XI

2.4K 206 6
                                    

Do drzwi posiadłości zapukał Aberlaine. Sebastian przywitał go i zaprosił do środka. Gość udał się do gabinetu, w którym zastał gospodarza.
- Scotland Yard ponownie woła o pomoc? - Zapytał Ciel z lekkim uśmieszkiem.
- T-tak - wyjąkał Aberlaine - nie-e do końca...
- O cóż więc może chodzić?
- Policja od dwóch miesięcy bada sprawę nijakiego Andersa Hoovera, który zabija nastoletnie dziewczęta. - Mówiąc to wyciągnął ze swej teczki dokumenty, które zawierały zdjęcia, raporty i liczne opisy.
- Czyżby schwytanie go stanowiło problem? - Ciel nie okazywał wielkiego zainteresowania, złączając opuszki palców obydwu dłoni, chciał dać do zrozumienia, że tego typu sprawy to naprawdę błachostka.
- Wstyd się przyznać, ale mimo iż wiemy jak wygląda, jak się nazywa, w jaki sposób działa, nie jesteśmy w stanie ustalić miejsca jego pobytu.
- I prosicie mnie, mnie głowę rodu Phantomhive, mnie Psa Królowej, do takich błachych spraw? - Powiedział drwiąco hrabia.
- Wybacz jeśli cię tym uraziłem. Jednakże mam polecenie z góry, abyś ty zajął się właśnie tą sprawą. - Stwierdził gość, czując się niekomfortowo.
- Pfi, rozumiem, zdajecie sobie jednak sprawę, iż moje usługi "detektywistyczne" nie należą do najtańszych. - Ciel posłał policjantowi znaczące spojrzenie.
- Ależ oczywiście! Dostaniesz tyle, ile zarządasz.
- W takim razie - hrabia przejrzał dokumenty - przystąpmy do działania.

*
Aberlaine podziękował za herbatę zrobioną przez Sebastiana i wrócił do centrali.
*
- Piesek chce się pobawić? - zapytał ironicznie Sebastian.
- Każdy potrzebuje czasem odrobiny rozrywki, nie uważasz? - Ciel uśmiechnął się wodząc wzrokiem za demonem.
- Jak zawsze ma panicz rację - odpowiedział Sebastian z uśmiechem odgarniając włosy z czoła hrabiego i całując go lekko.
Ciel odchylił głowę tak, by złapać kontakt wzrokowy za stojącym za nim demonem. Uśmiechając się rzekł:
- Wybacz, piesek musi się wybiegać - ironicznie.

*
Kilka godzin później oboje znaleźli się na miejscu. Aberlain przybiegł trzymając w dłoni notatki.
- Kolejna ofiara! - Krzyknął nie mogąc opanować emocji. - Znów nikt go nie widział!
- Interesujące - zamyślił się Ciel.
Jego zmysł postrzegania otoczenia teraz był inny. Widział o wiele więcej, niż wtedy, kiedy był jeszcze człowiekiem. Rzeczywistość pojmował w sposób wyważony i wyraźnie obiektywny. Jego tok myślenia obrał zupełnie inny kierunek, przez co był w stanie poradzić sobie z tą sprawą w kilka minut.
- Cóż za banalna, że się tak wyrażę, sytuacja - powiedział z politowaniem. - Otóż morderca wcale nie uciekł ani się nie ukrywa, on znajduje się blisko nas. - Uśmiechnął się. - Zdecydowanie zbyt blisko, nie sądzisz, Sebastianie?
- Naturalnie rzecz biorąc sprawca wszystkich tych akcji stoi na przeciwko nas. - Sebastian uśmiechnął się znacząco patrząc na "świeżego" pomocnika Aberlaine'a.
Ten stał sparaliżowany, poszukując oczyma punktu zaczepienia, pomocy ze strony przełożonego. Żadnej natomiast nie otrzymał.
- Możemy porozmawiać na osobności? - Hrabia przerwał milczenie.
- T-tak. - Odpowiedział zdezorientowny pomocnik.
Oddalili się na pobliskie wzgórze, z którego widać było odległe domy, las i rwącą rzekę.
Ciel stał na przeciwko "świeżucha", Sebastian stał obok przyglądając się całej sytuacji. Niespodziewanie hrabia uderzył stojącego na przeciwko mężczyznę w twarz tak mocno, że tamten prawie stracił równowagę.
- Jak śmiesz?! - Hrabia miał szeroko otwarte oczy.
Po chwili, którą wypełniła cisza powtórzył czynność mocniej, tym razem świeżuch upadł na ziemię, z ust płynęła mu krew.
- Jak śmiesz?! - Powtórzył. - Masz mnie za głupca?! - Ciel stawał się coraz bardziej agresywny. - Uważasz się za jakiegoś "geniusza zbrodni"?! Od razu widać cóż żeś uczynił. Nawet dziecko mogłoby przejrzeć twoje jakże amatorskie plany. - W jego oczach jawił się blask obłedu. - Śmieć taki jak ty, nie ma prawa patrzeć mi w oczy- rzucił zażenowany i uderzył go ponownie.
Świeżuch dławił się własną krwią. Sebastian stał obok i z zaciekawieniem przyglądał się całemu zajściu.
- Okaż miłosierdzie hrabio! - Wykrzyczał resztkami sił. - Błagam!
- Nie ma litości na tym świecie. Chciałeś wyzwać mnie na pojedynek. Chciałeś mnie upokorzyć. Myślałeś, że będę się z tobą bawić w kotka i myszkę. - Ciel zaczął się śmiać. - To takie żałosne! Ty naprawdę uważałeś, że jesteś w stanie mnie pokonać. Mnie, głowę rodu Phantomhive'ów. Bezowocne twe starania. Bezsensowne twe cierpienie. - Nachylił się i kopnął go, łamiąc mu żebra. - Choć muszę przyznać, iż zadawanie bólu, takiemu nędznikowi jak ty, sprawia mi przyjemność.

*Sebastian Pov*
Biernie przyglądałem się sposobowi, w jaki ujawniają się u Ciela cechy, które dotąd tłumił w swym sercu. Muszę przyznać, iż jego bezlitosność jest niezwykle podniecająca. Teraz dopiero daje upust gniewu oraz wszystkiego co dotej pory uznawał za złe. Jako demon może czuć się bezpiecznie. Jest już wystarczająco silny. Pomimo iż nie posiada już swej duszy nadal go pragnę, mógłbym stwierdzić nawet, że teraz pragnę go jeszcze mocniej.
Nareszcie nie będę musiał zachowyawać szczególnej ostrożności, by nie zrobić mu krzywdy.

*Ciel Pov*
Coż za zniwaga mego imienia. Czy on naprawdę uważał, że był w stanie zmylić mój niezawodny umysł? Doprawdy żałosne. Rozwiązanie tej sprawy zajęło mi dosłownie kilka minut. Bycie demonem równa się niekończącym się egzemplarzem możliwości. Stałem się wystarczająco silny, by móc kogoś skrzywdzić. Zadawanie bólu ofierze nadwyraz absorbowało mnie. Moja bezwzględność podoba mi się niezmiernie. Sebastian zapewne ubóstwia takie zachowanie.
Nie mogę się doczekać, aż będziemy w stosunku do siebie jak równy z równym. Mam na myśli tutaj jak demon z demonem, gdyż słowo "równi" nie bardzo tu pasuje. Sebastian należy do elity demonów, jest jednym z najsilniejszych. To takie kuszące...
*
Ciel wyjaśnił Aberlainowi w jaki sposób dokładnie działał zabójca i dlaczego Scotland Yard nie potrafił go złapać. Po otrzymaniu należytej zapłaty wrócił do posiadłości.
*
- Co ze mną zrobisz? - Zapytał Ciel.
- Pozwolę ci w pełni wykorzystać potencjał nowej mocy - uśmiechnął się Sebastian.
- Dziękuję. - Odpowiedział z uznaniem hrabia. - Co się stanie później?
- Zobaczysz. - Rzekł. - Lecz mogę jedynie zdradzić, iż będziesz musiał nad sobą panować.
- Panować nad sobą?
- Jak już powiedziałem, wszystko nastąpi w odpowiednim czasie. - Sebastian uśmiechnął się.

- Demony nie potrzebują snu - stwierdził Ciel.
- Co zatem proponujesz? - Sebastian zdawał się ukrywać fakt, iż doskonale rozumiał co jego partner sugerował, lecz wolał to usłyszeć.
- Dzisiejszej nocy nie ma mowy o śnie. - Ciel położył dłoń na policzku Sebastiana.
Obaj zagłębili się w długim pocałunku.

Young Master & Black Butler Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz