Pastelowe piękno

14.1K 350 49
                                    

Kiedy mogłam już wyjść ze szpitala przyjechał po mnie Fabian. Pocałował mnie w policzek i wręczył do rąk torbę z ubraniami. Zaprowadził mnie do łazienki, gdyż przez moje plecy nie mogłam się jeszcze normalnie poruszać. Weszłam do środka, a szatyn chciał wejść za mną, jednak ja go powstrzymałam. Został więc za drzwiami, a ja je zamknęłam. Położyłam torbę na umywalce i otworzyłam. Jak zawsze była to sukienka. Ale zaraz... to była ta sama, którą miałam na sobie przy wyjściu ze szpitala ostatnim razem. Dotknęłam jej jedwabnego materiału. Zaczęłam się przebierać, jednak nie byłam w stanie jej zapiąć. Wzięłam dwa głębokie wdechy i wychyliłam głowę zza drzwi.

- Czy mógłbyś mi pomóc? - poprosiłam Fabiana.

On kiwnął głową i wszedł do środka. Odwróciłam się do niego tyłem i zgarnęłam włosy z pleców by mógł zapiąć zamek sukienki. Delikatnie zasunął go, po czym stanęłam do niego przodem. Zaczęłam wpatrywać się w jego niebieskie oczy, kiedy on układał moje ciemne kosmyki na swoje miejsce. Przez przypadek, lekko musnął dłonią o mój policzek. Przeszedł mnie miły dreszcz. Wpatrywaliśmy się w siebie przez dłuższą chwilę. Nawet nie zauważyłam, kiedy znalazłam się parę centymetrów od jego twarzy. Dotknęliśmy się czołami, a nasze nosy zaczęły pocierać się o siebie. Przymknęłam oczy. Poczułam nagłą falę podniecenia. To było coś niezwykłego. Czułam przysłowiowe motylki w brzuchu. I wtedy mnie pocałował, tak delikatnie jakby bał się, że jeżeli zrobi to mocniej zniknę. Ugięły się pode mną kolana. Czułam ulgę i przyjemność, radość i podniecenie. Dotknął moich ramion, po czym zaczął zjeżdżać rękoma w dół. Złączył ze sobą nasze dłonie. Taki malutki gest a może znaczyć tak wiele.

On się zmienił. Ja to czułam całą sobą.

Ubrałam się do końca i wyszliśmy ze szpitala, trzymając się za rękę. Gdy wyszliśmy z budynku, oplotłam moje ręce wokół ramienia Fabiana, bo zrobiło mi się nagle chłodno. Chłopak okrył mnie swoją kurtką. Chciałam coś sprawdzić, ale nie mogłam zrobić tego tak po prostu. Musiał sam mi to powiedzieć.

Weszliśmy do jego samochodu. Jechaliśmy dość długo, a ja zrobiłam się strasznie zmęczona, więc mimowolnie zasnęłam. Gdy się obudziłam byłam oparta o ramię Fabiana, który obejmował mnie jedną ręką. Wtuliłam się w niego, czując ciepło bijące od niego.

- Obudziłaś się - stwierdził ten fakt szatyn.

- Mhym... - mruknęłam zaspana.

- Chciałabyś dłużej pospać? - zapytał, a ja poczułam jak jego usta wyginają się w uśmiechu.

- Mhym... - powtórzyłam czynność.

- Wyśpisz się w domu, a teraz przyjechaliśmy na zakupy - oznajmił, a ja spojrzałam się krzywo na niego.

- Myślałam, że to był żart - odwróciłam się do niego.

- Mówiłem poważnie. A teraz wychodzimy - oznajmił i wyciągnął mnie wręcz z samochodu.

Złapał mnie za rękę i zaczęliśmy chodzić po ogromnym centrum handlowym. Tam było z trzysta sklepów, a może i więcej. To był jakiś obłęd. Czułam się jak w jakiejś bajce. To było dziwne, ale bardzo mi się podobało. Wybrałam sobie parę ciuchów i par butów, ale Fabian wciąż namawiał mnie na nowe stroje. Byliśmy w chyba każdym sklepie i w każdym coś mi kupił. Najbardziej spodobała mi się pastelowo żółta sukienka w różowo-zielone kwiaty.

Bardzo mnie zmęczyło to przymierzanie. Biedny Adrian, który musiał nosić wszystkie te torby. Na szczęście szofer szatyna świetnie sobie poradził. W tym centrum były też różne restauracje i inne stoiska z jedzeniem. Pierwszy raz jadłam fast-food'a. To było obłędne! Szybko i smacznie. Szkoda, że w domu tak się nie można przygotować posiłku.

Uległa niewolnicaWhere stories live. Discover now