Six

219 14 0
                                    

O Matko! Co ja zrobiłem? Czemu napisałem jej, że kupię jej te cholerne tabletki? Jak ja w ogóle mam wyjść na dwór, przecież ja nawet nie pamiętam kiedy ostatnio byłem na dworze. Moment miałem się spieszyć. Ugh zrobię to dla niej.

Wziąłem czarne rurki, czarną koszulkę, czystą bieliznę i oczywiście czarną bluzę i pobiegłem do łazienki. W trakcie barania krótkiego prysznica doszedłem do wniosku, że napiszę coś do Mer. Wziąłem kartkę i długopis i nabazgrałem:

Droga Mer,

Matko jak to oficjalnie brzmi. Hah. Mam nadzieję, że nie jesteś bardzo smutna, że nie możesz zobaczyć pięknego mnie, ale najpierw muszę załatwić coś bardzo ważnego. W sumie chciałbym powiedzieć ci jeszcze, że.... a w sumie podziękować, bo zmieniasz mnie, bo przy tobie jestem inny. Lepszy, chyba. Obiecuję, że gdy wyprostuję parę spraw i odwiedzę kilka miejsc spotkam się z tobą, ale musisz mi dać trochę czasu.

PS. Mam nadzieję, że pomogą.

                                                                                                                                  Kocham

                                                                                                                                          Lusadxx123 twój Luke^^

Jestem dumny z tego, co napisałem. Zajęło mi to 5 minut, ale są to jedne z najszczerszych zdań, jakie skleciłem w ostatnim czasie. Znaczy nie wszystkie były szczere, ale połowa tak. Gdybym napisał jej samą prawdę to dowiedziałaby się jaki jestem na prawdę, a wtedy nie chciałby już ze mną pisać, bo w końcu kto chce pisać z chłopakiem, który cięcie się widzi jako jedyne rozwiązanie własnych problemów.

Po schowaniu listu do białej koperty, napisałem na niej „Mer" i spojrzałem na telefon.

- O luju minęło już 15 minut, a ja miałem się spieszyć. – powiedziałem do siebie. Wziąłem portfel, telefon, klucze i białą kopertę. Następnie zbiegłem po schodach do przedpokoju w celu założenia moich znoszonych vansów. Trochę zajęło mi znalezienie ich, bo dawno nie miałem okazji ich założyć, ale wreszcie byłem gotowy do wyjścia. Kiedy już miałem otwierać drzwi do przedpokoju weszła mama i popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem. Nie dziwię się widok mnie wychodzącego z domu i to z własnej woli na pewno nie należał do częstych. Myślę, że mama przyzwyczaiła się już do mnie takiego, jakim jestem, czasem jest mi jej żal, no, bo kto w końcu chciałbym mieć syna, który nic w życiu nie osiągnie przez własną głupotę.

- Wow wychodzisz z domu, można wiedzieć, jakie miejsce było aż tak kuszące żeby mój syna ruszył swoją zacna czteroliterówkę *wiem to słowo jest bardzo dziwne ale moja mama często tak mówi i postanowiłam to wykorzystać jakby ktoś nie wiedział chodzi o tyłek* i postanowił wyjść z domu. – spytała.

- Bardzo śmieszne – odpowiedziałem szybko i wybiegłem z domu. Kiedy pierwszy raz odetchnąłem świeżym powietrzem zakręciło mi się w głowie. No tak właśnie to są skutki ciągłego siedzenia w domu. Otrząsnąłem się i pobiegłem do najbliższej apteki. Kiedy już się tam znalazłem kupiłem najdroższe leki przeciw bólowe, mam nadzieję, że skuteczne, bo mało nie kosztowały, ale ponieważ nigdzie nie wychodzę mam oszczędności na ważne wydatki, a pomoc Mer właśnie do takich należy. Po zakupieniu tabletek wyszedłem z apteki i po 10 minutach znalazłem się pod domem Meredtih. Zostawiłem leki i kopertę pod drzwiami, zadzwoniłem dzwonkiem i szybko ukryłem się w krzakach. To, że ona nie może mnie jeszcze zobaczyć, nie znaczy, że ja nie mogę.

----------------------------------------------------------------------------

No i jest następny.

Mam nadzieję, że wam się podoba, bo mi tak średnio.

Jest to pierwszy rozdział bez żadnych kikowskich rozmów. Najbliższe rozdziały będą właśnie tak wyglądać, ale potem znowu wrócimy do rozmów, a takie rozdziały będą sporadyczne.

No to chyba tyle.

Kocham

Do następnego^^



KIK Dasz radę? Nie. L. Hemmings.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz