Dzień dzisiejszy

34.7K 521 32
                                    

Leżałam właśnie na leżance u mojego psychiatry - Nicolasa. On i Grace jako jedyni wiedzieli o tym co się działo pomiędzy mną, a Fabianem - moim Panem. Z Grace rozmawiałam rzadko, zazwyczaj gdy mój Pan zrobił mi wielką krzywdę, a szczególnie gdy mnie zranił w sposób fizyczny. Blondynka zajmowała się mną i leczyła moje rany, które on tworzył. Czasami też widywałam ją u Nicolasa. Prosiłam ją by przychodziła, by czuć, że są jeszcze osoby (ona i mój psychiatra), które chciały mi pomóc, wysłuchać, a najważniejsze wspierać.

Przez rok uczęszczałam już na sesje do bruneta i przez ten czas zdążyliśmy się już dobrze poznać i zaprzyjaźnić. Inaczej niż blondynka, która w tym roku ukończyła już trzydziestkę, był starszy ode mnie tylko o dwa lata, co umacniało naszą więź towarzyską. Był naprawdę miły i potrafił mnie słuchać jak nikt inny, mimo że tylko on i Grace mnie słuchali, nie licząc Pana, który uwielbiał słuchać moich krzyków i jęków bólu.

Pierwsza wizyta z Nicolasem odbyła się następnego dnia po moich najgorszych urodzinach, gdy zniknął Fabian, a pojawił się Pan. Grace to wszystko zorganizowała i dziękowałam jej z całego serca za jej pomoc.

Tego dnia, mimo iż byłam spięta, poczułam się bezpiecznie ze świadomością, że w pobliżu nie ma Pana. I dzięki nastawieniu Nicolasa, co do mnie, każdego dnia otwierałam się mu coraz bardziej. Tak się zaczęła nasza przyjaźń i wydawało mi się, że gdyby nie ona nie przetrwałabym długo tego bólu i strachu jaki panował w "domu", jeżeli tamto miejsce mogłam nazwać domem.

Nasze wizyty odbywały się codziennie, gdy Pan był w pracy, bo zawsze wiedziałam, kiedy on wróci, tak jak i teraz.

Dzisiaj Nicolas, jak zawsze, siedział na skórzanym brązowym fotelu i patrzył się na mnie z lubością, współczuciem i żalem. Wiem, co on czuł, tak jak on znał moje uczucia w stosunku, co do tej sytuacji. Mimo jego młodego wieku, on wie jak mi pomóc, co mi powiedzieć lub co zrobić, bym poczuła się lepiej. Przy nim mogłam się wyżyć, wypłakać, wyżalić lub krzyczeć głośno ile miałam sił w płucach, by tylko odbyć tę sesję na spokojnie.

Dzisiejszy dzień był inny niż wszystkie. Dzisiaj nie krzyczałam, nie płakałam, nie żaliłam się, ani nie darłam kartek jak zwyczajowo robiłam. Dzisiaj leżałam spokojnie na leżance i jedyne, co przychodziło mi do głowy ,to były tysiące przekleństw w różnych językach. Łączyłam nawet kilka ze sobą i wychodziły mi dziwne słowa, jak "kuchuskupata", czyli "kurewski chujowy skurwiel psychopata". Nie miałam pojęcia, skąd u mnie taka zmiana, ale czułam, że to dobrze się nie skończy.

Brunet przyglądał mi się z zainteresowaniem. Zawsze to robił, ale tym razem robił to z dziwnym baskiem w oku. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam. Uśmiechał się do mnie, tak jak zazwyczaj, ale teraz wyglądało to tak, jakby coś przede mną ukrywał.

- Powiedz mi, co się wczoraj stało, bo mimo tego, że wiem, iż coś ci zrobił, to znowu widzę kolejne siniaki na twoich rękach - zaczął rozmowę Nicolas.

- A co miało się stać? Nic nadzwyczajnego. Przez rok zdążyłam się przyzwyczaić do bólu jaki on mi sprawia. Każdego dnia wyciąga to nowe zabawki lub podkręca stare. Mam już dość! Chciałabym uciec od niego, ale nie będę miała gdzie mieszkać i co jeść. Nie mogę - odpowiedziałam mu jak zawsze. Codziennie ta sama śpiewka.

- A nie stało się przypadkiem coś nowego, innego niż zwykle? - zapytał mnie brunet.

Zastanawiałam się chwilę nad odpowiedzią. Niby nic nowego nie mogło się stać w ciągu dwudziestu czterech godzin, a jednak się zastanawiałam. Rano zrobiłam śniadanie, później byłam u Nicolasa, wróciłam do wieżowca, Pan wrócił do domu, a ja czekałam w piekielnym pokoju, on zrobił to co zawsze, zrobiłam obiad, umyłam się w pokoju, zrobiłam kolację i poszłam spać. Dzień, jak co dzień, a jednak czymś się różnił. Miałam sen. Nie był on zwykłym snem, że w końcu jestem wolna i mam normalne życie. Nie. Był dziwny i nie sądziłam, że coś takiego może mi się śnić.

Uległa niewolnicaWhere stories live. Discover now