IV

3.6K 329 47
                                    

- Zanim cokolwiek powiesz, pozwól mi coś wyznać. - Powiedział Sebastian nie odrywając wzroku od Ciela.
- Mów zatem. - Młody hrabia był zdziwiony tą nagłą zmianą sytuacji. Mimo wszystko zachował stoickie pozory.
Po chwili milczenia Sebastia powiedział:
- Zdecydowałem nie przystępować do konsumpcji twej duszy z uwagi na mą osobistą ciekawość dotyczącą twoich decyzji w przyszłości. Nie zmienia to jednak faktu, że nasz kontrakt pozostaje nadal aktualny. - Przerwał na chwilę, by podjąć próbę dedukcji myśli panicza. Na próżno. Cielowi udało się zachować twarz, która nie wyrażała jakichkolwiek emocji. Wpatrywali się w siebie zaciekawieni. Sebastian kontynuował:
- Niemniej jednak zdajesz sobie sprawę, że mój głód narasta. Obawiam się, że przyjdzie taki dzień, w którym nie zdołam się opanować. Obiecuję, że dołożę wszelkich starań by tak się nie stało, choć nie mamy 100 % gwarancji. - Powiedział łagodnym, lecz stanowczym głosem.
Ciel w skupieniu słuchał tego, co mówił demon. Poczuł ulgę.
- Rozumiem. - Stwierdził po chwili milczenia nieprzerywanie wpatrując się w lokaja. Wziął łyk herbaty, po czym powiedział:
- Ja również chciałem poruszyć ten temat.
- Tak? - Odparł zdziwiony demon.
- Muszę przyznać, że czuję się winny twojego cierpienia. Widzę jak trudno jest ci się oprzeć pragnieniu. - Palce rąk stykały się opuszkami, podczas gdy on obserwował bacznie sytuację.

W tym momencie do jadalni wpadła przerażona MayLin. Rozmowa między nimi ucichła. Dziewczyna krzyczała wymachując rękoma. "W k-ku-uchni j-je-jest p-po-pożar!" Wydusiła z siebie. Sebastian i Ciel spojrzeli na siebie. Po chwili lokaj wstał i udał się na oględziny, podczas gdy Ciel kończył jeść drugie danie.
Kamerdyner wszedł do osmolonej, pełnej dymu kuchni, w której Bard sprzątał pozostałości, które zostawił ogień.
- Spokojnie, sytuacja opanowana. - Uśmiechnął się chytrze kucharz.
- Ile razy powtarzałem ci, że w kuchni nie ma miejsca na flambirowanie w twoim wykonaniu? - Sebastian zapytał gniewnie.
- Myślałem, że tym razem uda mi się w końcu zrobić to prawidłowo. - Odparł zawstydzony Bard.
-Mam nadzieję, że to już się nie powtórzy. - Łagodny ton głosu powrócił do kamerdynera.
- Tak jest! - Zawołał Bard.
- Zajmijcie się sprzątaniem jadalni, podczas gdy ja tu posprzątam. - Polecił Sebastian.
- Tak jest! - Oboje odparli i wyszli.

Sebastian był zdenerwowany tym, że w tak ważnym momencie rozmowy, służa raczyła im przeszkodzić.

*
Nastała noc, a ciemność spowiła okolicę, w której ciężko było cokolwiek dostrzec. Sebastian szedł z Cielem korytarzem w stronę sypialni.
- Lekcja gry na skrzypcach jest zaplanowana jutro o tej samej porze co zawsze? - Zapytał Ciel nie zatrzymując się.
- Zgadza się. - Odpowiedział lokaj.
Weszli do pomieszczenia. Sebastian pomógł młodemu paniczowi przebrać się. Milczeli. Demon skończył zapinać ostatni guzik w koszuli Ciela.
- Wracając do rozmowy z jadalni... - zaczął Ciel.
- Tak, paniczu?
Ciel podszedł bliżej Sebastiana i położył dłoń na swojej klatce piersiowej.
- Chciałbym ci wynagrodzić w osobliwy sposób to, co musisz boleśnie znosić w mojej obecności. - Ująłszy dłoń demona, powiedział - Niech choć raz moja obecność nie będzie przynosić cierpienia. - Powiedział wciąż patrząc Sebastianowi w oczy.

Young Master & Black Butler Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz