Wszystko i jeszcze więcej

9.4K 331 38
                                    

Spojrzałam w dół. Ruchliwa ulica pełna samochodów i przechodniów. Miałam nadzieję, że nie wyrządzę nikomu krzywdy. Jeden wdech, drugi wdech. Musiałam to zrobić. Nie miałam wyboru. Po moich policzkach niespodziewanie pociekły łzy. Chyba, że już wcześniej słone krople spływały po mojej twarzy, tyle że tego nie zauważyłam. Musiałam to zakończyć. Nie było innej drogi dla mnie. Zamknęłam oczy. Lepiej nie patrzeć jak wszystko się kończy. Wystarczy tylko jeden krok.

Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Ktoś biegł. Drzwi się otworzyły, ale nie zwracałam na to uwagi. Zakończę to zanim do mnie podejdzie. Wysunęłam stopę do przodu. To ten moment. To ta chwila, kiedy wszystko co znamy się kończy, a rozpoczyna nieznane. Ciekawe czy po śmierci jest życie.

Dlaczego nie czułam wiatru? Dlaczego nie słyszałam ulicy? Dlaczego obejmowały mnie czyjeś ramiona? Odwróciłam się twarzą w stronę osoby, która mnie trzymała, choć i tak bez problemu rozpoznałabym te ramiona. Fabian przytulał mnie do siebie, płacząc. Nie. To nie mógł być on. On nie wiedział, co to smutek, ból. Próbowałam jakoś uwolnić się z jego uścisku, ale nie mogłam. Był za silny. Może uścisk nie był bolesny, był delikatny, ale na tyle mocny, by mnie kurczowo trzymać przy sobie.

- Rose - wypłakał.

Sama też płakałam. Nie wiedziałam czy to z nadmiaru emocji przed samobójstwem, czy też może dlatego, że szatyn tu był, ale ja nie mogłam tu być. Już nie.

Chciałam odepchnąć błękitnookiego, by mnie już więcej nie dotykał brudnymi łapskami. Szarpałam się i wyrywałam, ale on tylko usiadł ze mną na podłodze. Nie potrafiłam wyrwać się z jego uścisku.

- Dlaczego? - wyszeptał. - Dlaczego chciałaś to zrobić?

- By już nigdy więcej nie być szmatą. Puść mnie! - Wyrywałam się. On tylko jęknął z bólem i mnie puścił, więc szybko wybiegłam z tego piekielnego pokoju. Pobiegłam do salonu, gdzie siedziała Grace. Zaczęłam szlochać w jej ramię. Musiałam od niego odejść i teraz był na to najlepszy moment.

- Grace? Czy mogę zatrzymać się u ciebie na jakiś czas? Nie chcę mieszkać tu dłużej. Odejdę jak tylko znajdę pracę i mieszkanie. Proszę, nie każ mi tutaj zostawać - łkałam.

- Tak Rose. Zatrzymaj się u mnie jak długo tylko zechcesz. Musimy zadbać o twojego dzidziusia - oznajmiła, a ja skrzywiłam się na samą myśl o dziecku.

- Nie wiem, czy chcę. Nie wiem czy dam radę, żyjąc w świadomości, że to JEGO dziecko - westchnęłam, załamana.

- Nie martw się. Pomogę ci. Już więcej nie pozwolę, by ten idiota chociaż na ciebie spojrzał.

Podziękowałam jej skinieniem głowy. To straszne, że jej bratem jest taki potwór. Skoro ktoś taki go wychował. Na prawdę dziękowałam Bogu, że chociaż jedna osoba w tej rodzinie jest normalna.

Wraz z Grace udałyśmy się do mojego pokoju po moje ubrania. Zabrałam parę ciuchów, bo za niedługo i tak będę miała pięć rozmiarów więcej. Nagle do pomieszczenia wszedł szatyn. Blondynka zasłoniła mnie swoim ciałem, by nie mógł mnie zobaczyć, ani dotknąć.

- Grace, proszę. Pozwól mi z nią porozmawiać - błagał swoją siostrę.

- Nie dotkniesz jej - wysyczała przez zęby. - Nie pozwolę ci jej już skrzywdzić. Za długo stałam i się patrzyłam. Teraz już koniec.

- Obiecuję, że jej nie dotknę.

- Grace... - Dotknęłam jej ramienia. - Zostaw nas samych.

- Ale...

- Już mu nie pozwolę siebie dotknąć - oznajmiłam twardo. Fabian miał wymalowany na twarzy ból, ale nie przejmowałam się tym. Zasłużył sobie na to, a nawet i na więcej bólu. Mógł pomyśleć wcześniej zanim mnie torturował! - Czego chcesz? - warknęłam, kiedy Grace wyszła z pokoju.

Uległa niewolnicaWhere stories live. Discover now