Koniec

313 36 5
                                    

A potem potłukł jej duszę.


Mrugasz gwałtownie i anioł jest jakieś 3 metry dalej. Podnoszą go spod ściany, o którą musiał dosyć mocno przydzwonić.

- Nie zabiłam tego - zgadujesz - to ciągle tam jest.

Patrzą na Ciebie przerażeni. Podążasz za ich spojrzeniem. Skąd masz ten nóż w zdrowej dłoni?

Co masz zrobić z tym nożem?

- Odłóż nóż - to głos Castiela, na pewno. Organizm nie słucha Twoich poleceń.

- Sam, pytałeś, czy pamiętam jego imię. Nigdy go nie poznałam. Do ostatniej sekundy powtarzał moje - cedzisz pokonując opór potwornie mocno zaciśniętych zębów. Tylko tyle jesteś w stanie zrobić na przekór własnemu wnętrzu. Wiesz, że zgodzili się na Twoją propozycję, żeby nie musieć przeżywać kolejnej straty. Żeby nie musieć polować na siebie nawzajem. Poruszasz się jak we śnie. Szybciej i zwinniej niż naturalnie. Dopiero kiedy w okolicy wisi widmo śmierci, zaczynasz się bać. Paraliżuje Cię strach, ale nie boisz się o siebie.

Tylko o nich.

Oni mają pistolety, ale to ty masz ten przeklęty nóż.

- Cas, dawno temu złożyliśmy wiążącą obietnicę, pamiętasz jeszcze? - szczęki nie zaciskają się tak silnie jak przed momentem. Wyciągasz nóż przed siebie, na tyle, żeby wisiał ostrzem ku podłodze, a jednak całkiem pewnie trzymasz rękojeść. Z wdzięcznością spoglądasz na anioła, który po raz kolejny podejmuje ryzyko i odbiera Ci narzędzie zbrodni.

- W jakim stopniu nad tym panujesz? - pyta anioł.

- Niewystarczającym - odpowiadasz, wciąż patrząc na nóż w jego dłoniach. Na jego nieme pytanie odpowiadasz długim, powolnym mrugnięciem. Nie rozlega się ani jeden strzał. Nikt nie krzyczy. Twoje ciało nie upada na podłogę od razu. Gaśniesz podtrzymywana nożem wbitym prosto w serce, do ostatniego oddechu z wdzięcznością wpatrując się w anielskie oczy swojego ostatniego oprawcy.

- Góry mogą się poruszyć i pagórki się zachwiać, ale miłość moja nie odstąpi od ciebie - czytasz jeszcze z ruchu warg i ruchem warg odpowiadasz:

- Biblia? - chociaż może powinnaś powiedzieć "dziękuję".

Twoje wnętrze wyje z rozpaczy. Nóż chrobocze po żebrach, majestatycznie żegnając ostatni oddech.

Uśmiechasz się nieznacznie czując krew w ustach i po prostu przestajesz istnieć.

***

dziękuję za możliwość zaistnienia z tym tworem, dziękuję, że byliście :)

Zależało mi na tej relacji, na pokazaniu jej z dokładnie takiej perspektywy, chociaż nie ze wszystkim wpasowałam się w faktyczny bieg wypadków sezonu 11.


|Stay strong| Supernatural FanFictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz