Wspomnienia, krew i ratunek

20K 408 66
                                    

Obudziłam się, a przez grube rolety w piekielnym pokoju docierało mało światła. Wczoraj kiedy myślałam o tym wszystkim, co się działo przez tamte dwa dni, nie wiem kiedy zasnęłam. Nadal miałam na sobie letnią sukienkę od Fabiana, jednak na stole nie było już brudnego talerza. Znajdowała się tam miska i kubek z parującym napojem. Niepewnie podeszłam do drewnianego mebla. Jak widać, na śniadanie dostałam kaszkę manną z jakimś czerwonym sokiem i kawę. Wzięłam filiżankę do ręki i upiłam łyk, jednak pożałowałam tego. Pierwszy raz ją piłam i wydawała mi się okropnie gorzka. Odstawiłam naczynie na bok i zabrałam się za jedzenie kaszki. Była przepyszna, w porównaniu z kawą, bo była słodka. Sok był malinowy i taki smaczny, że kiedy skończyłam, niemalże wylizywałam resztki. Odłożyłam miskę na stół i postanowiłam odsłonić rolety w piekielnym pokoju. Z trudem otworzyłam żaluzję, a światło dnia zaczęło razić mnie w oczy. Nigdy nie widziałam tego pomieszczenia w takich barwach. Zawsze był ciemny, a teraz taki jasny i wydawał mi się dziwnie kolorowy. Metalowe kraty wkomponowywały się w czerwone ściany i brunatno-brązowe meble. Na wieszakach różnokolorowe pejcze i baty wisiały w nieładzie, a z niektórych szuflad wystawały kable od elektrycznych penisów i innych dziwnych rzeczy.

Poszłam do łazienki się przemyć. Znalazłam w jakiejś szafce żel pod prysznic, szampon i mydło. Było to dziwne, tak samo jak czyste ręczniki na wieszaku i kolejna sukienka. Czyżby Fabian coś zrozumiał? Czy on się zmieniał?

Umyłam się zastanawiając się nad tym, po czym założyłam przygotowany dla mnie strój. Błękitna sukienka nie do końca pasowała do mojej karnacji, jednak cieszyłam się, że mam cokolwiek. Wczorajszy ubranie przemyłam wodą i powiesiłam na kabinie prysznicowej, by wysechł. Kto wiedział kiedy dostałabym nowe ciuchy?

Wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku. Nie miałam co robić, a jedyne co mogłam to albo masturbować się wibratorem, albo pieprzyć sztucznym penisem. Nie miałam ochoty ani na to, ani na to. Stanęłam przed oknem i spojrzałam się w dół. Miasto z tej perspektywy wyglądało pęknie. Wysokie wieżowce górowały nad mniejszymi budynkami, a nowoczesna szklana architektura umywała się do średniowiecznej. Z daleka widać było park i mały staw na środku niego. Widziałam ludzi, którzy wyglądali jak mrówki, spieszące się do pracy, czy na zakupy. Ile bym dała by być kimś takim.

Nagle ktoś przekręcił klucz w zamku, a przez drzwi przeszedł Pan. Szybko podbiegł do mnie, odsunął od okna i zasłonił je roletą. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Przecież nie zdołałabym przez nie wyskoczyć i nie sądziłam, że któryś z tych ludzi na dole mógł zauważyć co tu się dzieję.

- Dlaczego odsłoniłaś okno? - zapytał się groźnie.

- Chciałam wpuścić trochę światła do środka. Czemu ci to tak przeszkadza? - zdziwiłam się.

Na policzku poczułam czyjąś dłoń, a później ból.

- Nie jesteśmy na "ty" - warknął szatyn.

- Przepraszam... - Fabian się zamachnął - Panie.

- Grzeczna sunia - pochwalił mnie jak psa. - Dzisiaj będziesz mieć gościa.

- Kogo, Panie? - zapytałam się ciekawa, kto mógłby mnie odwiedzić.

- Mówiłem ci, że będę zapraszał kolegów i koleżanki. Przypomnij sobie, bo chyba coś nie tak z twoją pamięcią - szydził. - Dzisiaj pobawię się tobą w towarzystwie, kochanie.

Kochanie?! Co to miało znaczyć?!

- Dobrze, Panie - schyliłam głowę.

- Nie smuć się, będzie fajnie - oznajmił, łapiąc mnie za brodę swymi łapskami. - A teraz zrobisz mi loda, bo czuje się spięty - dodał i usiadł na łóżku, ściągając spodnie i bokserki.

Uległa niewolnicaWhere stories live. Discover now