Rozdzial 1 Rozalia

503 13 0
                                    

-Rozalia! Wstawaj, masz pol godziny aby uszykowac sie do szkoły! - po tych słowach mamy wstaje z łóżka w 5 sekund i biegne do łazienki by uszykowac sie do szkoły, w czasie mycia zębów staram sie szybko ubrać i ogarnąć włosy co udało mi sie zrobic, szybko maluje brwi i rzęsy i biegne do pokoju by zabrać plecak, popsikac sie ulubionymi perfumami i nałożyć na reke zegarek, kiedy na niego spojrzałam okazało sie ze mam jeszcze godzine... Czyli jak zwykle mama lubi dodawać sobie pare godzin.. Ide do niej zdenerwowana.
-Cześć Rozi - wita mnie z ciepłym uśmiechem na twarzy.
-Dlaczego mnie oklamales? Jeszcze bym mogła spac.. - mowie oburzona.
-Bo nie chciałam żebyś sie spóźniła - chichocze pod nosem.
-Mamo mam jeszcze godzine, a ty zrywasz mnie z łóżka krzycząc ze mam pol godziny, to nie jest śmieszne -krzyżuje ręce na piersiach i oczekuje od niej przeprosin.
-No juz dobrze, przynajmniej masz czas zeby jeszcze ze mna posiedziec i zjeść wspólnie śniadanie!
Moze i mama ma racje, nie pamietam kiedy razem siedziałyśmy przy jednym stole, a kiedy rano wstaje do szkoły zawsze biegam jak poparzona zeby zdążyć na autobus bo faktycznie wstaje pol godziny przed jego przyjazdem. Troche brakuje mi wspólnych obiadow i wspólnego czasu, kiedy przychodzę ze szkoły mama jest juz w pracy, tato z nami nie mieszka poniewaz rozwiedli sie kiedy miałam 10 lat, mam brata który ma 28 lat i mieszka z żona w Londynie, wiec rzadko sie widzimy.
Po zjedzeniu śniadania żegnam sie z mama i udaje sie na przystanek, nie musze długo czekać bo po paru minutach podjeżdża moj autobus. Do szkoły mam jakies 5km wiec nie musze długo siedziec w tym autobusie zapełnionym dorosłymi ludźmi i dziećmi ktore ciagle płaczą bo nie chca isc do przedszkola.. Na moje nieszczęście kiedy tylko wyszłam z autobusu przetrącił mnie ścigający sie z kumplem do automatu z napojami bardzo przystojny, wysoki, umięśniony brunet o oczach w kolorze oceanu z małym czarnym kolczykiem w lewym uchu.
-O w morde, bardzo przepraszam - mowi nieznajomy podnaszac mnie z ziemi.
-Ślepy jesteś?! - odpowiadam ze zdenerwowaniem, kiedy mnie podnosi odczuwam bardzo mocny ból w lewej nodze co chłopak zauważa od razu.
-Cos sie stało? Boli Cie ta noga? - pyta przerażony.
-Puść mnie, dam sobie rade. - mowie nieprzyjemnym głosem. Dostosował sie do mojego polecenia jednak kiedy mnie puścił zdążyłam złapać sie tylko kosza by nie upaść na chodnik i zaczęły lecieć mi łzy z bólu.
-Natychmiast jedziemy do szpitala - bierze mnie na ręce, moj plecak zarzuca na swoje ramie i prowadzi do swojego auta.

Moja na zawsze. // Zac EfronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz