorszy. - patrzył na mnie z wyrzutem, po czym wybiegł na górę po schodach i trzasnął drzwiami.
-Em, wybacz za niego. Czasem tak ma, gdy no... - przerwał mu krzyk jakiegoś chłopaka.
-Ash, gdzie jest pilot?!
-Na stole jełopie! - był zażenowany.
-Gdy, co? - dopytywałam dalej. Bardzo mnie to zaintrygowało i postanowiłam nie odpuszczać. Musiałam to wiedzieć. Sama nie do końca wiem dlaczego, ale po prostu musiałam.
CZYTASZ
(NIE)PRZYJACIEL
FanfictionPewnej nocy nastoletnia Sally wpada w kłopoty z niewiadomych jej przyczyn. Poznaje przy tym tajemniczego Luke'a, który po pewnym czasie zostaje jej współlokatorem. Dziewczyna jednak nie jest do końca pewna czy postępuje rozsądnie zapraszając do sweg...