Seven

218 14 2
                                    

Pochyłe pismo retrospekcja.

Puśćcie sobie piosenkę, bo może jakoś mega nie pasuje do tego rozdziału, ale słuchałam jej cały czas jak go pisałam i tak sobie pomyślałam, że możecie jej posłuchać.

-----------------------------------------

Idąc chodnikiem wspominałem moment, kiedy zobaczyłem Meredith.

Ukrywając się w krzakach czekałem aż Mer wyjdzie z domu. Po jakiś dwóch minutach zauważyłem, że drzwi powoli się otwierają. W końcu w progu pokazała się drobna dziewczyna. Miała piękne, brązowe, sięgające jej do pasa włosy. Była niska i wysportowana, ale wydawało mi się, że jest zdecydowanie za chuda. Twarz miała zaspaną, wyrażającą zmęczenie i ból, zwłaszcza, kiedy schyliła się po tabletki. Kiedy zobaczyła przyczepioną do nich kartkę lekko się uśmiechnęła. Był to najpiękniejszy uśmiech, jaki w życiu widziałem. Patrząc na uśmiechniętą Mer sam mimo woli się uśmiechnąłem. Była piękna. Była najpiękniejsza. Była o wiele piękniejsza od tych plastików, które królują na szkolnych korytarzach. Była cudowna. Stojąc tam w ogromnej dla niej, męskiej koszulce i spodniach dresowych, taka naturalna, taka piękna. Nie mogłem oderwać od niej wzroku. Przez krótką chwilę zastanawiałem się czy nie wyjść z ukrycia i zaproponować jednak tego oglądania filmu, o które pytała mnie Mer. Doszedłem jednak do wniosku, że najpierw muszę, choć w kawałku odzyskać siebie, nie mogę pokazać się jej, taki, jaki jestem. Ona nie zrozumie, nikt nie zrozumie. Postanowiłem, że dla niej się zmienię, ale na to potrzebuję czasu. Czasu, którego nie wiem ile mam, ile ona mi go da. Czasu, którego w tych czasach ludziom brakuje, którego nie doceniają. Ja chce wykorzystać go całego. Chce stać się taki jak byłem kiedyś. Jeden mały moment zmienił moją całą opinię o życiu. Kiedyś było ono mi nie potrzebne, lepiej było umrzeć i przestać się męczyć, przy życiu trzymała mnie tylko mama, która dla mnie zrobiłaby wszystko, a ja tak po prostu miałem ja zostawić. Nie mogłem jej tego zrobić. Teraz są już dwie osoby, które trzymają mnie przy życiu, jedna z nich nawet o tym nie wie, ale tak jest lepiej. W tym momencie postanowiłem sobie, że zrobię wszystko żeby ona nie dowiedziała się, jaki jestem. Jeśli nie uda mi się wrócić do dawnego mnie, będę przez cały czas udawać kogoś, kim nie jestem. Ona nie może się dowiedzieć. Obiecałem sobie, że cokolwiek się stanie, ona nie dowie się, kim jestem. Wiem to okrutne tak kogoś okłamywać, ale w dziwny sposób mi na niej zależy. Z zamyślenia wyrwało mnie trzaśnięcie drzwiami, popatrzyłem w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stała Ona. Jeden krótki moment, kiedy wyszła po tabletki i wróciła do domu był dla mnie jak wieczność, przez która mogłem patrzeć na anioła.

Kiedy tak szedłem przypominając sobie wciąż od nowa to, co stało się przed chwilą, nie zauważyłem nawet, kiedy znalazłem się pod domem chłopaków. Tak naprawdę jest to dom taty Michaela, ale to tam zawsze się spotykaliśmy. Nazywaliśmy go naszym domem. Ja już nie mogę mówić na niego Nasz Dom, przez to, co zrobiłem nic, co było nasze już do mnie nie należy. Nasze miejsca, nasze żarty. Wszystko, co było nasze jest teraz ich - moich dawnych najlepszych przyjaciół, może znaleźli sobie już nowego przyjaciela, który miał zastąpić mnie. Ja nie znalazłem sobie nikogo takiego, od tego pamiętnego dnia nie mam przyjaciół. Dokładnie pamiętam każdą chwilę spędzoną w ich towarzystwie, w tym domu czy gdzie indziej. Imprezy, próby, wszystko to było cudowne, a ja tak po prostu to spieprzyłem. Czas naprawić własne błędy. Powoli podszedłem do drzwi i nacisnąłem dzwonek. Po chwili usłyszałem kroki i drzwi się otworzyły. Stanął w nich Ashton, wyglądał dokładnie tak jak go zapamiętałem uśmiechnięta twarz, rozczochrane blond włosy oraz obowiązkowa bandamka przepasająca głowę chłopaka.

- O kurwa, Calum nie uwierzysz, kto przyszedł.

---------------------------------------------------------------------

Wiem do bani, ale obiecuję, że następny będzie dłuższy i ciekawszy.

Nie sprawdzony musicie mi wybaczyć, ale właśnie powinnam uczyć się do sprawdzianu z angielskiego, a ja piszę rozdział haha.

Trzymajcie kciuki, bo muszę go zdać.

Dajcie o sobie znać.

Kocham <3

Do następnego misie.


KIK Dasz radę? Nie. L. Hemmings.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz