Peyton Cor

1.9K 148 12
                                    

Peyton Cor, zapracowana 35-latka, matka Evy i Charlie, żona Marca. Niepozorna sąsiadka, zawsze służąca pomocą innym. Na jej twarzy gościł uśmiech. Z czasem zaszufladkowała się w pracy i alkoholu. Wracając, do domu nie rozmawiała z nikim, trzaskała drzwiami od sypialni i zatapiała się w rozmyślaniach. Każdy dzień był taki sam, cykliczny: praca, dom, alkohol. 

Nikt nie spodziewał się, co w krótkiej przyszłości się stanie.

Marc był młodym, silnym mężem. Prosperował firmą średniej wielkości, ale zarobki małe nie były. Pochodził z bogatej rodziny, ojciec- Leo był żołnierzem i w dzieciństwie Marc poznał kilka tajników walki, broni i samoobrony. Nawet w swoim gabinecie, w tajemniczej szufladce, trzymał Glocka 18, ważącego zaledwie 624g. 

Tego dnia, 22 kwietnia, 1998 roku, Peyton miała wolne, więc z barku wyciągnęła najmocniejszą butelkę brandy, nalała do dużej szklanki i udała się do gabinetu męża. W jakim celu?- tego nigdy nie wyjaśniono. Usiadła w obszernym, czarnym fotelu i zapatrzyła się w włączony ekran komputera. Szybkim ruchem myszki otworzyła plik o nazwie ZAROBKI I WYDATKI, ukryty pomiędzy innymi dokumentami. Przejrzała i uświadomiła sobie o posiadaniu dużego majątku Marca. Pod wpływem alkoholu myślała tylko o dobrych stronach swojego podstępu. Dopiła resztkę brandy i poszła po potrzebne składniki.

Marc wrócił z pracy około godziny 16, chciał spędzić trochę czasu z rodziną, więc przygotował specjalny lunch dla wszystkich. Mężczyznę prześladowało złe przeczucie, widział, że Peyton dziwnie się zachowuje, nie może się skupić na rozmowie, a jej oczy były rozbiegane. Gdy napój w szklankach się skończył żona zaproponowała, że doleje. Udała się do kuchni, a rodzina odetchnęła, widać że również zauważyli dziwne zachowanie kobiety.

Po kolacji siostry i matka poszły się położyć, a Marc udał się do swojego gabinetu, aby rozwiązać problem pewnego klienta. Siedział do późnego wieczora, gdy poczuł duszności. Otworzył okno, ale było coraz goręcej. Czuł suchość w gardle, mimo że wypił kilka szklanek wody. Nagle poczuł skurcz w obu nogach, upadł na drewnianą podłogę. Coraz trudniej oddychał, gdy nagle do gabinetu weszła zadowolona Peyton, nawet na widok cierpiącego męża nie zmieniła swojej postawy. Podeszła do Marca i wyszeptała do ucha, że od teraz będzie żyła po swojemu. Mimo że mężczyzna był postawny złapała go pod pachy i zaniosła do zimnej piwnicy. Wił się z bólu, w brzuchu go skręcał, nie miał siły wyrwać się z ścisku kobiety, więc ciągnął się po ziemi. W piwnicy czekało na niego piekło. Gdy pytał się o co jej chodzi, ona parszywie uśmiechała się, bił od niej odór mocnego alkoholu. Przestraszył się, bo ludzie pijani są w stanie zrobić wszystko.

Tymczasem pani Cor położyła mężczyznę na ziemi, nałożyła na szyję sznur, ręce i nogi przywiązała. I tak nie ruszyłby się, bo nie czuł kończyn dolnych. Kobieta podłożyła mężowi papier o spadku majątku. Groziła, że gdy nie podpisze rozprawi się z nim szybciej. Mężczyzna wiedział, że ona jest pijana, więc spokojnie tłumaczył jej żeby przełożyć tę rozmowę na jutrzejszy dzień. Kobieta nalegała, on nie zgadzał się. W jej oczach widać było złość i rozdrażnienie. Bomba wybuchła. Peyton złapała męża za bluzkę podciągnęła do ściany, sznur na szyi zacieśniał się, Marc ledwo oddychał. Kobieta wyciągnęła taśmę i nóż. Taśmą przykleiła mężczyźnie usta, a nóż wbiła w dłoń. Krew leciała strumieniami, ona na dodatek przekręcała narzędzie, przy czym masakrowała ranę. Mężczyzna nie mógł krzyczeć, miał zaklejone usta. To był koszmar, ale dalej był przeciwny podpisaniu, z natury był człowiekiem nieustępliwym. Peyton zdenerwowała się jeszcze bardziej więc z szuflady wyciągnęła inne narzędzie zbrodni, teraz dość tępe. Podeszła do męża i podsunęła ponownie kartkę, odmówił, wnet kobieta przejechała po jego gładkim policzku tym tępym narzędziem. Z jego oczu wypłynęła łza. Ból był okropny. W końcu zgodził się na podpisanie dokumentu, Peyton ucieszona przestała go męczyć i pozwoliła na spokojne podpisanie. Uśmiechnęła się, gdy skończył. Na prośbę o wypuszczenie, kobieta znowu wpadła w szał i pociągnęła z sznurek, który był zawiązany na jego szyi, jeszcze patrzała na jego ostatnią łzę bólu. Próbował się wydostać ze szponów śmierci, ale tajemniczy koktajl Peyton ciągle odbierał mu siły. Ona mało świadoma zabójstwa wyszła z piwnicy i zostawiła powieszonego trupa. 


Mijały kolejne dni, spokój zaburzyło wejście jednej z córek do piwnicy. Peyton nie było, więc Eva szybko zadzwoniła na policję, z wiadomością, że jej ojciec powiesił się. Dziewczyna nie mogła opanować płaczu, strachu i obrzydzenia trupem, był blady, oczy szeroko otwarte, smród niemiłosierny. Po jakimś czasie przyjechała policja, zabrała wisielca i próbowała ustalić przyczyny samobójstwa. Długie dochodzenie w końcu padło na przesłuchiwanie rodziny. Siostry nie mogły uwierzyć to co się stało, a matka na rozmowę z policją przyszła opanowana, też z płaczem. Próbowała odgonić od siebie czarne chmury, ale śledczy znaleźli mało profesjonalnie ukryte narzędzia zbrodni, na których były ślady odcisków palców Peyton. W dodatku w laboratorium wykryto obecność trutki na szczury i trudno dostępnych leków na niezdolność do ruchu kończyn dolnych, które opakowanie kobieta miała w torebce. 

Wszystkie elementy złożyły się w jedność. Na rozprawie sądowej prawnik Peyton ciężko kłócił się o jej niewinność, ale ona niczemu nie zaprzeczała. Gdy sąd wydał postanowienie, kobieta tylko zaśmiała się. Sędzia winił ją za zabójstwo 1 stopnia, ze szczególnym okrucieństwem i zacieraniem śladów. Trafiła do więzienia na 25 lat. 


°Dlaczego zabijali?°Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz