Obiecane i jest!
Całą książka będzie pisana w trzeciej osobie. Poprosiłabym o opinię na temat 1 rozdziału. Wyprzedzając pytania, następny rozdział między 12:00 i 14:00 w następny piątek lub czwartek.
Zapraszam 😊
________________________Jasne pomieszczenie, biała pościel, przeszklone drzwi i wchodzący co jakiś czas do sali młody mężczyzna w zielonym fartuchu, zaniepokojony tym, co widzi przed sobą, na karcie pacjenta i na łóżku.
Urządzenie rejestruje miarowe bicie serca kobiety leżącej tam przez ostatnie dwa tygodnie. Zaintubowana i wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną po operacji płuc, leży pod stałą opieką chirurga i anestezjologa.
Wygląda na około dwadzieścia pięć lat, choć znaleziono ją bez żadnych dokumentów, czy poszlak, które mogłyby pomóc ustalić kim jest, skąd pochodzi i co właściwie się stało. Sam młody lekarz znalazł kobietę leżącą na poboczu drogi stanowej. Znajdowała się w stanie hipotermii, podejrzewał, że uległa cieżkiemu wypadkowi, którego przebieg i przyczyny nie są znane nawet po dwóch tygodniach. Na miejscu nie było żadnego pojazdu, którym mogła się rozbić, nie miała przy sobie torebki, a jej kieszenie były całkiem puste.
Najbardziej prawdopodobne wydawało mu się, że została okradziona, bo prawdopodobnie nie wyszła bez niczego z domu, żeby przejść się do sąsiedniego stanu po czym ktoś potrącił ją i opuścił miejsce zdarzenia.
Travis Clark nigdy wcześniej nie spotkał się z takim przypadkiem. Nie miał nawet okazji mieć pacjenta, który cudem wywinął się od śmierci. Jeszcze niedawno był tylko stażystą, dopiero rok temu stał się prawdziwym chirurgiem. Choć wcześniej przeprowadzał już ciężkie operacje, ta kobieta była najtrudniejszym przypadkiem w jego krótkiej karierze. Czuł większą odpowiedzialność niż zwykle, dlatego w każdej wolnej chwili sprawdzał jak się miewa pacjentka. W końcu to on ją uratował, nie mógł teraz jej zostawić.
Wciąż konsultował się z anestezjologiem, by rozważyć termin wybudzenia kobiety ze śpiączki. Jej rany po wypadku goiły się dość szybko, a organizm zaczynał funkcjonować normalnie.
Wkrótce lekarze spróbowali rozintubować pacjentkę, przy czym okazało się, że jej płuca są już zdolne do samodzielnego oddychania. Stało się to prawie miesiąc po wypadku, jednak śledztwo bez świadków niewiele dało i nikt nadal nie wiedział kim jest kobieta.Clark kilka razy przyłapywał się na siedzeniu w sali na oddziale intensywnej terapii po godzinach, zaniedbując domowe obowiązki. Nie mógł pojąć całej tej sytuacji i tego, jak bardzo przejął się zdrowiem pacjentki.
Gdyby ktoś jej szukał, policja przekazałaby szpitalowi jakąś informację, jednak okazało się, że nikt nie szuka wysokiej szatynki z wytatuowanym motylem na lewym ramieniu. Nikt nie opisał zaginionej osoby w ten sposób. Policja i lekarze nadal byli w kropce.Travis za każdym razem, gdy wchodził do sali, myślał o tym, co powiedzą kobiecie, kiedy się obudzi. To ona jest jedynym świadkiem zdarzenia, o ile będzie je pamiętać. Ważne, by pamiętała chociaż jak się nazywa.
Tego dnia, kiedy anestezjolog Mark Smith postanowił podać pacjentce ostatnią dawkę leku na podtrzymanie śpiączki, Travis po raz kolejny zrezygnował z obiadu u swojej matki. Ostatnio nie tylko w jego mieszkaniu panował bałagan, ale też w całym jego życiu osobistym.
Od dwóch miesięcy jego była żona próbuje zaciągnąć go znów do sądu, bo uważa, że mają niewyrównane rachunki, choć zgodził się zostawić jej całe mieszkanie i to on się wyprowadził.Od rozwodu Travis praktycznie nie ma życia towarzyskiego prócz cotygodniowych obiadów u matki, która aż za bardzo przejęła się sprawą jego rozstania z Jane. Pani Clark zawsze była przewrażliwioną kobietą troszczącą się o swojego jedynego syna. Travis wiedział, że jej zamiary są dobre, ale czasami myślał, że matka, od czasu jego rozstania z żoną, traktuje go jak nastolatka, którym z pewnością już nie jest. Ma przecież te swoje dwadzieścia dziewięć lat. Może był mężem tylko trzy lata, nie ma dzieci ani nie znalazł nowej kobiety, ale to nie znaczy, że matka ma powody do zamartwiania się z jego przyczyny.
Kiedy odwołał kolejne spotkanie z nią, przez telefon zarzuciła mu, że za dużo pracuje, źle się odżywia, zaniedbuje rodzinę i przyjaciół. On jednak miał inne zdanie. Według niego najważniejszą sprawą było teraz zadbanie o zdrowie swojej pacjentki. Nie wyobrażał sobie żeby obudziła się, kiedy on będzie siedział przy stole i słuchał wywodów matki na temat tego, która z samotnych kobiet z jej sąsiedztwa byłaby idealna dla niego. Nie mógł pozwolić na to, by pacjentka obudziła się w pustej sali, kto wie, co mogłoby się wtedy stać.
Dlatego właśnie Travis postanowił zostać w szpitalu przez całe popołudnie, wieczór, a nawet noc, patrząc dokładnie na twarz ciemnowłosej nieznajomej i oczekując na jej przebudzenie.
Nie zmrużył oka, choć zbliżała się już trzecia w nocy.Mark zjawiał się w sali mniej więcej co godzinę i sprawdzał reakcje organizmu i zawartość leku. Teraz właściwie wszystko było w jego rękach. Chirurg nie miał już właściwie nic do zrobienia w tej sprawie. Ostatnie, co mógł zrobić to zdjęcie szwów, co zrobił poprzedniego dnia. Niemal każdy ślad po wypadku zniknął, kiedy kobieta spała, a jej cera na twarzy była czysta, wolna od ran i blizn.
-To kwestia około dwóch godzin.-powiedział Smith do kolegi, kolejny raz sprawdzając postępy.-Wszystko jest w normie, stan stabilny.
-Dzięki-odparł Travis i zerknął na Marka tylko przez chwilę.
-Podziwiam twoje poświęcenie, ale nie wiem czy powinieneś się w to mieszać.-przyznał Smith, tuż przed wyjściem.Wzrok Clarka wyrażał zdziwienie, sprawił, że Smith zaczął zastanawiać się nad tym, czy naprawdę powinien mówić dokładnie to, o czym myśli.
-To moja pacjentka, muszę dowiedzieć się kim jest, nie mogę zostawić jej, kiedy ją wybudzasz. Chcesz powiedzieć, że mam jej nie pomagać?
-Miałem na myśli to, że masz dosyć własnych problemów, po co ci jeszcze to?
-Chcę tylko przeprowadzić wywiad lekarski i wypełnić kartę pacjenta. Uratowałem ją, czuję się zobowiązany.
-A co jeśli nie będzie pamiętać?-spytał Mark, a Travis wziął głęboki oddech.
-Mówiłeś, że tak zdarza się tylko w skrajnych przypadkach.
-Przejrzyj na oczy, Clark! Ta kobieta sama jest skrajnym przypadkiem, dobrze wiesz, że to pierwszy taki przypadek w tym szpitalu.
-Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Jeśli sam nie chcesz się mieszać, po prostu tego nie rób, a mnie pozwól samemu podjąć decyzję. I tak nie mam nic do stracenia.Po tym, co powiedział kolega, Mark wzruszył ramionami, oznajmił, że wróci, kiedy zacznie się coś dziać i wyszedł z sali.
Travis znów został sam z pacjentką.
CZYTASZ
☑Jestem 404.
ActionJeszcze niedawno była Giną Parker, miała 26 lat, pracę i mieszkanie. Postanowiła jednak zacząć nowe, lepsze życie. Chciała żeby wszystko ułożyło się lepiej. Bez starej pracy, bez byłego chłopaka, bez problemów. Nie spodziewała się jednak, że wszystk...