Następnego dnia wszyscy spotkaliśmy się u Ronniego w ogrodzie. Od dobrych dwóch godzin planowaliśmy to, w jaki sposób pozbyć się Anonymous Racers z naszego miasta i życia. Każdy coś proponował; Alex i Devin notowali wszystko, by w końcu stworzyć ostateczny plan. Przygotowanie czegoś takiego nie było łatwym zadaniem. Musieliśmy brać pod uwagę różne czynniki. Nie wiedzieliśmy czy AR byli lepszymi kierowcami od nas, bo w zasadzie nie mieliśmy z nimi styczności.
Wzięłam kartkę z notatkami Alexa, gdyż poszedł po coś do środka. Pomysły były dobre, ale czegoś brakowało. Musiało to być coś takiego, by nasi przeciwnicy zdecydowali się na walkę z nami.
Odwróciłam się w stronę drzwi, gdyż usłyszałam kilka głosów. Zdziwiłam się, gdy ujrzałam Pete'a i Patricka.
— Też chcemy wziąć w tym udział — uśmiechnął się mój brat, zajmując wolne miejsce przy stole. — Nadal jesteśmy częścią tego świata.— Na pewno pomożemy wam z samochodami — powiedział Patrick — To chyba będzie konieczne, prawda?
— Owszem. Wiadomo, chcemy ich pokonać tym, na czym się znamy — rzucił Kells.
— O tym, co koniecznie trzeba zrobić z autami, pogadamy później — rzekłam. Jedna rzecz nie dawała mi spokoju i musieliśmy się na tym skupić. Tak bardzo o tym myślałam, że ignorowałam wszystkich wokół. Zależało mi na tym, by szybko rozwiązać ten problem. Anonymous Racers stawali się niebezpieczni; najwyższa pora na zemstę.
— Max? — Ronnie potrząsnął mną lekko, przez co wróciłam na Ziemię. Uśmiechnęłam się przepraszająco i postanowiłam, że zacznę temat, o którym myślałam przez ostatnią chwilę.
— Mamy dużo pomysłów na to jak pokonać tę bandę idiotów, ale musimy to jakoś zacząć. Jakieś propozycje? — zapytałam.
— Myślę, że powinniśmy użyć ich własnej broni — odezwał się Andy.
— Co masz na myśli?
— Sprowokujesz ich — zwrócił się do mnie. — Skoro przez ostatnią akcję Scout udowodniła, że do nich należy, zadzwonisz do niej.
— I co to da? — Radke pokręcił głową z politowaniem. Miał za złe Biersackowi to, że się dał omotać i, że nie zauważył niebezpieczeństwa. Brunet przewrócił oczami. Przez Anonymous Racers atmosfera w naszej ekipie zaczęła się trochę psuć.
— Max zaproponuje układ: zrezygnuje z wyścigów, jeżeli przegra — Andy uśmiechnął się. Zrozumiałam, o co mu chodziło.
— A jeżeli wygram, oni dadzą nam spokój — dokończyłam.
— Dokładnie — rzucił Biersack, łapiąc moją dłoń. Musiałam to zrobić, skoro i tak w planie był wyścig. To była najlepsza droga do pokonania ich.
— Daj swój telefon — zarządziłam. Podał mi czarnego iPhone'a. Odszukałam numer do dziewczyny. To, że zadzwonię do niej z komórki Andy'ego zirytuje ją jeszcze bardziej. Zgodzi się, miałam co do tego pewność. — Włączę głośnik. Siedźcie cicho — spojrzałam po wszystkich, którzy zgromadzili się w ogrodzie. Przytaknęli skinieniem głowy. Wzięłam głęboki oddech i wybrałam numer.
— Cześć, kochanie — odezwała się, słodkim do granic możliwości tonem głosu.
— Stul pysk, tępa wywłoko — warknęłam. Po minach większości osób mogłam stwierdzić, że walczyli ze sobą, by nie wybuchnąć śmiechem.
— Max, jak nie miło cię słyszeć — zachichotała. Przewróciłam oczami, miałam szczerze dość tej dziewczyny.
— Mam dla was propozycję nie do odrzucenia. Zmierzymy się w wyścigu. Jeżeli wygram, odejdziecie. Jeżeli przegram, odejdę — rzuciłam.
— Oh, to cudownie! — pisnęła. Wszyscy ze zgromadzonych w ogrodzie mieli okazję posłuchać jej idiotycznego głosu.
— Wspaniale — mruknęłam. — Zrobimy to na wyścigu, który odbędzie się za dokładnie osiem dni.
— Nie mogę się doczekać twojej klęski — zaśmiała się. Jak Andy mógł się z nią przespać? W ogóle, jak on mógł z nią kiedyś żyć?
— Jesteś zbyt pewna siebie, Scout. To cię zgubi. Do zobaczenia — rzekłam i rozłączyłam się. Oddałam Andy'emu iPhone'a. Wszyscy zaczęli się śmiać, włącznie ze mną.
— Biersack, jak ty mogłeś z nią, no wiesz? — zapytał Ronnie, zanosząc się śmiechem. Pete spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. Rzuciłam bezgłośne "później" w jego stronę. Miałam nadzieję, że to nie wyjdzie przy nim na jaw. Zależało mi na Andy'm i na tym, by był w dobrych relacjach z moim bratem.
— Nie wracajmy do tego — mruknął szorstko. Śmiechy całego towarzystwa ucichły i zapanowała między nami niezręczna cisza.— My się będziemy już zbierać — odezwał się Pete. Skinął głową na mnie, prawie niezauważalnie. Uśmiechnęłam się krzywo i wstałam z miejsca. — Musimy zająć się waszymi samochodami. Ustalcie między sobą kto przyjeżdża po południu, musimy zacząć działać.
— Cześć wszystkim — powiedziałam. Pierwsza ruszyłam w stronę wyjścia. Wiedziałam, że gdy tylko znajdziemy się w samochodzie, brat zasypie mnie milionem pytań, które będą dotyczyć Andy'ego. Przez mój wcześniejszy związek z Ronnie'm, Pete podchodził bardzo sceptycznie do każdego mojego faceta.
Zatrzymałam się przed Mitsubishi brata i poczekałam chwilę, aż przyjdzie razem z Patrickiem. Otworzył samochód, więc zajęłam miejsce na tylnej kanapie. Z tego miejsca będzie mi łatwiej naciągać prawdę. Zapięłam pas. Brunet uruchomił silnik i po chwili byliśmy już w drodze do warsztatu. Obiecałam, że pomogę dzisiaj w sklepie, gdyż ostatnio coraz rzadziej tam byłam.
— O co chodzi ze Scout i Biersackiem? — zapytał Pete po chwili. Zaklnęłam w myślach.— Kiedyś byli razem — mruknęłam, błądząc wzrokiem po oparciu przednich foteli.
— Skąd wiedziałaś, że się znają? — zadał kolejne pytanie. Na szczęście nie schodził na tematy, o których nie chciałam mówić.
— Ona jest taka głupia, że sama mi się tym pochwaliła — zaśmiałam się, ale nieco nerwowo. Miałam nadzieję, że nie zapyta się mnie o nic innego.
— Jak się domyśliliście, że ona jest w Anonymous Racers? — zapytał Patrick.
— Widziałam jej samochód, rejestracja była dla mnie oczywista. Nie kryła się z tym podczas rozmowy ze mną — mruknęłam. Oni nie mieli pojęcia o tym, co Scout zrobiła ostatnio. Wolałam ich nie martwić; wtedy moglibyśmy mieć jeszcze więcej kłopotów. Byłam niemalże stuprocentowo pewna, że chcieliby zawiadomić policję o czymś takim. Interwencja LAPD wszystko by utrudniła i na pewno rozzłościłaby Anonymous Racers, a tego chciałam uniknąć. Wystarczyło to, że zaczniemy wcielać nasz plan w życie.— Dlaczego tak strasznie jej nie znosisz?
— Zasłużyła sobie — uśmiechnęłam się. Nie musieli wiedzieć, że chodziło o zdradę. Wystarczył fakt, że była w AR. Poza tym już przy pierwszym spotkaniu mnie zdenerwowała. Nie wywarła na mnie zbyt dobrego wrażenia. Każdy jej występek tylko utwierdzał mnie w przekonaniu, że dobrze ją oceniłam za pierwszym razem.
________
Jak wrażenia? Przepraszam za długość, ale ostatnim rozdziałem wam to wynagrodzę.
Poza tym po zakończeniu sequelu planuję niespodziankę związaną z bohaterami tej historii [Bambi, ty wiesz]. Plan zajęć na uczelni jest taki piękny, że spokojnie będę mieć czas na naukę i pisanie fików (no bo przecież nie na spotkania z ludźmi, pls)
Pozdrawiam i do następnego! :)
CZYTASZ
Unstoppable × biersack [invincible sequel] ✓
FanfictionJestem przywódczynią tłumu, a moja gra jest naprawdę sprytna. Jestem nie do zatrzymania. DizzyxHurricane © 2015