Rozdział 5

798 70 22
                                    

  Błagam, nie zabijajcie za tak szybki rozwój akcji, bo właśnie na tym opowiadanie polega. Nie jest to komedia w której zakochują się na końcu, ale właśnie na początku xD. Czy u was też się tak wyświetla, że jest tekst i bez odstępów? Robiąc korektę tak właśnie mi się dzieje ;-;



Wracałam do domu, doskonale wiedząc, co będzie się działo, gdy już tam dotrę. Gdyby nie fakt, że było grubo po drugiej, normalnie bym się tym nie przejęła, lecz tym razem bałam się jak cholera. Co ja robię sama w środku nocy, w centrum miasta? Wracam z imprezy! I to nie byle jakiej imprezy!

Scott, chłopak, który zaczepił mnie wtedy w restauracji, zrobił małe, jakby to określić "przyjęcie", na które zostałam oczywiście zaproszona.


Idąc, nawet nie wiedziałam, na jakie niebezpieczeństwo się kieruję. Nie ze strony Scotta, ale ze strony mojej mamy, która pewnie teraz czyha na mnie pod drzwiami, z pałką w ręku, gotowa mnie nią zdzielić za brak szacunku i wychowania. Potem pewnie palnie kazanie i obudzi tatę i Thomasa. Zakaże mi wychodzenia z domu i będę uwięziona pod kloszem. Zmuszona do odwrotu, pewnie powiem Thomasowi pełna łez w oczach, że już nie mogę dalej z nim wychodzić i musi załatwić sobie nową przyjaciółkę ...


Zagryzłam wargi. Nie ma mowy! Thomas i Dylan to moi chłopcy! Moi! Nie oddam nikomu! Dobrze radzę, niech nikt nie pcha się z łapami do moich panów, bo uduszę!


Przestałam wydzierać się na niewidzialne i nieistniejące dziewczyny, które widziałam oczami wyobraźni. Przełknęłam ślinę. Wielka gula zatrzymała się w samym środku gardła i za cholerę nie chciała pójść dalej. Pchnęłam bramkę. Lekko zaskrzypiała, na co zbeształam ją w myślach. Weszłam po schodach i na oślep zaczęłam wymacywać dziurkę od klucza. Telefon został w domu, więc nie miałam co liczyć na pomoc światła ekranu. Przysunęłam klucz i na chama starałam się wsadzić go do tej dziury, ale dwa razy o mało go nie złamałam. Nakazałam sobie spokój. Ostatni raz spróbowałam otworzyć drzwi, tym razem w pełni opanowana.



Udało się! Weszłam do środka, bez żadnego światła. Ciemność pochłaniała wszystko jak gigantyczna dziura ozonowa. Postąpiłam krok naprzód. Nie usłyszałam, nie wymacałam ani nie poczułam niczego złego, dlatego szybko skierowałam się na górę. Akurat, żeby dojść do mojego pokoju, nie potrzebowałam światła, bo pamiętałam każdy centymetr. Bezszelestnie, niczym myszka, na paluszkach, by nikogo nie zbudzić. Wcale nie postępuję niewłaściwie! Ja tylko dbam o to, by nikomu nie stała się krzywda. I rodzice na tym skorzystają i ja! Oni moją spać, a ja uniknę kary! U szczytu skierowałam swoje kroki do drzwi na samym końcu korytarza.



Moc uderzenia niemal wyrzuciła mnie w kosmos, gdy poczułam tępy ból w czaszce. Nie byłam zdolna, by cokolwiek powiedzieć. Nie wiedziałam nic, za to byłam pewna, że nieźle się rąbnęłam. Byłam oniemiała. A co jeśli wpadłam na tatę?! Czułam, że na kimś leżę, a ten ktoś oplata mnie w pasie i raczej ma zgrabne ręce. O Boże! A jeśli to mama?! Usłyszałam tylko czyiś syk. Wyplątałam się ostatkami sił i skierowałam się w stronę włącznika światła. Pstryknęłam i nagle zapanowała światłość. Mimo tego, że teraz wszystko powinnam widzieć, to kolejny upadek był nieunikniony. Zanim zdążyłam spojrzeć w dół, by sprawdzić, z kim się macałam, potknęłam się i upadłam dokładnie w tym samym miejscu do wcześniej. Kolejne westchnienie. Ja zamknęłam oczy, mając nadzieję, że jeśli to mama lub tata, nie uduszą mnie na korytarzu. Wolałabym gdzieś w pokoju, przy zdjęciu jakiegoś aktora ...


Poczułam jak ktoś lub coś przerzuca ciężar ciała i teraz to ja leżałam na twardej ziemi. Wciąż czułam ręce, teraz jeszcze ciaśniej owinięte wokół mnie. Otworzyłam oko i napotkałam jasne włosy. Najmocniej jak się tylko dało, przeniosłam wzrok na dół, by zobaczyć twarz. Normalnie tylko jedna osoba w całym tym domu ma jasne włosy, ale wtedy nie byłam w stanie skojarzyć faktów. Wredny człek podniósł głowę. Thomas. Wszystko jasne. Patrzyłam na niego na wpół zdziwionym, na wpół wkurzonym wzrokiem.

Love or Destiny? / Thomas Brodie SangsterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz